Co do roboty

Gdybym tak mogła raz, zmysły postradać.

I o tym że cię kocham, wciąż opowiadać.

Bawić się, tym co daje nasz świat poczciwy.

I wierzyć że na zawsze my, a nie na niby.

 

Ale czym by był świat bez rozczarowań, i bez łez.

Przecież znudził by się nam, bezkresny maj.

Co by do roboty miał słowik, skoro on ociera łzy.

A co do roboty by miał mój kochanek etatowy, dobrze wiesz że nim jesteś ty.

 

Gdybym tak mogła w ciągu paru chwil, przemierzyć świat.

To zabrała bym nas, tam gdzie z nocą się równa dzień.

Bawiła bym się, tym co dał mi stary czas.

I chodząc spać, wirzyła bym że my, na zawsze nie na niby już.

 

Ale czym by był świat bez rozczarowań, i bez łez.

Przecież znudził by się nam, bezkresny maj.

Co by miał do roboty słowik, skoro on ociera łzy.

A co do roboty by miał, mój kochanek etatowy, dobrze wiesz że nim jesteś ty.

 

Co by miał do roboty księżyc, skoro wokół nie ma gwiazd.

A co by słońce począć miało, gdyby nagle stanął czas.

Co do roboty mam ja, gdy z oczu nikniesz mych.

Wiem zamienie sobie słowo w rym.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 1

Zaloguj się, aby ocenić

    Napisz komentarz

    Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania