C.A.

###

Średnia ocena: 4.9  Głosów: 9

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (31)

  • Cyber.Wiedźma 31.01.2018
    Się dzieje. Przeczytane.
  • Kim 31.01.2018
    Dzięki, Wiedźmo! Rzuć trochę swoim zdaniem, bo bardzom ciekawa.
  • Matt Custor 31.01.2018
    Pozdrowienia od M.C.!
  • Matt Custor 31.01.2018
    Kilka błędów, które zauważyłem:
    "z tego spawy;
    obrazy dni w których (przecinek);
    od dobrych kilu sekund;
    zmęczony król do którego (przecinek);
    oczy w obawie że zemdleje (przecinek);
    bólu w którym przyjdzie (przecinek);
    sięgnąć ręką by poluźnić (przecinek);
    obrazy dni w których mąż (przecinek).
    ...
    Błędów jest znacznie więcej, ale to te najważniejsze.

    Moje uwagi proszę potraktować życzliwie.

    Daje 4!
    .
    Pozdrawiam!
    MC
  • Kim 31.01.2018
    Dzięki za odwiedziny i wyłapane błędy. Interpunkcia to dla mnie wciąż ciężki kawałek chleba. Pozdrawiam.
  • Canulas 31.01.2018
    "Szczególnie dziękuję dwóm miłym (hm, choć w przypadku tego pierwszego to chyba nie jest reguła)" - jak to, kurwa" to reguła nie jest? No jak?

    "Dla mnie każda krytyka jest wręcz bezcenna, o ile jest równocześnie pozostaje przy tym konstruktywna." - albo "jest równocześnie" albo: "równocześnie pozostaje". No łądnie. Jeszcze się tekst nie zaczął i już błedy. No, ale ja jestem ultra-miły, więc okejka :)))))))

    Lecim

    "Ocknęła się niespodziewanie." - lubię tak zaczynać. Dobry start. Lubię wynosić myśl przewodnią lub pół-przewodnią na piedestał. Jestem trochę pierdolnięty na punkcie detalicznie ujętego piękna z ogromną tendencją do nadinterpretacji, więć się nie sugeruj, ale git.

    "Odruchowo spróbowała sięgnąć ręką by poluźnić nieco węzeł, pozbyć się materiałowego więzienia i spojrzeć w dół" - materiałowe więzienie jest spoczi.

    Jestem z przecinków pół-debil, wiec się nie wychylam, ale poczucie niedomiaru w tej materii się nasila. Masz tu: Language tool i ortograf. Nie, żeby, jak biblię, ale warto przepuścić tekst. Z 80% (90) Ci ogarnie.

    "Poczuła przy sobie ciepło cudzego ciała" - to jest spoko. Warte wyjęcia za łeb.

    "Nie czuła pod skórą żadnego ruchu, nie mogła też dotknąć brzucha dotknąć." - Ty już wisz co.

    "Odgłos jej łkania poniósł się echem po sporym pomieszczeniu w którym się znajdowała i prawdopodobnie przykuł uwagę oprawcy" - no chuj, najwyżej znowu różne takie gędą w kuluarach gadać, że jestem niemiły, ale... Nie jestem pewien czy to dookreślenie nie jest pewnym rodzajem maślanego masła. Chodzi mi o: "w którym się znajdowała". Raczej sam kontekst załatwia robotę i dla mnie to jest nadpowiedzenie godne "zdilejtowania".

    "- Błagam, uwolnijcie mnie… Duszę się… Proszę… - jęczała, a łzy ciekły jej strugami policzkach." - po policzkach, madame.

    Zara, halo, być może czegoś nie rozumiem, ale jeśli ona mmiała dzban we worku, to jakim chujem jest podane na tacy, że drzwi się rozchyli na całą szerokość. Że metalowe - ok, mogła wywnioskować, żezawiasy metalowe, ok. No, ale zbytnie dookreślenie w narracji? Teoretycznie (bo to nie zarzut, a jedynie wątpliwość) można to podpiąć pod kwestie narracyjne. Tylko, jeśli jednak staramy się ukazać otoczenie przez jej pryzmat, powinniśmy wybiegać nad to i wszelkie kwestie "z poza" jej możliwości percepcyjnmych podawać bez zająknięcia? Czy nie byłoby właściwiej ometkować to jakąś drogną wątpliwością?
    Nie wiem. Tak tylko myślę.
    Pod rozwagę, Kim.

    Kurwa, może ja naprawdę jestem niemiły cham?

    "- Witam, droga pani Lautier. - zaczął poważnie, z nieszczerą uprzejmością, wcale owego niechlubnego faktu nie ukrywając." - znów jedynie wątpliwość. Kwestia zagęszczenia opisowego. Czy słowo "niechlubnego" jest konieczne. Jest już nieszczera uprzejmość. Czy nie wystarczy, Kim? Czy to nie dość. Dopierolenie mu drugiej łaty zrobić może z niego papierowego złego chłopca, a z "biegnej ciążatki" Mary Sue. Z jego punktu widzenia (tak, też taki ma) nie jest zapewne tak. Tak tego nie postrzega. To, że on (jako postać) jest tu dla niej, a nie ona dla niego, nie znaczy, że ego motuywy, działania, potrzeby i wszystko inne, są błahe. Nie szablonuj. Znaczy, chuj tam, rób jak chcesz. To jedynie obiekcja chłopa stojącego w deszczu na środku pola.

    "idem dali"

    "Ten śmiech zabrzmiał w jej uszach jak śmiech szaleńca."- jakiś synonimek dla śmiechu? Może: "niczym rechot szaleńca" Wiem, że przykład z dupy. tylko tak pytam.

    "Z każdym słowem nuta pełnej, czystej jak łza nienawiści odbijała się w jego głosie, słabo, ale bardzo wyraźnie, niczym szelest liści słyszany z oddali." - rozumiem zabieg narracyjny. Szelest liści z oddali faktycznie słuchać słabo, ale czy wyraźnie? Czy w ogóle oba pojęcia się nie zwalczają?

    Możesz mnie otro znielubić, ale chuj tam. Wolę być szczery.

    "- Ten skurwiel zapłaci, zapłaci z nawiązką, moja mała, śliczna pani Lautier. Uratujesz Bractwo i ocalisz nas wszystkich. Jesteś naszym żywym biletem na koncert zwany ‘Powrotem do Normalności’. Będzie to jedno z największych dzieł, jakie kiedykolwiek zostało wystawione na naszej życiowej scenie na Naavis, a ty masz zaszczyt pełnić jedną z głównych ról." - sa dwa topy parodii (zbiorki wzasadzie) wyśmiewane i parodiujące różne utwory fantasy. Wielka księga humoru czy coś. Właśnie w jednym tekście śmieją się z tego, ze zły (jak już kogoś pojmie), to zamiast strzelić mu w łeb, otwiera się jak pierdolony spadochron i nawija o swoich planach. Wszystko oczywiście po to, zeby czytelnik mógł się też dowiedzieć.
    Drugą częścią swojego tekstu, krystalizacją, detalicznością, subatomowym nawet ujęciem piękna, oczarowałaś. I będę tego bronił, wyłapując każde (nawet najbardziej potencjalne) kasztaństwo.
    Stąd cały wywód.

    "Czuła, że owy szaleniec może w każdej chwili wyrządzić krzywdę jej lub dziecku" - wątpliwość. "Owy?"

    "Zmrożona strachem czekała, nie śmiejąc nawet nabrać oddechu w obawie, że oprawca potraktuje to jako niemą prowokację." - nie śmiąc, bo nie śmiem, nie, nie śmieję. Chociaż, szukam już z dziesięć minut i nie mam sam pewności. Pozostawię Ci pod rozwagę. Może napisałaś dobrze.

    "Wypuściła z ust strugę drżącego powietrza, po raz pierwszy od dobrych kilu sekund zdobywając się na to, by zaczerpnąć tchu." - ooo, tak to powinno isć. Bajeczka.

    "- Gdzie ten chuj trzyma swoje zabawki?! - ryknął nad jej uchem, uderzając tyłem głowy kobiety o oparcie krzesła. Wypuścił ją, uwalniając usta z uścisku długich jak szpony palców." - i tu bym podłubał, bo jest "jej" "ją" Moze: "nad jej uchem" wyciąć? Wszka chwilę wcześnie było opisane, że nad uchem wisi. Czytelnik, to nie debil... w większości. Se dopowie. Dorysuje we łbie.

    "To, jak skrzętnie owy mężczyzna, okrzyknięty przez Clarise w duchu jako ‘szaleniec' - a może faktycznie "owy", bo już występuje drugi raz? Hmmm.

    "wydusiła słabo Clarise między jednym słabym oddechem a drugim." - a tutaj, to nie mam wątpliwości. Rysa na szkle. Pierwsze "słabo" natentychmiast w pizdu.

    "- Nie wiem… Przysięgam… - jęczała nie potrafiąc myśleć o niczym poza tym okropnym bólem." - "tym" zbędne (jak dla mnie)

    "Spróbowała ją unieść, zabrać z tego straszliwego miejsca w którym się znalazła lecz poczuła tylko jeszcze silniejszy ból." - rozwadniasz się. To musi być krótkie, rwane, drapieżne. Na chuj to: w którym się znalazła? Wiadomo przecież. Przyspiesz. Czytelnik albo ją już lubi i śledzi z wypiekami na mordzie czy przeżyje. ALbo jej nie lubi i nie może się doczekać, aż ją zajebią. A tu wyskakuje: "w którym się znalazła" To usypia. Lubisz Kinga. Czytałaś pewnie Pamiętnik Rzemieślnika. Tnij tekst. Obieraj z balasków.

    "- Drugą, Mistrzu?
    - Tak. Chcę, żebyście obcięli jej dłoń i przynieśli mi w pudełku. Dam wam na to… powiedzmy, dwie godziny." - nooo.

    Jeżeli ja widzę"coś tam z interpunkcją, to lepiej rzuć okiem na te programy.

    Ok. Wychodzimy z kina.

    Słabsze od drugiej części. Wciąż, rzecz jasna, pięć, bo na tyle dobre. Gdyby skala była do dziesięciu, dałbym osiem, podczas, gdy dwójce - dziesięć.
    W tak hermetycznej, dam po prostu 5-.
    Ale chuj tam w te gwiazdki.

    Piszesz dobrze, masz pomysł. Potrafisz roztoczyć cudne wizje opisem i urzec ociekającym klimatem, ale Twe bestialstwo jest nieco infantylne. Powlekane schematem.
    Postać głównego złęgo "szaleńca, którego się nawet boją własni ludzie" widzi mi się kapeczkę infantylna.
    Naprawdę, sorry Kim, ale nie umiem w takich kwestiach nieuczciwie. Byłoby to kurewsko nie fair wobec Twojej pracy.
    Podłub przy tym. Jak będziesz chciała (co prawda, chuj wiem), to jestem. Podobno do brudu i pojebania się nadaję.
    Nie wiem.
    5-

    (Ps. Błagam. Jak jej mają odpiłować łapę, to niech przypadkiem ten Adonis się w niej nei zakocha i nie zechce ratować). Nie idź tą drogą, Kim. Nie idź.
    Ukłony.
  • Kim 31.01.2018
    Dzięki, Can za taki treściwy komentarz. Nie martw się, nie znienawidziłam za krytykę. Cenię sobie szczerość. Od razu przyznam, że ten fragment był zdecydowanie mniej razy sprawdzany pod kątem błędów i to widać po komentarzach odnoszących się do powtórzeń, czy braku przecinków.

    Wezmę sobie do serca uwagę o skracaniu. W pełni przyznaję Ci rację. Postaram się to poprawić.

    Co do drogi - nie pójdę. Spokojnie :)

    Jeszcze raz, wielkie dzięki za komentarz! Doceniam. Wszystko przeanalizuję należycie.
  • Agnieszka Gu 31.01.2018
    Hej :)
    Żem się zaraz na początku uśmiała z tego twojego Canulasie zbulwersowania:

    "Szczególnie dziękuję dwóm miłym (hm, choć w przypadku tego pierwszego to chyba nie jest reguła)" - jak to, kurwa" to reguła nie jest? No jak? - :))))))) hłe hłe hłe dobre, dobre :))) wybacz moją wylewność i brak taktu, alem ze śmiechu aż się za brzuch chwyciła :))
    Kim - Can to świetny, taki "profeszynal gość" - przynajmniej w mojej ocenie.
    Nie "pierdoli się" czasami, to fakt, ale... robi to hm... profesjonalnie :)


    No, oki dość tych przymilań, to ja też polecę: (Postaram sie nie zaznaczać tego, co już Can wychwycił :)

    "Rok 3213, 16 listopad" - co to za data? Rany boskie! Cudnie się zaczęło :))))

    "Coś zaciskało się przy krtani drapiąc nieprzyjemnie uwierając delikatną skórę. " - trza by tu jakiś przecinek, choć z jeden ulokować lub "i" po "drapiąc".

    ... cd wyżej u Cana

    Bardzo mnie zaskoczyła ta część. Nie tam pozytywnie czy negatywnie. Po prostu zaskoczyła. No, takiego rozwoju wydarzeń, tom się nie spodziewała. Ale i dobrze. Straszliwie się zrobiło. Okrutnie straszliwie. Podobało mi się :) Rozbudziłaś moją ciekawość przeogromnie :)
    Czekam zatem na cd.
    Pozdrowionka :))
  • Kim 31.01.2018
    Agnieszka! Dziękuję za komentarz! Cieszę się, że zaintrygowała Cię historia i chciałabyś poznać losy Clarise (zarówno te późniejsze, jak i te wcześniejsze). Fajnie też, że zauważyłaś datę. Bądź co bądź, odgrywa bardzo ważną rolę. Poprawię błędy :)

    Pozdrowionka! :))
  • Szudracz 03.02.2018
    Nie będę dalszych części czytać, o nie. Strach pomyśleć co dalej z tego wyniknie.
  • Kim 03.02.2018
    Haha, spokojnie, Szu. Nie martw się, to fantasy nie horror. :)
  • Szudracz 03.02.2018
    Kim jasne:)
  • Kim 03.02.2018
    Słowo honoru, że nie będzie zabijania!
  • Kim 03.02.2018
    Prawie.
  • Okropny 04.02.2018
    Idę o zakład, że Canulasowi serduszko przy tej czesci mocniej zabilo, on lubi takie rzeczy, I know it. Czytam, jak cos wymyślę, to się podzielę. Fajny pomysł z przeskokiem do ciazy od razu, ale trudno mi uwuerzyc, ze don magio della magiczna braderhuda żonę brzemienną by bezbronną zostawił. Nein.
  • Kim 04.02.2018
    Haha, dzięki terriblu. :)
  • Robert. M 07.02.2018
    Dobry wieczór, Kim.
    Jeśli napiszę, że takiego obrotu ( czytaj przeskoku) sytuacji to
    się nie spodziewałem, to jakbym nic nie powiedzieć. Ale czasami najprostsze słowa najlepiej odzwierciedlają dany stan rzeczy są po prostu adekwatne na takowy czas, więc nie będę się silił
    na oryginalność. Jestem zwolennikiem rozdrabniania emocji, gry słów, gestów, mowy ciała i to
    u Ciebie jest wyartykułowane, ale czemu zaznaczasz tylko główne wątki? Upadek własnej działalności,
    usilne poszukiwania przyszłego męża i dzisiejsza część, porwanie. Czyżbym miał możliwość poznawać dzieje skrzypaczki
    po zdarzeniach mających stresogenny charakter? To tylko takie moje spostrzeżenia na które nie musisz odpowiadać, potraktuj je jako retorykę. Piszę to ze względu na Twoją adnotację o wyrażaniu swoich opinii, co niniejszym zrobiłem.
    Jak już wspomniałem, przygotowałem się na rozdrobnienie wątku ze szczęśliwym swataniem.
    Nie liczyłem może na umizgi, flirt pełna gębą, bo to być może nie byłoby czymś zaskakującym, a
    wręcz narzucającym się nam czytelnikom, co mogło by zabić daną opowieść. Aczkolwiek, jeśli autor odpowiednio dobierze dialogi, zmienia oczywistość w niepewność, to można i na tym polu pobudzić
    i wyhamować nas śledzących dane losy. A zważywszy na fakt, że wybrałaś sobie gościa, co jest protoplastą dzisiejszych wizjonerów, wróżów Maciejów itp.: którego ukazałaś jako charyzmatycznego
    wiedzącego, co chce, to miałaś pole do popisu, by nas prowadzić po najróżniejszych dniach i zdarzeniach. Ale być może to nie Twoja bajka i jakieś serenady, ochy, achy, cienie na policzku, nocne
    rozdygotane serducho u Ciebie odpadają bo po prostu jesteś z tych konkretnych i ten klimat Cię nie rajcuje. Rozumiem i …..przechodzę do merytoryki, czyli tego co jest do wyczytania.
    Widać i nawet czuć, że to napisała kobieta. Kiedyś moja koleżanka mi powiedziała: - „ Uwierz mi, że
    jak mojemu dziecku coś dolega to ja cierpnę i wolałabym sama odczuwać to nawet podwójnie byle
    on był zdrowy”. Dlatego nie dziwie się, że tak dogłębnie zanalizowałaś tą scenę i oparłaś ja na strachu
    wręcz na trwodze o życie, ale nie swoje, ale tego już w pełni ukształtowanego płodu. Gdzie przełomowa chwila, gdy dostała jasny przekaz, „ sygnał”, że jest o co walczyć, ma dla kogo żyć, pozwoliły na chwilę słabości, szloch. Ile to razy się słyszy, że ktoś w transie, w afekcie dokonał rzeczy, o które by się nie podejrzewał i po fakcie dosłownie opadł z sił, bo udało się choć sam nie wie jak to się stało. Bardzo dobrze działająca na wyobraźnię scena, która według mnie wprowadziła nas w to, co
    mamy uznać za koszmar. Śmiem twierdzić, że to przygotowanie do odcięcia dłoni jest mniej wymowne niż akt walki o życie dziecka, które już jest zapewne widziane oczyma matki wśród domowników.
    Precjoza, wszelkie wartości materialne, mamona, są zawsze na celowniku ludzi, to już nigdy się nie zmieni. Nie wiem, co prawda o jakie manufaktury im chodzi, ale jak zwał tak zwał, sposób wejścia w ich posiadanie zdradza nam jakimi są ludźmi. I naprawdę potrzeba tu maga by stał się cud i dziewczyna mogła jeszcze kiedyś nie tyle wrócić do domu, ale jeszcze mieć czym pociągać za smyczek.
    Miłego wieczornego odpoczynku. Pozdrawiam.
  • Kim 07.02.2018
    Robercie!
    Dziękuję Ci bardzo za, jak zwykle dogłębny i rozbudowany komentarz. Szczerze mówiąc, obawiałam się, że po przeczytaniu owego fragmentu zniechęcisz się do dalszej historii. Owszem, całość zboczyła z wyznaczonego toru i wybiegła w daleką przyszłość, jednak był to zabieg mający na celu wprowadzić nieco dramaturgii. Słowem pocieszenia i usprawiedliwienia dodam, że z kolejną częścią opowieść wróci na właściwe, a sprawa z małżeństwem głównej bohaterki zostanie wyjaśniona.
    Prawda, że "serenady, ochy i achy" to niestety nie mój klimat, ale nie wykluczam owego elementu całkowicie z życia Clarise. Bądź co bądź, jest to wrażliwa i uczuciowa osoba, więc odczuć tych znajdzie się wiele podczas przedstawiania jej życia. Zresztą, pisząc pamiętnik, spisujemy głównie nasze odczucia. Decydując się częściowo na tę formę literacką, siłą rzeczy zamieszczę jeszcze wiele emocji.
    Mam nadzieję, że ten fragment nie zniechęcił Cię, Robercie, do całości i jeśli pojawi się tutaj kolejna część Clarise, przeczytasz ją i skomentujesz podobnie, jak poprzednie.
    Miłego wieczoru. Pozdrawiam.
  • Robert. M 08.02.2018
    Kim!
    Dwukrotnie zaznaczając -„ czy aby się nie zniechęcisz” – niejako wywołałaś mnie do tablicy.
    Jak już zauważyłaś, jestem za opowieścią, jestem za realizmem, za przyziemnością. Interesuje
    mnie to, co ma posmak prawdy, gdzie pomiędzy frazami, wręcz słowami dostrzegam przemyślenia,
    analizę, refleksję po czasie. Każdą pozycję książkową, czy pracę zamieszczoną przez autora na tym
    portalu, traktuje jak zwierzenia, jakbym danego człowieka spotkał prywatnie albo zatrzasnął się z nią|nim w windzie i tak od słowa do słowa przytoczył|a mi daną historię. To musi być autentyczne,
    bez patosu, zbędnego gloryfikowania bohatera, nie musi być nawet za elokwentnie spisane, nawet lepiej jak nie ma wyrafinowanego słownictwa. Najważniejsze bym czuł, że to mogło się zdarzyć temu
    człowiekowi, że to gdzieś obok miało miejsce, a teraz zostało to opowiedziane mnie, bym przekazał dalej.
    Tak właśnie podchodzę do czytania i tylko im wyłącznie w ten sposób staram się komentować.
    Jestem laikiem w dziedzinie literatury, wręcz ignorantem, nie znam podstawowych zasad, schematów klucza jakim powinno się kierować przy zapisie planu konspekt, czy jak to się zwie, nim zasiądzie się do pisania. Dlatego wszelkie ekspozycje, rozpis scen, stopniowanie emocji itp.: jest mi obce, nie wygłupiam się więc pisząc cokolwiek o strukturze. Zdaję sobie sprawę, że to portal zajmujący się właśnie takimi sprawami, gdzie być może od samej treści ważniejsze jest czy zostały zachowane te
    wytyczne, które są zalążkiem do przyswojenia warsztatu, czyli umiejętności pisania.
    Dlatego często nie liczę na odpowiedź, bo wiem, że nie każdy jest zainteresowany tego typu zagłębianiem się w treść, a woli jednak porady praktyczne.
    U ciebie Kim jest taka historia, są przedstawiane losy i zawsze widzę w tym wszystkim zdarzenia, a zwłaszcza refleksje z którymi można się utożsamić, bądź przypisać je swoim znajomym. Będę więc to
    czytał i dodawał swoje komentarze, porównywał ze swoimi podobnymi dniami, do póki będzie to
    tak wyglądać. Jeśli wyczuję, że więcej w tym chęci zwrócenia na siebie uwagi, jakiś popisów artystycznych by pokazać jak umiem nieszablonowo prowadzić narrację, to dam sobie spokój.
    Krótka piłka, - mówiąc terminologią sportową.
    I jeszcze króciutko podsumowując – „czy aby się nie zniechęcisz”.
    Kiedyś moja koleżanka zapytała, czy piszę jeszcze na opowi.pl. Odpowiedziałem, że rzadko
    bo mało kogo interesują moje wywody. Popatrzyła na mnie i rzekła: - Przecież zawsze mówiłeś,
    że to lubisz, więc czemu miałbyś rezygnować z przyjemności? Pisz dla siebie, to, co czujesz, co jest
    w twoim sercu, głowie, przed snem.
    Komentarz zbyteczny.
    Spokojnej nocy, Kim.
    Pozdrawiam,
  • „materiałowy worek” - ze cztery razy obok siebie, zbyt blisko przynajmniej, bo nawet mnie rzuciło się w oczy.

    „Czuła, że szaleniec może w każdej chwili wyrządzić krzywdę jej lub dziecku i nie potrzebuje ku temu żadnego konkretnego powodu. Zmrożona strachem czekała, nie śmiejąc nawet nabrać oddechu w obawie, że oprawca potraktuje to jako niemą prowokację.” - dwa razy o tym samym, ta cześć po „oddechu” już niepotrzebna.
    To oczywiście moje sugestie do rozważenia dla ciebie, nie wiem czy inni przede mną zwrócili na to uwagę, bo nie czytałem komentarzy.

    No opowiadanie ruszyło z kopyta, zrobiło się ciekawie bardzo.
    Nie mam czasu duzo gadać, będę śledził dalej, wiec to chyba mówi wszystko.
    Pozdrawiam
  • Kim 12.02.2018
    Nie tak znowuż obok siebie ten worek z tego co zerkam, ale skoro cię ugryzło poszukam jakiegoś substytutu.
    Co do oddechu w pełni się zgadam. Poprawię :)
    Dzięki za komentarz Maurycy, cieszę się że opko podchodzi.
    Miłego dnia :)
  • Elorence 15.02.2018
    .......
    .
    .
    .....
    .
    .
    .......
  • Elorence 15.02.2018
    23 kropki, tak jak było obiecane pod każdą częścią :D
    A teraz pora na komentarz właściwy, a więc:

    ŚWIETNE! Bardzo mi się podoba. Takie delikatne i są magowie, więc w ogóle jestem podekscytowana i nie mogę doczekać się dalszego ciągu!
    Przy powyższej części miałam ochotę dokonać morderstwa, bo ten idiota mnie tak wkurzył i wyprowadził z równowagi... Poćwiartowałabym go na malutkie kawałeczki, oczywiście na żywca. Niedawno zostałam mamą i myśl, że ktoś chciałby skrzywdzić tego małego szkraba w brzuchu, scyzoryk otwiera mi się w kieszeni. Mam nadzieję, że mąż Clarise da mu taką nauczkę, że zapamięta ją do końca życia.

    Moje komentarze zazwyczaj są bardzo... inne, bo do tekstów podchodzę bardzo emocjonalnie :D

    Jutro (a raczej dziś, ale o normalnej porze) wpadnę do Konfliktu i tam również zostawię po sobie ślad :D
    Pozdro! :D
  • Canulas 15.02.2018
    I to się nazywa wystartować mi dzień :)
  • Kim 15.02.2018
    Haha dziękuję Elo fajnie że ci się podoba. I dzięki za kropki :) Pozdrawiam :)
  • Justyska 06.03.2018
    Czytam. Doszłam do części 3. Wcześniejsze super dokładne opisy z kawiarni trochę przeszkadzały, za to tu opis jej strachu bardzo mi się podoba. Zostawiam 5 i lecę dalej, bo się wciągnęłam :)
  • Kim 15.03.2018
    Dzięki, Justyska! :) Zapraszam gorąco!
  • Margerita 13.05.2018
    O matko kochana ktoś chce ją zamordować ty naprawdę powinnaś pisać pięć
  • Kim 13.05.2018
    Marg <3 dzięki ze to czytasz i komentujesz. Jesteś przekochana
  • Tjeri 14.05.2018
    I mamy akcję i zarys zawiązującej się intrygi! Milutko :)
    Klimatem jak u Dumasa. Przeczytało się szybciutko, jeśli coś było nie ten teges, tom nie zauważyła.
  • Kim 10.06.2018
    Dziękuję! :)

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania