Hura nareszcie się doczekałam nosz kurwa Max widzę chce się zabawiać w rzeźnika ani mi się waż tego robić, bo ja znajdę ciebie Maxie i tobie odrąbię głowę. Bardzo się ciszę, że Karl nadal żyje mój pupilek Karluś <3
Jestem jak zwykle. Rzeczywiście przerwy nie robią nic dobrego, a szczególnie takie długie. Człek musi sobie przypominać o co szło itd. No cóż jak widzę zapanowała szarzyzna jesienno-zimowa. Nie wiele się dzieję, no może poza śmiercią Serge który chyba miał dość tego Madmaxowego klimatu. Mam jednak nadzieję że akcja ruszy i to szybko. Co do Maxa to mam nadzieję że spełni sie stare porzekadło, mówiące "że czas leczy rany". 5 i czekam na dalsze ale plisssss nie za 3 miesiące.
Witam :)
Ta szarzyzna z myślą o mnie i o Was - żeby z powrotem wbić się w temat, ale spokojnie, mam pewien pomysl, bez pomyslu bym nie wracala, kwestia teraz realizaxji. Postaram się regularnosć jako taka wprowadzic znow (chociaz z rozdzial na tydzien), zobaczymy. Mad Maxa uwielbiam, tymbardziej mnie cieszy Twoj komentarz ;)
Dzięki, Ozar.
Pozdrawiam :)
Streszczenie - pierwsza klasa <3 Mimo, że wspomniałaś o Alice, to tym razem parsknęłam śmiechem. W sensie, bo padła. Padła i już nie będzie żyła.
A jeśli chodzi o tekst, to widzę, że polepszył się styl. W tym momencie można stwierdzić, że przerwa - oczywiście, z jednej strony - podziałała na plus.
Max wraca do formy! Jej! Chociaż może nie do końca, bo zakończenie sugerowało, że zaczyna widzieć Cassie. Dobrze myślę?
No nic, czekam na ciąg dalszy!
Karl niech się utopi. Nie lubię go :D Przez tyle miesięcy nic się nie zmieniło :)
Pozdrawiam ciepło, Ritha! :*
Milo słyszeć, Elołapku. Nie wiem czy się styl polepszył, zobaczymy na dłuższą metę jak to będzie, ale jeśli tak odczułaś, tym bardziej radam :)
Czy dobrze myślisz z Maxem - obiecałam sobie nic nie roztłumaczać ;)
Dziękuję pięknie, pozdrowienia ślę :)
Są w serialach takie momenty, że w tle leci muzyczka, czasem piosenka, akcji jako takiej nie ma, są tylko obrazy bez słów, pokazywanie bohaterów w różnych sytuacjach zamyślenia, nic-nie-robienia, jechania (lub "iścia:) dokądś, itp. Tak odbieram tę część - chwila na piosenkę, kawałek fajnej nuty, a zupełnie nie wiem dlaczago tłucze mi się po głowie "No easy way out" z filmu Rocky IV. Ale się tłucze i już.
Btw. jeśli było to "piaskowe dziecię" (nie wiem, czy dobrze zapamiętałem), to Karl odmienił to źle w pamiętniku. Napisał "piaskowym dzieciem", powinien napisać "piaskowym dziecięciem"; powinien, bo to typ raczej mózgowca. Ale z drugiej: mróz, marazm narastający, indywidualny język bohatera, itepe.
Odtańczyłem pozdrawiaka ;))
Myślę, ze odpowiednią tę część odbierasz :) "No easy way out" jak najbardziej pasuje! :D
Z tym dzieciem, wiem... Jakoś tak to "dziecięciem" mi się gryzło z głowie, no i nie bardzo tez chcę by Karl wyszedł na mózgowca (to Max ma być mądrzejszy), ale racja, racja. Zmienię :) (zrobię to sprytnie;))
Dziękuję pięknie, Adamie, pozdrawiam :)
"Nie były miękkie, puszyste, ani wizytowe, ale od chłodu otoczenia izolowały całkiem nieźle. " — ładnie, niekonwencjonalnie i niemal poetycko opisane śmierdzące skarpety ;)
"Max wbił tamtemu palce w głowę, wewnątrz, wydarł czyjeś oko bez mrugnięcia własnym, nie było tam nic. " — słowo "wewnątrz" jakoś mi się gryzie w tym zdaniu, ale może za opornie myślę ;))
Końcowy obraz nakreśliłaś bardzo ładnie, klimatycznie, sympatycznie nawet...
Ok, uczta skończona :))
Pozdrowionka
Noo, tak jakoś wyszło, ze poetycko o skarpeciorach śmierdzących :D
To "wewnątrz" być może i nie pasuje, muszę się temu na spokojnie przyjrzeć.
Dziękuję i tu :)
A witam :) miło było znów przeczytać o Maxie. Podobają mi sie te pamietnikowe wstawki. Swobodne. Urzekl mnie ten fragment o zmarznietej ziemi, która nie przyjęła ciał. Trafnie ujęte.
Zakończenie... smutne, mimo uśmiechu. Chyba ze odczytać go jako Nowy początek.
A witam witam :)
Pamiętnikowe swobodne,ofkors, to trochę takie ułatwienia dla mnie - łatwiej mi pokazać więcej w tej formie :)
Oby bez przerw, oby.
Dziękuje za wizytę, Justyś ;)
Pozdrawiam :)
Dobra noc
Wreszcie dotarłam. Z tym krojeniem Serga wcale nie taki głupi pomysł... masaż na otwartym sercu i może by ruszył. Do oka już niedaleko.
Dwa dni zapisane pewnie przez Karla w swoim pamiętniku. Maks zaczyna normalność i nawet poruszenie.
Szczury Fred i Wilma są zwiastunem bogactwa, tam gdzie szczury tam pieniądze.
Bardzo spokojna i pracowita część. Palenie zwłok w wannie, za oknem zima i rtęciowy chłód. Przesilenie pomiędzy zimą, a przedwiośniem.
Koniec zapowiada pewnie akty mięsko-damskie... materac aż zaskrzypiał?
Hej, hej!
Szczury są zwiastunami bogactwa? A to ciekawe, nie wiedziałam.
Spokojna część, taa, to jej trza przyznać. Za spokojna, ale lepsza spokojna część, niż część widmo ;D
Dziękuję pięknie za wizytę Pasjo :))
Pozdrawiam :)
No dobra Max znowu w obiegu, a przynamniej jest na to nadzieja, bo jest już kolejna odsłona, gdzie za chwilę się wybieram aby obadać co i jak.
Część tak trochę zapowiadająco-przepowiadająca, więc nie ma jakichś zawrotnych akcji na tę chwilę, ale my przecież wiemy, że to z takiej "gleby", tych spokojnych kawałków, wyrastają "drzewa" szaleńczych pędów :)
Dobrze, że to ciągniesz :)
"Chciałbym sobie poczytać gazetę, obejrzeć wiadomości, usłyszeć w nich, że gdzieś na Bliskim Wschodzie, co to w moim odczuciu jest bardzo odległy, ktoś wysadził kogoś innego." - słowo "sobie" do wyjebania.
Wracam i... Ritha. Opis beznadziei oddany jest kapitalnie. Nie było mnie trochę, a odnajduję się w klimacie po zaledwie kilku zdaniach. Dołujące i pięknie pociachane. Z tej perspektywy dopiero rozumiem rozterki przy "Idee".
"Białe płytki, zielone, brzoskwiniowe. Jakby ktoś pomieszał w tym jednym pomieszczeniu kilka pomysłów. " - jeśli chodzi o to zdanie i mnie, to właśnie następuje bezwarnkowa grabież.
"Dokładnie jak w przychodniach w tamtych, ostatnich dniach.
Zaszczep się.
Żyj wiecznie." - hop. Powiem tak. Mam zaległe trzy części, przeczytałem pół, a już mi smutno, że to koniec. I nei, że "słowo "smutno" jest zagrywką mającą podbić o kilka decybeli chujowość Twojego dnia czy Ci zaróżowić DNA. Naprawdę smutno w chuj.
Ostatnio przeobrażam się komentarzowo. Naprawdę już tak dużo nie wyciągam. Czy to rzeczy złych, czy dobrych. Tutaj jednak, no...
"Max czuł, jak bardzo przestał panować nad strumieniem myśli. Wysnuł trzy ostateczne wnioski – najbrzydsze płytki to te brzoskwiniowe, zimą cmentarze winny podbić marżę, a on sikał krwią. Wystarczająco dużo informacji, by wrócić do łóżka i spróbować zasnąć.
Mały szczur przebiegł tuż obok uchylonych drzwi." — magic
"4 lutego (kogo to obchodzi)" – wpisy z Karlem robią robotę. Rozumiem Marg.
"— Czemu mi się wydajesz? — pytanie wyartykułowało się samo.
Czuł, że się uśmiecha, zerknął samymi oczami, nie odwracając głowy.
Uśmiechała się." — na koniec 4x "się" na przestrzeni literackiego jarda. O jedno za dużo, ale na sto procent, nie o ostatnie.
Ok. Cmyk tu się uleżał i idzie na zmarnowanie. Trza znaleźć, wedle wcześniejszych wytycznych, dodatkowy portal. Po prostu szkoda, że ak leży odłogiem.
Tak, widziałam, że walczysz. Mordka mi się ucieszyła.
"Sobie" wywalone, 2 x 'się" także. Grabież zdania, ofkors, bierzta. Rozterki przy Idee, no widzisz, taa.
Kurde, zrypana ta odpowiedź, nie mam prądu, dziękuję pięknie, miło mi bardzo, cieszę się, że odbiór git. Starałam się zawsze przy Cmyku na max, jestem z niego bardziej zadowolona niż z Lei.
Dodatkowy portal - taa, pamiętam o tym, jak najbardziej możem wrócić do pomysłu :)
Dziękuję raz jeszcze.
Komentarze (52)
dziękuję nie moja wina, że go lubię bardziej od Max który działa mi na nerwy
Mar, cicho.
Nu, nu, nu.
Ta szarzyzna z myślą o mnie i o Was - żeby z powrotem wbić się w temat, ale spokojnie, mam pewien pomysl, bez pomyslu bym nie wracala, kwestia teraz realizaxji. Postaram się regularnosć jako taka wprowadzic znow (chociaz z rozdzial na tydzien), zobaczymy. Mad Maxa uwielbiam, tymbardziej mnie cieszy Twoj komentarz ;)
Dzięki, Ozar.
Pozdrawiam :)
Niczego mi pomimo przerwy nie zabrakło. Wykreowany świat nadal silnie oddziałuje.
Dzięki za odwiedziny :)
A jeśli chodzi o tekst, to widzę, że polepszył się styl. W tym momencie można stwierdzić, że przerwa - oczywiście, z jednej strony - podziałała na plus.
Max wraca do formy! Jej! Chociaż może nie do końca, bo zakończenie sugerowało, że zaczyna widzieć Cassie. Dobrze myślę?
No nic, czekam na ciąg dalszy!
Karl niech się utopi. Nie lubię go :D Przez tyle miesięcy nic się nie zmieniło :)
Pozdrawiam ciepło, Ritha! :*
Czy dobrze myślisz z Maxem - obiecałam sobie nic nie roztłumaczać ;)
Dziękuję pięknie, pozdrowienia ślę :)
Pozdrawiam :)
Btw. jeśli było to "piaskowe dziecię" (nie wiem, czy dobrze zapamiętałem), to Karl odmienił to źle w pamiętniku. Napisał "piaskowym dzieciem", powinien napisać "piaskowym dziecięciem"; powinien, bo to typ raczej mózgowca. Ale z drugiej: mróz, marazm narastający, indywidualny język bohatera, itepe.
Odtańczyłem pozdrawiaka ;))
Z tym dzieciem, wiem... Jakoś tak to "dziecięciem" mi się gryzło z głowie, no i nie bardzo tez chcę by Karl wyszedł na mózgowca (to Max ma być mądrzejszy), ale racja, racja. Zmienię :) (zrobię to sprytnie;))
Dziękuję pięknie, Adamie, pozdrawiam :)
Widzę cd ;) Zresztą nie tylko ten jeden na opowi...
Ależ lecicie. Jak się ogarnę - ponadrabiam.
Pozdrowionka :))
"Ależ lecicie" - "Lecicie? Trzy miesiące przerwy miałam ;)
"Jak się ogarnę - ponadrabiam" - Jak się ogarniesz - zapraszam :)
Pozdrowienia, Agu :)
"Nie były miękkie, puszyste, ani wizytowe, ale od chłodu otoczenia izolowały całkiem nieźle. " — ładnie, niekonwencjonalnie i niemal poetycko opisane śmierdzące skarpety ;)
"Max wbił tamtemu palce w głowę, wewnątrz, wydarł czyjeś oko bez mrugnięcia własnym, nie było tam nic. " — słowo "wewnątrz" jakoś mi się gryzie w tym zdaniu, ale może za opornie myślę ;))
Końcowy obraz nakreśliłaś bardzo ładnie, klimatycznie, sympatycznie nawet...
Ok, uczta skończona :))
Pozdrowionka
To "wewnątrz" być może i nie pasuje, muszę się temu na spokojnie przyjrzeć.
Dziękuję i tu :)
Zakończenie... smutne, mimo uśmiechu. Chyba ze odczytać go jako Nowy początek.
Oby już bez przerw.
Pozdrawiam!
Pamiętnikowe swobodne,ofkors, to trochę takie ułatwienia dla mnie - łatwiej mi pokazać więcej w tej formie :)
Oby bez przerw, oby.
Dziękuje za wizytę, Justyś ;)
Pozdrawiam :)
Wreszcie dotarłam. Z tym krojeniem Serga wcale nie taki głupi pomysł... masaż na otwartym sercu i może by ruszył. Do oka już niedaleko.
Dwa dni zapisane pewnie przez Karla w swoim pamiętniku. Maks zaczyna normalność i nawet poruszenie.
Szczury Fred i Wilma są zwiastunem bogactwa, tam gdzie szczury tam pieniądze.
Bardzo spokojna i pracowita część. Palenie zwłok w wannie, za oknem zima i rtęciowy chłód. Przesilenie pomiędzy zimą, a przedwiośniem.
Koniec zapowiada pewnie akty mięsko-damskie... materac aż zaskrzypiał?
Pozdrawiam i miłej nocy
Szczury są zwiastunami bogactwa? A to ciekawe, nie wiedziałam.
Spokojna część, taa, to jej trza przyznać. Za spokojna, ale lepsza spokojna część, niż część widmo ;D
Dziękuję pięknie za wizytę Pasjo :))
Pozdrawiam :)
Część tak trochę zapowiadająco-przepowiadająca, więc nie ma jakichś zawrotnych akcji na tę chwilę, ale my przecież wiemy, że to z takiej "gleby", tych spokojnych kawałków, wyrastają "drzewa" szaleńczych pędów :)
Dobrze, że to ciągniesz :)
Naprawde mi milo, ze temu kibicujesz :)
"Chciałbym sobie poczytać gazetę, obejrzeć wiadomości, usłyszeć w nich, że gdzieś na Bliskim Wschodzie, co to w moim odczuciu jest bardzo odległy, ktoś wysadził kogoś innego." - słowo "sobie" do wyjebania.
Wracam i... Ritha. Opis beznadziei oddany jest kapitalnie. Nie było mnie trochę, a odnajduję się w klimacie po zaledwie kilku zdaniach. Dołujące i pięknie pociachane. Z tej perspektywy dopiero rozumiem rozterki przy "Idee".
"Białe płytki, zielone, brzoskwiniowe. Jakby ktoś pomieszał w tym jednym pomieszczeniu kilka pomysłów. " - jeśli chodzi o to zdanie i mnie, to właśnie następuje bezwarnkowa grabież.
"Dokładnie jak w przychodniach w tamtych, ostatnich dniach.
Zaszczep się.
Żyj wiecznie." - hop. Powiem tak. Mam zaległe trzy części, przeczytałem pół, a już mi smutno, że to koniec. I nei, że "słowo "smutno" jest zagrywką mającą podbić o kilka decybeli chujowość Twojego dnia czy Ci zaróżowić DNA. Naprawdę smutno w chuj.
Ostatnio przeobrażam się komentarzowo. Naprawdę już tak dużo nie wyciągam. Czy to rzeczy złych, czy dobrych. Tutaj jednak, no...
"Max czuł, jak bardzo przestał panować nad strumieniem myśli. Wysnuł trzy ostateczne wnioski – najbrzydsze płytki to te brzoskwiniowe, zimą cmentarze winny podbić marżę, a on sikał krwią. Wystarczająco dużo informacji, by wrócić do łóżka i spróbować zasnąć.
Mały szczur przebiegł tuż obok uchylonych drzwi." — magic
"4 lutego (kogo to obchodzi)" – wpisy z Karlem robią robotę. Rozumiem Marg.
"— Czemu mi się wydajesz? — pytanie wyartykułowało się samo.
Czuł, że się uśmiecha, zerknął samymi oczami, nie odwracając głowy.
Uśmiechała się." — na koniec 4x "się" na przestrzeni literackiego jarda. O jedno za dużo, ale na sto procent, nie o ostatnie.
Ok. Cmyk tu się uleżał i idzie na zmarnowanie. Trza znaleźć, wedle wcześniejszych wytycznych, dodatkowy portal. Po prostu szkoda, że ak leży odłogiem.
Baja.
"Sobie" wywalone, 2 x 'się" także. Grabież zdania, ofkors, bierzta. Rozterki przy Idee, no widzisz, taa.
Kurde, zrypana ta odpowiedź, nie mam prądu, dziękuję pięknie, miło mi bardzo, cieszę się, że odbiór git. Starałam się zawsze przy Cmyku na max, jestem z niego bardziej zadowolona niż z Lei.
Dodatkowy portal - taa, pamiętam o tym, jak najbardziej możem wrócić do pomysłu :)
Dziękuję raz jeszcze.
Zobaczymy :-)
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania