*** (cokolwiek nas spotkało... )
cokolwiek nas spotkało pośrodku długiego łańcucha
świtów-węzłów nanizanych na półprzytomne lęki
mieliśmy perspektywę-mojrę niepomną happy endów
były w naszej mowie konwenanse standardowe pociechy
w międzyczasie śmiech mechanicysty lub bodźce-reakcje
zbyt proste odpowiedzi zbyt cierpliwie wysłuchiwane
aż do dziś gdy spadliśmy w pustkę prawem ciążenia
i gwiżdżemy na to wszystko zawadiacko już nie jak prosty
mechanizm ale jak ludzie którzy gwiżdżą na chwilę olśnieni
Komentarze (4)
Happy end dopiero wtedy smakuje, śmierć nie straszy. Tu i teraz.
Płynie się tym rytmem... bardzo mi leży całość.
5.
Ciekawe.
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania