Poprzednie częściNike

Nike cz 3

Eve usłyszała kroki nadchodzącej Nike. Niemal natychmiast otworzyła drzwi, prawie łamiąc nos obecnemu za nimi Thanosowi. W pierwszej chwili zamarła, po czym jej serce gwałtownie przyspieszyło. Elfka stojąca za plecami mężczyzny zmartwiona stęknęła w duchu. Odruchowo drgnęły jej uszy. Nike przekrzywiła głowę. ,, Zemdleje? '' Pomyślała, oglądając kaskadę barw, pojawiających się na twarzy łowczyni. Choć cała scena nie trwała dłużej niż kilka sekund, Eve za późno uwiązała nerwy na wodzy. Skłoniła się szybko i nisko, w konsekwencji, przylutowała czołem w trzonek od miotły. Wyprostowała się szybko. Uniknęła upadku na plecy tylko dzięki Alenowi, który chwycił ją w pasie.

Na widok swego pana nie był tak wylewny, jak jego towarzyszki. Krótko kiwnął głową i odsunął Eve z przejścia, przepuszczając niespodziewanego gościa. Thanos wkroczył do chaty, a jego wzrok wyrażał czystą pogardę. Nike weszła za nim z rumieńcami na twarzy. Demon czy mag? Alen, Eve ani nawet sama Nike, która przebywała w towarzystwie pana najdłużej, nie potrafiła na to odpowiedzieć. Energia, jaka od niego biła, nie pozostawiała, jednak wątpliwości, że stał wysoko nad nimi. Przetarł palcem po oparciu fotela. Skrzywił się, w końcu decydując się usiąść. Nike klęknęła przed nim. Eve poszła w jej ślady z pomocą Alena. Mroczki przed oczami nie dawały jej spokoju. Białowłosy potarł podbródek, po czym dał znak, aby Nike opuściła pomieszczenie. Zrobiła to pospiesznie. Siedział dłuższą chwilę bez ruchu zamyślony.

- No tak. Dałem ci moją najpotężniejszą broń, a tak mi się odwdzięczasz?

- Panie… - zaczął Alen, lecz przerwał mu stanowczy gest ręką Thanosa.

- Eve, może mi wyjaśnisz? - westchnął. Eve podniosła głowę. Siniak na jej czole rósł w najlepsze.

- Ulituj się panie. Ona nie jest gotowa. – Drapieżne spojrzenie odebrało jej głos. Dał znak palcem, aby podeszła bliżej. Przysunęła się, niepewnie. Złapał ją za podbródek. Poczuła znajomy zapach suszonych ziół. Zimna ręka jej pana stała się nagle ciepła i delikatna. Z oczu popłynęły jej łzy. Gdy podniosła wzrok na twarz Thanosa ujrzała zupełnie innego człowieka. Jej serce boleśnie zabiło, poruszając najdelikatniejsze struny w jej duszy.

- Michael… - szepnęła cichutko.

- Och, czyżbyś już zapomniała, po co to robisz?- Zimny głos w jej głowie dźwięczał bezlitośnie.

- Nigdy. – odpowiedziała.

- Obawiam się, że już na to nie zasługujesz. Jakież rozczarowanie.

- Jak… jak mam cię przekonać…- Łzy nie przestawały płynąć po jej twarzy.

- Miałaś już swój czas. Powierzę Nike pod opiekę zakonowi. – Wstał, uznając rozmowę za zakończoną. Nike stojąca za ścianą zacisnęła dłonie w pięści. Wyszedł z pomieszczenia. Nike nie mogła na niego patrzeć. – Idziesz ze mną Nike. Chodźmy. – Gwałtownie zaprzeczyła, kręcąc głową. Thanos nie okazywał żadnych emocji, zainteresowany niecodzienną reakcją podopiecznej.

- Oddaj jej go. – Głos elfki znacząco się obniżył. Delikatny głosik zaczął przypominać pomruk demona z dna piekieł. Thanos się roześmiał.

- Zapominasz, kto tu jest panem.

- Nie! – krzyknęła wściekła. – Ta kobieta przez ostatnie cztery lata zrobiła dla mnie więcej niż jakikolwiek z wielkich generałów! – Piętno pochłaniające jej dłonie zapłonęło. Nike czuła potworny ból. Przed oczami stanęła jej ona. Zagryzła zęby. Przestań. Uspokój się. Powtarzała jak mantrę. Ich już nie ma. Nagle jej głowę wypełniła seria obrazów. Z piskiem osunęła się na ziemię. Drżącymi dłońmi trzymała się za głowę. Thanos stał nad nią. Sadystyczny uśmiech zdobił jego twarz.

- A czy ty pamiętasz? – zapytał, rozbawionym głosem. – Chyba jednak muszę ci przypomnieć o…

- Nie wypowiadaj tego imienia. – syknęła, nadal walcząc z bólem.

- Nic za darmo.

- Zdobędę to królestwo. Zdobędę! Wymorduję, zaszlachtuję, rozerwę... każdego, każdego twego wroga panie. – Zmusiła się do uległego tonu. Uniósł jedną brew zdziwiony.

- Masz czas do ostatniego miesiąca zimowego księżyca. – Skóra mężczyzny przybrała barwę krwawej czerwieni. Zaczęła błyskawicznie pękać jak gliniana tabliczka. Rozpłynął się, krusząc powoli. Nike odetchnęła i otarła smarki. Wstała na drżących nogach i weszła do pokoju gdzie Alen uspokajał rozdygotaną Eve.

Nike nie miała sił już udawać, że zależy jej na tej kobiecie. Irytowała ją niemiłosiernie. Jej agresja i matkowanie. Słabość i małość. Prawdziwe uczucia, o których Nike tak naprawdę chciała zapomnieć. Jeśli je kiedykolwiek posiadałam. Pomyślała. Zmusiła się do smutnego uśmiechu i dotknięcia Eve. Przytuliła kobietę i niemal natychmiast poczuła ból. Nie fizyczny. Przez nią widzę, co straciłam. Jęknęła w myślach. Ugryzła się w język. Czując słonawy posmak krwi, na nowo rozbudziła się w niej żądza. Chciała zabić Eve. Pragnęła tego całym sercem. Mordować ją powoli. Pozbawiać ciała kawałek po kawałku. Nie! Głos w jej umyśle natychmiast oczyścił jej aurę. Krwawa aura zniknęła zdmuchnięta jak świeca. To nie ja. To nie prawdziwa ja. Uśmiechnęła się do siebie. Dlaczego tych, których kocham najbardziej, stają się moimi wrogami tak łatwo?

Średnia ocena: 0.0  Głosów: 0

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (3)

  • Kim 12.03.2018
    Hej, Nithaelu.
    Widzę, że powróciłeś, zatem zaglądam. :)
    "Zemdleje? Pomyślała, oglądając kaskadę barw, pojawiających się na twarzy łowczyni. " - proponowałabym myśl ubrać w cudzysłów
    "Choć cała scena nie trwała dłużej niż kilka sekund, Eve za późno uwiązała nerwy na wodzy. " - ładne
    "Skłoniła się szybko i nisko,
    w konsekwencji, przylutowała (...)" - przypadkowy enter do eksterminacji
    Przeczytałam, błędów zbytnio nie znalazłam. Sama historia wydaje mi się nieco matowa. Nie mam żadnych emocji czytając tekst. Brakuje mi tu opisu emocji postaci. Same działania wydają się takie... suche.
    Aczkolwiek ostatni akapit bardzo ciekawy. Podobał mi się najbardziej z całego tekstu.
    Pozdrawiam. :)
  • Nithael07 12.03.2018
    Dzięki za pomoc. Postaram się wpleść trochę emocji. Kto wie? Może się uda xp trochę ciężka sprawa. Wcześniejsze teksty też były takie matowe? Może zajdę sposób żeby to poprawić.
  • Kim 12.03.2018
    Hmmm, prawdę mówiąc, nie pamiętam dokładnie. Chodzi mi o to, że ja bardzo mocno zwracam uwagę na postaci. Lubie sie do nich przywiązywać. Tu żadna mnie nie oczarowała, ale możliwe, że z czasem, jak poznamy je lepiej, jakiś 'faworyt' się wyłoni. Nie przejmuj się mną, mówię, co czuję. Historia jest dobra. Pisz dalej :)

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania