Coś
„Coś”
Lot miał być typowy - czas lotu 2 tygodnie, lądowanie na planetoidzie, zrobienie dziurki, pobranie materiałów i odlot z powrotem. Ale siódmego dnia coś się stało. Niby nic drobna awaria cewki zapłonowej wiązki namierzającej. Wymiana i po sprawie ale typ uszkodzeń to było to co nas wprawiło w osłupienie. Cewka była pokryta lodem i śmierdziała jak diabli. Smys patrzył na nią z niedowierzaniem.
-Panie Kapitanie to się nie da wytłumaczyć.
-No wiem -odpowiedziałem cicho.
Cóż było zrobić zostawiliśmy sprawę specom z Ziemi niech się głowią.
Po dwóch dniach odezwała się syrena alarmowa, pozamykały się śluzy i włączyła sygnalizacja włamania do systemu. No to już nie było śmieszne. Zwołałem naradę.
–Smys kompletny raport proszę.
- Włamanie do systemu nastąpiło o godzinie 8.12, zostały skopiowane pliki dotyczące Ziemi i konstrukcji naszego statku. Ustaliliśmy, że złamanie kodu nastąpiło z kajuty Migela. Od razu mówię Migel miał w tym czasie wachtę i kamery pokazały że z niej nie schodził. Nie zarejestrowaliśmy żadnego zewnętrznego sygnału . Wniosek jest tylko jeden włamanie nastąpiło od wewnątrz nie zrobił tego żaden członek załogi.
- Wiec kto?- zapytałem
- Zrobiliśmy skan życia – który nic nie dał, zrobiliśmy skan ruchu – który nic nie dał, zrobiliśmy skan materii który coś dał. Okazało się, że waga statku wzrosła o 0,0001 grama. Takie wartości może tylko przyjąć czysta energia o objętości 1478m3. Pusta objętość naszego statku wynosi dokładnie 1478m3. Wniosek jest jeden jakaś forma energii wypełniła nasz statek i wdarła się do naszego komputera.
- Obcy?- ktoś zapytał.
- TAK- odparł Smys.
- Czy coś możemy zrobić ,możemy się go pozbyć? –spytałem.
- Podejrzewam że on nas słyszy i widzi bo w momencie gdy stwierdziliśmy jego obecność wskaźniki zwariowały na ułamek sekundy. Chyba mu się to nie spodobało.- zakomunikował Smys.
- Jeżeli nawzajem o sobie wiemy spróbujmy się z nim połączyć, dogadać – odparłem.
- Ej ty odezwij się -krzyknąłem.
I ku zdumieniu wszystkich dostaliśmy odpowiedź – przeraźliwy pisk w głośnikach.
- Smys skalibruj –powiedziałem szybko.
Smys coś zaczął grzebać przy przyrządach i po kilku sekundach usłyszeliśmy głos:
- Jestem, Jestem, Jestem.
- Kim jesteś?–spytałem.
- Podajcie kody dostępu?
- Co?
- Jeśli nie podacie co 5 minut będę zabijał jednego z was.
Kody dostępu to kody do głowic jądrowych i do głównego systemu obronnego Ziemi. Już nie było wątpliwości co zamierzał obcy. Załoga liczyła 20 osób pomyślałem(za 100 minut wszyscy nie będą żyli).Wiedząc że obcy nas słyszy i widzi złapałem kartkę i napisałem:
-Smys pomyśl czy jest jakiś sposób aby się tego dziadostwa pozbyć.
Smys zbladł ale widać było, że intensywnie myśli. Minęła niecała minuta gdy napisał:
- Jest jedna szansa, prawdopodobnie obcy nie może istnieć w próżni. Należy wypuścić całe powietrze wtedy obcy zginie. Tylko jest jeden problem mamy 15 kombinezonów a jest nas 20.
-Pięć osób zostanie w składziku z powietrzem, reszta zakłada kombinezony, wykonać natychmiast.- napisałem.
Trwało to może ze 40 sekund , każdy wiedział że lada moment zginie pierwsza osoba, ale obcy się zorientował chodź za późno, do momentu założenia kombinezonów uśmiercił 3 osoby. Smys otworzył śluzy, powietrze zostało wyssane ze statku w niecałą minutę.
- Wypuszczam powietrze ze składzika przez 2minuty będziecie w całkowitej próżni, musicie nie oddychać - zakomunikował Smys.
Niestety okazało się póżniej ,że obcy zdążył uśmiercić cała piątkę załogi ze składzika. Po napełnieniu statku z powrotem powietrzem wydałem rozkaz.
- Smys sprawdź wagę statku.
-Tak jest kapitanie. Waga wróciła do poprzedniej wartości- brak obcego.
- Ale jak on się dostał na statek?-spytałem.
- Prawdopodobnie wskoczył nam do statku na Ziemi- odparł Smys.
- To w takim przypadku ile tego jeszcze może być na Ziemi?.- spytałem.
- Podejrzewam że sporo, i że to chce nas zniszczyć.
- Smys połącz mnie z Ziemią.
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania