Cyklopi i jednorożce - część 3
Jak się okazało byłem wystarczająco ciekawym osobnikiem, bo już po kilku minutach zostałem zagadnięty przez przypadkowego przechodnia.
- Jakie piękne kwiaty - powiedział do mnie młody mężczyzna w berecie na głowie. W ręce trzymał aparat. - Jak się nazywają?
- Ten to Korneliusz, ten Paweł, a ta Anastazja.
- Ale chodziło mi o gatunek.
- A ja wiem? Z rabatki od sąsiadki podwędziłem.
- Chciałby mi pan zapozować do zdjęcia? Interesuje się pan modelingiem?
- W dzieciństwie modelowałem figurki z modeliny. Nie wiem czy to się liczy, ale mogę spróbować.
Dla zachowania prywatności zasłoniłem twarz bukietem kwiatów. Usłyszałem pstryknięcie aparatu.
- Już? - zapytałem.
- Tak. Wyszło rewelacyjnie. Proszę zobaczyć.
Na zdjęciu widać było tylko ulicę i rozjechanego kota.
- A gdzie ja jestem?
- O, tu.
- To tylko kawałek ręki.
- Ale cóż to za ręka! Ręka urodzonego modela.
- Hmm... Chce pan coś jeszcze ode mnie?
- Nie, to jedno zdjęcie mi wystarczy. Cóż za artyzm!
Mężczyzna odszedł, wpatrując się w swój cyfrowy aparat, a ja pozostałem na stanowisku, oczekując na powrót Oli.
******
No i wreszcie się zjawiła, ale nie takiego rozwoju spraw oczekiwałem. Przybyła z obcym facetem, całując się z nim obleśnie i rozprawiając o pozycjach w Kamasutrze, które zaplanowali przetestować. Przeszła obok mnie obojętnie, udając, że nawet się nie znamy. Usiadłem załamany w zaułku, obok jakiegoś żula i oddałem mu kwiaty. Nie były mi już do niczego potrzebne.
Po około pół godziny wpatrywania się w rozjechanego kota, poczułem wibracje w kieszeni. Dzwonił Salsa.
- Spokojnie, oddam ci tę forsę - powiedziałem.
- Wiadomo, ale nie po to dzwonię. Odkryłem coś ciekawego. Twoja ładna koleżanka ma siostrę, bliźniaczkę, Alę. Są identyczne.
- Nie wkręcasz mnie?
- No co ty, stary? Mówię najszczerszą prawdę.
A więc poznałem juz obie siostry. Postanowiłem ponownie zmierzyć się z nieznanym i po zakończeniu połączenia, zapukałem ponownie do tych samych drzwi. Otworzyła Ala, zupełne przeciwieństwo Oli. Kojarzyła mi się z kotką na gorącym blaszanym dachu. Czy jakoś tak.
- Szukam Oli.
- Jeszcze jej nie ma.
- A kiedy będzie?
- Nie wiem, nie zadaję się z takimi jak ty.
Poczułem silne deja vu, bo znów agresywnie zamknięto mi drzwi przed nosem.
Po chwili znów zadzwonił Salsa z kolejnymi rewelacjami.
- To po prostu niewiarygodne! - wykrzyknął na wstępie.
- Interesują mnie tylko wiarygodne informacje, więc chyba nie chcę tego słyszeć.
- Ta twoja Ola wcale nie ma siostry.
- Noż cholera. Wiedziałem, żeby ci nie ufać.
- Zaczekaj. Ala i Ola istnieją naprawdę, tylko... to jedna i ta sama osoba. Słuchaj, twoja laska ma rozdwojenie jaźni.
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania