Czarnoksiężnik - 11 - Oczywistość
Czarnoksiężnik 11
Pochyliłem się nad maską zerwaną z mordy ducha ciemności.
Nie ważne jak daleko sięgałem pamięcią, czegoś takiego jeszcze nie widziałem. Symbolika twarzy płaczącego młodzieńca też nie była mi znana.
Zapukałem w zewnętrzną powierzchnię.
O… twarda. To nie stal… przynajmniej nie zwyczajna. Nie byłem znawcą metali, więc trudno mi było odgadnąć z czego maska została zrobiona. Może to jaki nowy stop czy co?
Cholera ich wie.
Odwróciłem maskę na drugą stronę.
Zamarłem.
- O cholera… - pociągnąłem nosem. – To… to całkiem sporo run.
Faktycznie. Cała wewnętrzna strona przedmiotu była usiana runami i to wszystkich możliwych typów. Przekleństwa, zaklęcia wzmacniające, korumpujące, przyzywające itd.
Jeszcze nigdy nie widziałem tak rozbudowanej sekwencji run na tak małej powierzchni. Musiał być w niej jakiś kod, nie chciało mi się wierzyć by ktokolwiek mógł stworzyć coś takiego bez planu.
Oj nie podobało mi się to.
Runy były skomplikowane i na wysokim poziomie, ale sam nie byłem pewny, czy Katherul z którym walczyłem skutecznie używał ich mocy, skoro został z taką łatwością pokonany… jest w tym coś więcej…
- Czarnoksiężniku…
Głos Anny wyrwał mnie z zamyślenia. Uniosłem na nią pytający wzrok. Była zmęczona, miała też niewielką ranę na lewym ramieniu, ale nadal stała – dzielna dziewczyna.
- Czy to już koniec?
Pokręciłem nosem, zastanawiając się co odpowiedzieć. Po chwili dałem znak Cieniowi, a ten pochłonął maskę. Przestudiuję ją w później…
- Przynajmniej na razie. Jak tam poszukiwacze?
- Pięciu zabitych, dwunastu rannych. Już ich opatrujemy… Mariusz żyje, Margareth i Adam też.
Pokiwałem głową i ruszyłem do zebranych w miejscu poszukiwaczy. Popatrzyłem po rannych. Kilku z nich było w kiepskim stanie. Ciała nielicznych poległych były zdewastowane. Westchnąłem.
- Nieźle wam poszło… każdemu daję bonus w postaci pięćdziesięciu srebrników – uniosłem dłoń i rzuciłem potężne obszarowe zaklęcie lecznicze, które momentalnie uleczyło wszystkich rannych. – Idźcie. Zbierzcie swe łupy. Dam wam trzy godziny, potem, wracamy do miasta.
Poszukiwacze, teraz pozbawieni drażniących ran, zakrzyknęli optymistycznie na me słowa i rozeszli się na wszystkie strony, zbierając łupy i ucinając uszy bestiom, jako dowód wykonania zadania.
Sam ruszyłem w ciszy przez ruiny miasta.
Mój cel był oczywisty – świątynia.
Dach rozerwany… dwie wieże, obalone… drzwi wyważone… święte symbole, zniszczone i rozerwane.
Prychnąłem rozbawiony, wchodząc do ruin świątyni. W środku leżały połamane ławki i ludzkie kości. Pomnik Behafstosa, stał z urwaną głową i ramionami. Pozostałości jego pomnika były wypisane runami i symbolami na cześć Zergotha… ktoś bardzo chciał zadowolić Złego Boga… tylko kto?
- Czarnoksiężniku? – głos Anny dobiegł mnie zza pleców. – Co to jest?
- Miejsce gdzie przywołano Katherul… wszystko wskazuje na jakiś rytuał… - podszedłem bliżej. – Ale… hym… dziwne.
- Co jest dziwne Czarnoksiężniku?
Spojrzałem na młodą czarodziejkę i zachęciłem ją ruchem dłoni by się zbliżyła.
- Podejdź i sama mi odpowiedz.
Dziewczyna niepewnie zbliżyła się, a kiedy była w połowie świątyni, zorientowała się o co mi chodziło. Bez strachu podeszła i stanęła tuż obok.
- Toż to… nie rozumiem... – zaczęła.
- Dokładnie – przytaknąłem. – Runy są całkowicie bez mocy. Powinny drgać wypełnione czarną magią i mocą Zergotha, szczególnie kiedy jest ich tak wiele w takiej ilości, a przed chwilą był tutaj spaczony byt… a jednak… milczą. Są to teraz nic nie warte symbole i ryciny, nie mające żadnego wpływu na naszą rzeczywistość… - dotknąłem dłonią posągu, był zimny i pusty. – Jednak równocześnie, święta moc Tytana, też nie jest już obecna… fascynujące.
- Czy kiedykolwiek widziałeś coś takiego?
- Tak, tak, oczywiście. Nawet czasem tego używam. Nazywa się to „ulatującym źródłem”. Świetny sposób by nie dało się namierzyć tego który wykonał rytuał… ale jeszcze nigdy nie widziałem tego na taką skalę – zbliżyłem się zafascynowany. – Nie tłumaczy to też czemu moc Tytana opuściła pomnik. Nie ma to najmniejszego sensu…
- Chyba że to Ty, wszystko zaplanowałeś – odpowiedziała Anna.
Spojrzałem na nią i kiwnąłem głową potwierdzająco.
- Tak, dla osoby trzeciej z pewnością mogłoby to tak wyglądać – przyznałem obchodząc pomnik. – Wiem jednak, że Ty mnie nie podejrzewasz – oznajmiłem, sprawdzając runy.
Wyczułem jej zakłopotanie.
- Co?
- Wiem, że mnie nie… - tutaj zacząłem się wspinać na szczyt pomnika, by zobaczyć jakie to runy są na górze. - …podejrzewasz.
- Skąd wiesz? – zapytała spoglądając na mnie z dołu.
Spojrzałem na nią ironicznie.
- Młoda czarodziejka zna słowo „Katherul”, ale nie zna Spaczonej Mowy? Ha! Jasne – prychnąłem. – Naprawdę myślałaś że się na to nabiorę?
Czarodziejka milczała patrząc pod swoje nogi. Po chwili odetchnęła i spojrzała na mnie pytająco.
- Co mnie zdradziło?
Uniosłem na nią wzrok, a następnie podłubałem palcem w jednej z run, szukając śladów krwi.
- Ty.
- Co proszę?
- Sama siebie zdradziłaś – odpowiedziałem. – Ty, twoja egzystencja, byt, zachowanie, w skrócie. Wszystko cię zdradziło… - zeskoczyłem z pomnika. – Nie opuściłaś miasta z innymi magami w tym, z twoim mistrzem. Jesteś również zainteresowana czarną magię i czarnoksięstwem… młoda Anno… planujesz zostać czarownicą, nie mylę się?
Widząc, że nie ma powodu się już ukrywać, westchnęła głośno i kiwnęła głową.
- Męczą mnie wszystkie ograniczenia… i strach. Strach przed spaczeniem. Mogliśmy rzucić wyzwanie tej bestii, ale tego nie zrobiliśmy. W imię zasad miasto i jego mieszkańcy zostali porzuceni na pastwę losu… nie wiedziałam czy chcę uciekać czy nie… a następnie pojawiłeś się Ty… i usłyszałam twoje imię.
Uśmiechnąłem się szeroko. Zupełnie tak jak myślałem. Dziewczyna naprawdę ma potencjał.
- Znasz więc jaka moc się za nim kryje.
- Tak wiem… i dlatego mam wątpliwości co do moich planów. Czy wszystko co mówią legendy i mity… to prawda?
Uśmiechnąłem się rozbawiony.
- Trudno powiedzieć… mała Aniu – odpowiedziałem. – Wkrótce jednak nie będziesz mogła się powstrzymywać. Będziesz zmuszona podjąć decyzję.
- Kiedy? – zapytała patrząc mi w oczy.
- Najpewniej jeszcze dziś… w ciągu lat kiedy obserwowałem wszystkie rasy świata, zauważyłem wiele schematów… i wkrótce, jeden z nich się powtórzy… a ty będziesz zmuszona, wybrać stronę…
Komentarze (7)
sprawa będzie większa niż zakładasz :)
Pozdrawiam
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania