Poprzednie częściCyklopi i jednorożce

Cyklopi i jednorożce część 2

Udałem się niezwłocznie do znajomego informatyka o pseudonimie Salsa. Jego przybytek elektronicznej rozpusty wypełniało mnóstwo sprzętów różnorakiej maści, od starych kineskopowych monitorów, po nowoczesne konsole. Czułem się trohę jak na pokładzie statku kosmicznego ze Star Treka, czy innej space opery.

- Nie przeszkadzam? - zapytałem, po wejściu do środka. Salsa siedział za biurkiem, przed trzydziestocalowym monitorem.

- Akurat się masturbowałem - zdenerwował się na mój widok.

- To może przyjdę później?

- Nie. O co chodzi?

- A mógłbyś już przestać?

- Co przestać?

- No, czochrać freda.

- A, no dobra. To czego chcesz?

- Potrzebuję zlokalizować taką jedną dziewczynę.

Informatyk z prędkością światła zaczął stukać w klawiaturę, aż w końcu oznajmił:

- Mam ją.

- Co? Ale jak?

- To tajemnice mojego fachu. Nie mogę ich zdradzić postronnym osobom.

Pokazał mi zdjęcie na Facebooku. Faktycznie, to była ona. Dziewczyna, którą poznałem w parku. Miała na imię Ola.

- Włamałeś się jej na konto? - zapytałem.

Informatyk znów postukał palcami w klawisze i oznajmił:

- Proszę bardzo.

- Ale... to jej konto bankowe?

- No, chciałeś, żebym się włamał.

- Nie, chodziło mi o konto na Fejsie.

- O, to wyższa szkoła jazdy. Niestety nie dam rady.

- Podobno potrafisz wszystko.

- Wszystko to może potrafię, ale nie za darmo. W zasadzie to i tak już wbiłem w taksometr dwie stówy.

- Za co?

- Za znalezienie tej laski. Myślisz, że pracuję jako darmowy korepetytor?

- Podobno od znajomych nie bierzesz.

- Nie weźmiesz mnie na litość. Jestem twardy i nieugięty jak murzyńska pała.

- A gdzie dokładnie mieszka ta dziewczyna?

- Ulica Avengersów 11.

- Okej, dzięki za wszystko.

- Zaraz! A te dwie stówy?

- Oddasz mi następnym razem.

I już mnie nie było.

 

*****

Dzięki wrodzonej zdolności do szybkiego odnajdywania sie w terenie połączonej z włączonym GPS-em bardzo szybko zlokalizowałem odpowiednie mieszkanie. Na ulicy leżało truchło rozjechanego kota, którym najwyraźniej nikt się nie przejmował. Zawołałem kici kici, ale nie zareagował. Najwyraźniej wykorzystał już wszystkie dziewięć żyć.

Drzwi otworzyła mi starsza kobieta o wyjątkowo nieprzyjemnym wyrazie twarzy, przywodzącym na myśl rzeźnickie haki i średniowieczne narzędzia tortur.

- Jest Ola? - zapytałem.

- Nie ma.

- A kiedy będzie?

- Nie wiem.

I zatrzasnęła mi drzwi tuż przed nosem, na szczęście nie uszkadzając żadnej kości, ani chrząstki. Postanowiłem poczekać pod jej domem na powrót mojej księżniczki na białym koniu. Naprzeciwko była kwiaciarnia, więc skoczyłem szybciutko kupić coś na przywitanie.

Następne częściCyklopi i jednorożce - część 3

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 1

Zaloguj się, aby ocenić

    Napisz komentarz

    Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania