Cotygodniowe drabble na zadany temat - Historyk(droubble)
Opowiem wam historię o historyku płci żeńskiej, czyli historyczce.
Otóż, jako dzieciak szkolno-podstawowy, nie lubiłem wszelkich nauk, a zwłaszcza nauk historycznych: nudziły mnie suche fakty, których trzeba było się po prostu nauczyć na pamięć i je w odpowiednim czasie wydeklamować przy tablicy. To nie dla mnie! Fakty odarte z fabularnego mięsa, były kostyczne i niestrawne: miałem po nich wiatry i zgagę.
Przełom nastąpił dopiero wtedy, gdy do naszej klasy zawitała historyczka z pasją.
Nagle, nudna lekcja przemieniła się w kolorowy film mojej wyobraźni- historyczka potrafiła się wbić swoim przekazem przez zakamieniałe gangliony uczniowskiego móżdżka.
Ze zdziwieniem jednak, stwierdziłem, że tylko ja tak to odbieram: pozostali uczniowie, z szyderczym wyrazem twarzy, stwierdzali: chyba jest pijana.
Tak, była pijana- pijana swoim uwielbieniem historii, zapominała się w swojej swadzie, ona żyła w tych czasach, była w nich obecna, gdy nam o nich opowiadała. Opowiadała jak fascynującą, a nie nudną historię naszych dziejów; my jako klasa, przestawaliśmy się dla niej liczyć, stanowiliśmy tylko zbędne tło, statyści jej elokwencji.
Wyniosłem dużo z tych lekcji: nagle wielcy, polscy królowie ożyli w naszej, szarej klasie; zmagali się z przeciwnikami wewnętrznymi i zewnętrznymi, prowadzili srogie i wyniszczające boje o zachowanie swojej władzy...
Dziękuję za te lekcje Pani Historyk.
Komentarze (25)
Niewielu jest nauczycieli w pełni oddanych swojemu zawodowi. :)
Poruszyłeś szeroki problem, niektórzy ludzie nigdy nie powinni uczyć, czasami więcej z tego szkody niż pożytku. Jednak ten zawód przyciąga, choćby dniami wolnymi od pracy, których tyle nie ma w żadnym innym.
Bardzo ładnie opowiedziana historia o bardzo dobrym nauczycielu historii ;)
Pozdrowionka ;))
Pozdrawiam :)
Ocenkę wstawiłam :)
Poza tym, ja w tamtejszym okresiie, podręczników szkolnych, raczej nie czytywałem z własnej woli. Musiał stać nade mną srogi rodzic z batogiem, bym to uczynić raczył :)
Poza tym, ja w tamtejszym okresiie, podręczników szkolnych, raczej nie czytywałem z własnej woli. Musiał stać nade mną srogi rodzic z batogiem, bym to uczynić raczył :)
Coś dla Ozarro.
Tekst na poważnie Ci się trafił, bardzo ładnie :)
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania