Coś pomiędzy.
Bez skazy, a dusza jakby skrzydła miała.
Obecność jego, powoduje drżenie ciała.
Iskra w spojrzeniu nie gasła,
ani na chwile.
W brzuchu jakby, rozchodzenie się ciepła lawiny.
Z czasem kilka potknięć o własne kończyny,
bez zastanowienia do siebie krzyczymy.
I ból, co uciska serce
z całej siły.
Gdy pokój, a ja w nim sama,
zapełnia się w ciszy, rozpatrywaniach.
Przez otwarte okno ucieka ten żal i honor, który nas dzieli
i nie pozwala być obok.
Komentarze (2)
Rozumiem, iż myślą przewodnią wiersza jest nieszczęśliwa miłość i cały szpaler emocji z tym związanych. Nie jest źle, ale gryzą mi się z tym te rymy. Trochę to groteskowo wyszło.
Pozdrawiam
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania