Cz. 3 - Trzecia śmierć (Cz. 2)

Mei płakała tak długo, że oboje usnęliśmy w jej pokoju, wtuleni w siebie. Kiedy rano otworzyłem oczy, ostrożnie i po cichu wyszedłem. Nie chciałem jej obudzić. Szybko się przebrałem i wziąłem się za przygotowywanie śniadania. Zaparzyłem herbatę, zrobiłem tosty, usmażyłem jajecznicę i kukurydzę po czym poszedłem obudzić córkę. Kiedy jednak przekroczyłem próg jej pokoju, ona siedziała na łóżku. Miała spuszczoną głowę, a jej długie blond włosy otulające jej twarz maskowały czerwone od płaczu oczy. Mocno zaciskała dłonie na kołdrze cała się trzęsąc. Podszedłem do niej i usiadłem na skraju łóżka. Położyłem dłoń na jej ramieniu i powiedziałem niepewnie:

- Mei? Powiesz mi co się stało?

Lecz nie usłyszałem odpowiedzi. W zamian błyskawicznie zrzuciła moją dłoń. Odsunęła się ode mnie i spojrzała mi prosto w oczy. Jej wzrok był pusty, co mnie przeraziło. Po jej bladych policzkach spływały łzy. Oddychała szybko.

- Nie dotykaj mnie...nie dotykaj - wysapała

- Mei...czy ktoś cię skrzywdził? - spytałem - Córeczko, czy...?

Wtedy jej oczy częściowo odzyskały blask. Przestała się tak trząść. Cały czas patrzyła mi prosto w oczy.

- Tata...Tata! - krzyknęła i mnie przytuliła

- Tak, Mei. To ja.

Płakała jak pięcioletnie dziecko głośno łkając. Delikatnie głaskałem ją po głowie. Zawsze tak robiłem, aby ją uspokoić. Kiedy już trochę ochłonęła zapytałem jeszcze raz:

-Córeczko, czy ktoś ci coś zrobił? - Nie usłyszałem odpowiedzi, więc kontynuowałem - Czy ktoś cię dotykał? Albo mówił różne rzeczy? Proszę, jeśli coś się stało to powiedz mi o tym. Spróbuję ci pomóc.

Skinęła głową i usiadła opierając się o równoległą ścianę.

- To nauczyciel. On...on...- jej oczy znowu stały się dziwne, a z brody kapały kolejno łzy.

- Spokojnie. - powiedziałem - Który nauczyciel? Od jakiego przedmiotu?

- C-Chemik.

- Dobrze, porozmawiam z dyrektorem. Nikt więcej się nie dowie, zaufaj mi.

- Zwolnią go?

- Oj, ja już się o to postaram.

- Proszę, zrób co uważasz za słuszne, ale nigdy mnie nie zostawiaj samej na tym świecie.

- Nie martw się, nigdzie się nie wybieram.

* * *

Niedługo po usłyszeniu tej strasznej historii od Mei wyszedłem z domu. Poprosiłem zaufanego sąsiada, aby w razie czego co jakiś czas dyskretnie sprawdzał czy z nią wszystko w porządku. Ja natomiast pędziłem do gimnazjum mojej córki. Skierowałem się w stronę gabinetu dyrektora. Stojąc pod drzwiami bez zastanowienia chwyciłem za klamkę i przekroczyłem próg. Zaskoczony męszczyzna uniósł brwi i wskazał mi fotel na przeciwko niego. Ja jednak byłem zbyt zdenerwowany aby usiąść. Od razu przeszedłem do rzeczy.

- Muszę z panem porozmawiać o mojej córce, Mei.

- Więc słucham pana, o co chodzi?

Powiedziałem mu z jakiego powodu przychodzę. Dyrektor był bardzo zaskoczony moimi zarzutami. Po chwili dodałem:

- Proszę rozważyć zwolnienie pańskiego pracownika.

- Ale to przecież niemożliwe. Narzeczony mojej córki nie mógłby dopuścić się takiego okropnego czynu.

- To proszę powiedzieć to mojej córeczce, która teraz wypłakuje sobie oczy. W nocy mówiła przez sen, wręcz krzyczała. Dziś rano wstała wstrząśnięta. Cała się trzęsła, płakała głośno łkając, a jej oczy były dziwnie puste. Wie pan jakie to było dla mnie straszne widzieć swoje dziecko w takim stanie? Oczywiście, że nie!

- Po pierwsze to niech się pan uspokoi. Do niczego nie dojdziemy skacząc sobie do gardeł. Sprowadzę tutaj wychowawcę i oskarżonego.

- Dobrze, niech tak będzie.

Po około dziesięciu minutach oboje przyszli. Bardzo się ucieszyłem na to, że ma tu także przyjść wychowawca, ponieważ jest to kobieta i jak nikt inny nie zrozumie lepiej sytuacji.

- Wezwałem was w konkretnej sprawie. - zaczął dyrektor - To bardzo poważna sprawa, więc liczę na wasze szczere odpowiedzi.

- Dobrze. - odpowiedzieli równo

- A więc, ta sprawa tyczy się bezpośrednio pana. - zwrócił się do chemika - Ten pan to rodzic jednej z naszych uczennic, Mei...

Dyrektor szybko wyjaśnił im sytuację po czym powiedział do nauczyciela:

- Słuchaj, jesteś narzeczonym mojej córki, więc znamy się bardzo dobrze. Nie będę owijał w bawełnę i od razu spytam. Odpowiedz szczerze. Ukrywając prawdę tylko sobie zaszkodzisz. Zgwałciłeś tę dziewczynę, czy nie?

- Oczywiście, że tego nie zrobiłem. Naprawdę myśli pan, że to ja?

- Tak. Mei zapytana przez swojego tatę wskazała na pana. Z kolei jej ojciec jest bardzo dobrze znany przeze mnie i wychowawczynię Mei. Pomógł nam wiele razy i jeszcze nigdy nie skłamał. Do tego na ciele dziewczyny widać było ślady. I to w bardzo widocznych miejscach.

- Ekhem...jeśli mogę coś powiedzieć - zaczęła wychowawczyni

- Oczywiście, proszę mówić. - odparł dyrektor.

- Kiedy wspomniał pan, że poszkodowaną uczennicą jest Mei, to nauczyciel chemii lekko drgnął i przymrużył oczy. Ledwo można było to dostrzec, ale moim zdaniem ma to coś wspólnego.

- Ale ja nic nie zrobiłem! - krzyknął nagle

- Więc dlaczego krzyczysz? - zapytałem

Chemik niemal błyskawicznie podszedł do mnie i z rękawa białego kitla wysunął strzykawkę. Wbił jej igłę w moją szyję i wstrzyknął mi do żyły jakąś substancję. Nie wiem co stało się potem. Nic nie słyszałem oprócz słabnącego bicia swojego serca. Widziałem tylko ciemność, jakby ktoś zasłonił mi oczy. Upadłem na zimną podłogę zwijając się z bólu. ~ Przepraszam, Mei. Jednak nie dotrzymam naszej obietnicy. ~ pomyślałem zbierając resztki świadomości.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 3

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (6)

  • Emi Ayo 13.02.2017
    Nie spodziewalam się takiego zakończenia ;) szczerze to myślałam, ze ten ojciec zabije tego nauczyciela xd ale jednak nie, a szkoda, bo on moim zdaniem na to zasłużył :p ogólnie oceniam na 5, bo jak zwykle w przypadku twoich opowiadań to mega mi się spodobalo: )
  • Arisu 13.02.2017
    Dziękuję za ocenę. Do do zakończenia to na początku miało być właśnie tak jak napisałaś, ale uznałam, że to będzie zbyt przewidywalne. Lubię zaskakiwać moimi opowiadaniami. Cieszę się, że ci się podoba.
  • katharina182 16.02.2017
    Znalazłam literówkę:
    "Mei płakała tak długo, że boje usnęliśmy" - oboje

    Rozdział całkiem fajny. Daję 5
  • Arisu 17.02.2017
    literówkę już poprawiłam, dziękuję za ocenkę
  • Oia 16.02.2017
    "- Tata...Tata! - krzyknęła i mnie przytuliła" - Kropka na końcu xd
    "- Ale ja nic nie zrobiłem! - krzyknął nagle
    - Więc dlaczego krzyczysz? - zapytałem" - Tak samo, kropki.
    To drobizgi, a rozdział cudowny *-* Chemik chyba na pewno trafi za kratki xd zabił w obecności świadków... bardzo nierozsądnie. Ja bym poczekała, aż zostaną sami... hehe. 5 oczywiście~
  • Arisu 17.02.2017
    czy trafi za kratki - tego jeszcze nie wiem

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania