Coś pod podłogą
Dom wyglądał naprawdę potwornie, zaniedbany i zniszczony trawiącą go chorobą. Grzyby porastały sufit, koszmarne plamy zdobiły ściany, a tynk dosłownie odpadał na moich oczach. Od czasu do czasu dało się zobaczyć karalucha, przebiegającego po podłodze.
Czułem się jak turysta przechadzający się po tonącym okręcie. Kuchnia i cała reszta pomieszczeń świadczyły o tym, ze mieszkańcy już dawno opuścili to miejsce. Ściany w niektórych miejscach wybrzuszyły się i odkształciły, jakby wypchnięte niewidzialną siła. Ząb czasu wgryzł się w każdy kąt. Całość sprawiała odpychające wrażenie. Strych był pusty, wyniesiono z niego wszystko. Nie musiałem przepychać się przynajmniej przez sterty pudeł i śmieci, jak to bywa w niektórych opuszczonych miejscach. W jednym z pokojów pełno było wyblakłych obrazów, przedstawiających nieznane mi osoby. Może to byli dawni mieszkańcy. Rzucali na mnie złowrogie spojrzenia, jak na intruza. Najbardziej jednak interesowało mnie to co pod podłogą. Powoli zszedłem do piwnicy. Cuchnęło tam zgnilizną i zbutwiałym drewnem, a do tego nie było prądu. Na szczęście zabrałem ze sobą latarkę, z której od razu zrobiłem użytek. Sufit porastały grube pnącza, jakby korzenie starego drzewa. Podłogę pokrywała pleśń. Łodygi nad moją głową pulsowały, a może to cały dom drżał w posadach. Ostatnie ruchy przed kompletnym zawaleniem. Kazano mi sprawdzić przede wszystkim podziemia, które ciągnęły się znacznie dalej niż przypuszczałem. Szedłem wąskimi tunelami. W pewnym momencie miałem wrażenie, że zaraz zostanę połknięty. Usłyszałem do tego odgłos przesuwającego się cielska oraz dźwięk podobny do ocierających się o siebie owadzich odnóży. Odwróciłem głowę. Tunel za mną zniknął. Zasłoniły go grube pnącza, odcinając mi drogę ucieczki. Jednak nie to było najgorsze. Coś pełzło w moim kierunku. Chwilę później nie potrzebowałem latarki, bo całe wnętrze jak się okazało podziemnej groty, która dosłownie teraz otwarła się w całej okazałości przed mymi oczyma, rozświetliły setki, a może tysiące migających różnokolorowo punkcików przyczepionych do skalnego sufitu. Ukazały mi one w całej okazałości oblicze bestii, która wydawała się spoglądać na mnie, choć nie miała oczu. Na pewno wyczuwała jak serce łopocze mi w piersi i drżę na całym ciele. Czułem, że to coś pełznie ku mnie ze śmiertelną powagą i powolnością, niczym pająk, który wie, że dzisiejszego dnia nie będzie głodny. Potworne korzenie oplatały tę istotę ni to ludzką, ni roślinną i wiły się dookoła, czekając, aż kreatura wchłonie mnie w siebie. Pokraczny stwór był chyba czymś pomiędzy florą i fauną. Wtedy zrozumiałem, o co chodziło ludziom, którzy mnie tam przysłali. Nie interesowało ich to co w górze, ale to co na dole. Dom mógł się rozpaść, byle tylko utrzymać przy życiu istotę splecioną z jego fundamentami. A do tego potrzebowała mnie. Byłem kolejnym naiwniakiem złożonym w ofierze plugawej istocie sprzed eonów. Ogromna paszcza rozwarła się, zachęcając bym zrobił kilka kroków i wszedł zobaczyć, co ciekawego mnie tam czeka.
Komentarze (13)
Lovecraftowe bardzo. Możesz chwilę pospacerować tą drogą. Warto.
Lovecraft jest zacny, ale to, to już fenomen klimatu.
Najlepiej w lesie, w namiocie, lu. Na jakiejś wysepce. Opowiadanie uznane za najlepsze, jeśli idzie o grozę, bez podziału na autorów.
Jest też na yt w słuchowisku tchnienie grozy
Sprawdź czy ma próchnicę. :)'
Urwane łagodnie, bez lęku.
drobiazgi:
"ze mieszkańcy już dawno opuścili to miejsce." — że literówka
"Dom mógł się rozpaść, byle tylko utrzymać przy życiu istotę splecioną z jego fundamentami, by mogła ona rosnąć ." — niepotrzebna spacja przed kropką plus powtórzone słowo "istotę" — jest jeszcze w następnym zdaniu.
Ciekawy pomysł na mroczne opowiadanie. Wyszło fajnie. Koniec, nieco wyluzowany, rozładował atmosferę, pozostawiając jednak pewien niedosyt. Pozdrawiam
Mam jeszcze kilka uwag:
* "koszmarne plamy zdobiły ściany" - :))
* "Kuchnia i cała reszta pomieszczeń " - bez "cała", niepotrzebne.
* niewidzialną siła - siłą
* Usłyszałem do tego odgłos - bez "do tego", niepotrzebne.
* "bo całe wnętrze jak się okazało podziemnej groty, która dosłownie teraz otwarła się w całej okazałości przed mymi" - może: "bo cale wnętrze, jak sie okazało, podziemnej groty, teraz dosłownie otwarło się w całej okazałości przed mymi" :)
* Ukazały mi one w całej okazałości oblicze bestii - tu się powtarza "w całej okazałości", proponowałbym zmienić.
* który wie że - przecinek po "wie"
* Dom mógł się rozpaść, byle tylko utrzymać przy życiu istotę splecioną z jego fundamentami, by mogła ona rosnąć - coś tu jest niejasne w tym zdaniu... rozumiem, że nieważne jest istnienie domu, ale zarazem jego zadaniem jest podtrzymanie zamieszkującej go istoty?
Pozdrawiam i czekam na coś dłuższego w tym klimacie, z rozwiniętą fabułą :)
Dlatego nigdy, przenigdy nie wejdę do domu, w którym nikt nie mieszkał od kilkudziesięciu lat. Już wystarczy, ze w moim rodzinnym mieście, roznoszą się legendy o dwóch domach, w których straszy. Ludzie je kupują, zaczynają remontować, po czym się wyprowadzają. Jak na złość, mieszkałam naprzeciw jednego z nich... Aż mam dreszcze.
No nic, pozostaje mi zostawić piąteczkę i pozdrowić :)
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania