Ciućmanijska historyja część 4.
- Jo, Aldona, a jak tam w ty robocie?- rzekła Aniela.
- A… Ja to tam mam lekku robotę, to my tam dobrze, ale jak tam te kobity na szwalni co su, to une się namęczu.
- To co jaż tak tam źle?
- No wisz, ciągle po godzinach robiu i w niedziele…
- W niedziele tyż?
- Tyż. A żebyś ty wiedziała jak tam w kiblu je…
- Co, takie ładne kible maju?
- Gdzie tam ładne. Jakie obskurne i jeszcze jak śmierdzi…
- To tam sprzuntaczki ni ma?
- Ni ma. Raz w tygodniu je, to co się dziwić. A w męskim kiblu to ponoć ni ma spłuczków przy kiblu, tylko bieru z kranu wodę, spuszczaju i potem wiadro pod zlew, myju ręce i do sedesa.
- A idźta i w cholerę!
- I najlepsze, że to je państwowa firma.
- Jo tam. Ty, Aldona, weź my tu podpisz o.
- Co to je?
- Nu, bo ja na radnu startuję i my się tu podpisz, imię, nazwisko, PESEL i adres.
- O, matka. Widzę z Ciebie się polityczka robi.
- Jo tam. I tak nie wygram.
- A od kogo ty startujesz?
- Od Zapióra.
Aldona nie mogła opanować śmiechu.
- Czego się śmiejesz?- spytała zniesmaczona Aniela.
- Nu te jego wierszyki to mnie rozwalaju.
- Co się nabijasz. Chłop ma łeb, a że je prosty człowiek i się przeciwstawia establichmentowi to chyba dobrze.
- Czemu?
- Establichmentowi.
- Matka, establiszmentowi się mówi.
- Nu to to właśnie.
- To Aldonka podpisz tu, o.
- Już matka piszę.
- Nu. Tera jeszcze Wiśniaki my zostali i Leunowi zaniese.
Komentarze (3)
Ale W Golubskiej części miasta też tak mówią.
Ino pieczonki mamy.
Ale żeby jaka gwara była, to nie.
Teraz mieszkam na północnym wschodzi Polski, to co ja się nasłucham "pomogłem/powiedziałem dla Karola" i zaśpiewu w Białymstoku to moje.
Przecudowne.
Dbajmy o gwary.
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania