Córeczko

Dłonią odgarnęłam pojedyncze pasma włosów z jej twarzyczki. Niektóre kosmyki były naprawdę niesforne. Każdego dnia niemiłosiernie męczyłyśmy się z nimi. Musiałam cholernie uważać, aby przypadkiem nie sprawić bólu mojej Zosieńce. Na szczęście nigdy nie płakała – takiego dziecka ze świecą szukać – ba, nawet śmiała się, szeroko otwierając różane usteczka. Z całych zabiegów fryzjerskich najbardziej lubiła, gdy plotłam jej warkoczyki. W warkoczykach wyglądała naprawdę uroczo.

Patrząc na dziewczynkę, cicho zaklęłam – znowu zapomniałam kupić tych pięknych spineczek z żółtymi kokardkami, które ostatnio mieniły mi się w oczach na jednym ze stoisk na rynku.

Chwilę później dotarło do mnie, że moje zachowanie było niestosowne. Przy małym dziecku trzeba umieć ugryźć się w język, gdy paskudne przekleństwa masowo napływają za sprawą emocji.

– Mamusia nie chciała – wydukałam i pocałowałam córeczkę w policzek.

Coś było nie tak. Upewniając się, orientacyjnie położyłam dłoń na czole Zosieńki. Wtedy przestałam mieć wątpliwości. Najwyraźniej zapalenie płuc wróciło… Już drugi raz w tym miesiącu! I właśnie w tym momencie chciałam przeklinać jak szewc. Nawet bałam się pomyśleć przez jakie piekło przechodzi moja córeczka. Podniosłam ją, szczególnie pilnując główki, aby nie opadła. Praktycznie wyślizgiwała mi się z rąk.

– Schudłaś, skarbie – podsumowałam łamiącym się głosem, czując na sobie mniejszy ciężar niż zwykle – Mamusia załatwi niedługo witaminki, obiecuję.

Nie zdążyłam porządnie zalać się łzami paniki, gdy usłyszałam, że drzwi wyjściowe otwierają się. Odetchnęłam z ulgą, gdy w progu pojawił się mąż. Jedną z dłoni przetarłam mokre oczy, przyciskając do siebie Zosieńkę.

– Co się dzieje? – zapytał, najzwyczajniej w świecie ignorując mój stan, a tym bardziej zdrowie naszej córki.

Nie wyrobiłam się ze skleceniem odpowiedzi, gdy ten nerwowo wyrwał mi Zosieńkę z rąk.

– Zosieńka znowu gorączkuje – wymamrotałam, a po moich policzkach spłynęły łzy, które od dłuższego momentu próbowałam zamaskować.

– Kobieto! – krzyknął na cały dom, po czym cisnął Zosią na podłogę.

Uderzyła z takim impetem na terakotę, że huk był nie do zniesienia. A wprost pod moje nogi przyturlała się szklana kuleczka w kolorze niebieskim; imitująca oko.

Dopiero po fakcie padłam na kolana. Z moich ust wydobył się pisk. Cała drżałam, lecz mimo to objęłam moją maleńką Zosieńkę i wtuliłam swoją twarz do jej ubranek, chcąc choć przez sekundę poczuć bicie tego malutkiego serduszka. Nawet teraz uśmiechała się cudownymi, różanymi usteczkami.

– Zosia nie żyje – warknął zaciskając pięści – A żadna lalka ci jej nie zastąpi.

Wybuchłam płaczem, próbując zaakceptować prawdę.

***

Jutro i tak dokleję oczko mojej kochanej Zosieńce.

Średnia ocena: 4.9  Głosów: 10

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (14)

  • Blanka 06.06.2018
    Bardzo mi się podobało. Smutny tekst, zaskakująca końcówka. Świetne.
  • Szalokapel 06.06.2018
    Dziękuję bardzo za pierwsze odwiedziny. Miło mi. Pozdrawiam serdecznie.
  • ówczesny 06.06.2018
    Wspaniałe opowiadanie. Fantastycznie wprowadzasz czytelnika w stworzony przez siebie klimat. Czyta się wyśmienicie, a zakończenie naprawdę zaskakujące: )
    Zasłużone 5
    Pozdrawiam serdecznie
    ówczesny
  • Szalokapel 07.06.2018
    Aż mi miło na serduszku. Cieszę się, że moment zaskoczenia wyszedł dobrze, na nim mi najbardziej zależało. Dziękuję serdecznie za pokrzepiajaca opinie. Pozdrawiam.
  • Minia215 07.06.2018
    Super:) idealnie odzwierciedla uczucia matek które straciły swoje dziecko....
  • Szalokapel 07.06.2018
    Dziękuję bardzo. Starałam się, jak mogłam.
  • Elorence 07.06.2018
    Piękne! Ale bardzo smutne. Końcówki się nie spodziewałam. Jak rzucił dzieckiem o podłogę to wstrzymałam oddech, ale potem doczytałam i zrozumiałam, że kobieta nie potrafiła poradzić sobie ze stratą.
    Najgorszy koszmar, którego nie życzę nawet najgorszemu wrogowi.
    Pozdrawiam :)
  • Szalokapel 07.06.2018
    Dziękuję ślicznie za tak piękny komentarz. Motywuje bardzo! Cieszę się, że udało mi się wprowadzić Cie w klimat. Utrata bliskiej osoby to prawdziwe piekło. A utrata dziecka... Piekło nad pieklami. Pozdrawiam.
  • Justyska 07.06.2018
    Bardzo smutny tekst, ciekawy pomysł i dobre wykonanie. Nie wyobrażam sobie takiej straty.
    Pozdrawiam
  • Szalokapel 07.06.2018
    Ja również nie jestem w stanie sobie tego wyobrazić w realnym życiu. Dziękuję i pozdrawiam.
  • Pasja 07.06.2018
    Dzień dobry
    Strata kogoś bliskiego, a szczególnie dziecka wyzwala różne emocje. Nie jestem nawet w stanie sobie wyobrazić takiej straty. Tej kobiecie potrzebna była pomoc, której jak widać nie miała, może nie chciała. Myślę, że każdy przeżywa inaczej i dlatego nie rozumiemy się wzajemnie.
    Pozdrawiam i miłego dnia
  • Lida 11.08.2018
    Bardzo smutny i wzruszający tekst. Trudno jest sobie wyobrazić ból matki jaki niesie za sobą śmierć dziecka.
  • Buziak 11.08.2018
    Niezwykle smutne i wzruszające.
  • Buziak 11.08.2018
    Mężczyźni również przeżywają stratę dziecka, końcówkę bym zmieniła - mężczyzna mocno mnie przytulił, odkładając w tym czasie, lalkę na kanapie. Oboje zaczęliśmy płakać..

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania