Poprzednie częściCzarnoksiężnik - 1 - Kim jestem?

Czarnoksiężnik - 20 - Czy da się złamać koło?

Czarnoksiężnik 20

 

Idąc ramię w ramię z Varią weszliśmy do hali obrad. Okrągłego pokoju na szczycie pałacu. Na samym środku pokoju, na podłodze, znajdował się wielki krąg z magicznego szkła. Rozejrzałem się. Wszędzie dało się zobaczyć znajome twarze. Starzy uczniowie, rywale, przyjaciele i znajomi. Znałem większość z nich od dziecka i powiem, każdy z nich wyrósł, nawet ci którzy nie byli w najmniejszym stosunku przyjaźnie do mnie nastawieni.

Znany mi stary krasnolud, westchnął zrezygnowany widząc moją postać. Uśmiechnąłem się uprzejmie.

- Witaj Haroldzie.

- Dla ciebie Haroldzie Gothumd, Czarnoksiężniku – warknął krasnolud. – Widzę, że fortuna mnie opuściła… Ha! To było całkiem spokojne dwadzieścia lat.

Jego słowa jak zwykle mnie rozbrajały. Stary lider kompanii górniczych nigdy mnie nie lubił i trudno się dziwić. Pociągnąłem kilka razy za złe struny w przeszłości.

- Ciebie też miło widzieć – odwróciłem się do wysokiego Minotaura podpierającego jedną z wewnętrznych kolumn. – Witaj Um’taka! Jak tam stado?

- Całe i zdrowe Dersylisie, dziękuję za troskę – odpowiedział grzmiąco.

Kolejne kilka chwil poświęciłem na przywitanie się z resztą zebranych, najsilniejszych i najbardziej wpływowych postaci w Arcadii. Kiedy zakończyłem, wszyscy cicho podeszli na skraj magicznego szkła i spojrzeli na Varię. Ta kiwnęła głową.

- Dobrze, widzę że możemy zaczynać.

Magiczne szkło zabłyszczało i po chwili pojawił się na nim obraz Arcadii. Dużej wyspy, stojącej na środku morza, dość blisko wybrzeży samego kontynentu. Varia wykonała ruch ręką, a mapa zareagowała, oddalając obraz. Teraz Varia była jedynie dużą wyspą, otoczoną od północy, wschodu i zachodu wielkim kontynentem – Perrą. Kolejny delikatny ruch dłoni, a części mapy zabłyszczały w dwóch kolorach. Na niebiesko zalśniła Arcadia i kontrolowane przez nią regiony, a na czerwono – znane niebezpieczeństwa.

Czerwonych plam było znacznie więcej niż kiedy ostatni raz patrzyłem na tę mapę.

Westchnąłem.

- Nie jest dobrze – stwierdziłem.

Varia przytaknęła.

- Faktycznie nie jest. W górach Tenbialskich od pięciu lat zmagamy się z chordą goblinów. Na razie nasze kolonie się trzymają, ale straty są duże i prośby o posiłki coraz częstsze.

- Mówiłaś że na Spaczonych Polach walczy Alerion i wasza armia? – Zapytałem wypowiadając imię jej męża.

Słysząc imię swego ukochanego, drgnęła delikatnie, ale widocznie. Wszyscy obecni również, drgnęli, łącząc się z nią w smutku. Po chwili przytaknęła.

- Tak, walczy tam już od pięciu lat. Największa chorda potworów, od… setek lat uderzyła z północy. Straciliśmy już Nową Arcadię i Ratatię. Kata-ar, trzyma się, odcięte od reszty, jako największa twierdza w regionie, ale nie wytrzyma już długo. Bronimy się na linii rzeki Meandery, ale nasze siły ledwo co się trzymają.

- Największa od „setek lat”? – Zapytałem zaintrygowany. – Czemu nie podałaś dokładnej daty? Przecież zawsze ich pilnujesz – stwierdziłem.

Varia zadrżała.

- Nie wiemy jak wielka jest ta chorda. W moim życiu czegoś takiego nie widziałam. Używają licznych taktyk, są brutalni i niesamowicie skuteczni. Pojawiają się wśród nich też nowe potwory… bestie noszące ludzkie maski. Do tego…

- Maski?

Wszyscy zamilkli. Varia spojrzała na mnie zdziwiona.

- Co się stało Edwardzie?

Spojrzałem pod nogi.

- Cień. Pokaż im.

Bezkształtny byt wypłynął spod mych nóg, a następnie wypluł z siebie maskę jaką zdarłem z twarzy Katherul.

Reakcja była natychmiastowa.

Wszyscy cofnęli się w przestrachu. Zadrżałem.

- Noszą TAKIE maski?

- Tak mistrzu… - przytaknęła Varia.

Harold spojrzał na mnie. Za każdym razem w jego oczach widziałem nutę nienawiści, teraz widziałem tylko strach i niepokój.

- Gdzie znalazłeś tą maskę?

- Na mordzie Katherul którego zabiłem… na kontynencie Zatrolii w królestwie Nermoru…

- Co?! Te cholerstwa są też TAM?

- Jeśli są tam, oznacza to że są na całym świecie – odpowiedziałem. – Coś przeczuwałem, że ostatnie stulecia były zbyt spokojne… - zacisnąłem zęby, a ma twarz drgała wyginana przez nienawiść. – To… ON…

Wszyscy z obecnych cofnęli się o kilka kroków. Zaledwie kilku widziało mnie w stanie faktycznej furii, a ta nie była najprzyjemniejszym widokiem. Ma forma była niestabilna, a ciało wyginało się i zmieniało, pod wpływem silnych emocji.

- Ci przeklęci bogowie szykują kolejną Wielką Grę… - wysyczałem głosem z wnętrza ziemi. – Ta przeklęta trucizna ma zamiar raz jeszcze zalać świat…

Pałac zadrżał, wszystko pociemniało. Nad Arcadią znikąd pojawiły się ciemne chmury, a przez niebo zaczęły przelatywać linie błyskawic, tworząc linie i kręgi, zbyt przerażone, by choćby zbliżyć się do ziemi na której stałem. Uniosłem mą zdeformowaną twarz monstra ku niebu i ryknąłem na cały głos.

- ZAAARRRRRGGGGOOOOTTTTTHHHHHHH!!!!

Imię przeklętego Boga, Boga Zła, Boga Ciemności, wstrząsnęło wyspą.

 

Odetchnąłem.

 

Wszystko ucichło.

Powoli powróciłem do normalnej formy i spojrzałem Varii prosto w oczy.

- Historia raz jeszcze ma zamiar zatoczyć krąg… zobaczę czy uda mi się go złamać! – warknąłem, zbyt wściekły by dodać „tym razem”. Obróciłem się i ruszyłem do drzwi wyjściowych.

- Wezwać moją gwardię, ochotnicy mile widziani. Do wieczora chcę ich widzieć przed moją wieżą.

Varia ruszyła za mną.

- Czekaj Mistrzu! Co masz zamiar zrobić?

Zatrzymałem się.

- Otworzyć Arsenał.

Szepty zaniepokojenia i niedowierzania odbiły się od ścian. Varia spojrzała na mnie niedowierzając.

- Minęły cztery tysiąclecia, kiedy ostatni raz go otworzyłeś.

- Tak… cztery tysiąclecia… - przytaknąłem. – Wtedy, byłem pewny, że nie będę musiał już otworzyć tamtych bram… jednakże widać… - mój głos niósł doświadczenie i cierpienie całego mego życia. – Raz jeszcze się pomyliłem…

Średnia ocena: 4.8  Głosów: 6

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (9)

  • konfiguracja 01.07.2019
    Złamać coś/kogoś koło... czegoś? Ciekawy tytuł, bo może ma dwa rozwiązania, konkretne i abstrakcyjne.
    Tekst można dopieść stylistycznie, zyskałby by. Interpunkcja, szczególnie nadużywanie wielokropka, tez miejscami do poprawy.
    Na plus fabuła, zaintrygowałeś. Łącznie: 4 -
  • Kapelusznik 01.07.2019
    Konfiguracja
    Zerknij pod Kenshi - czyli strzeż się drapieżnych żyraf
    Piszę osobno bo nie wiem czy zauważysz!
  • konfiguracja 01.07.2019
    Kapelusznik - ok.
  • pkropka 01.07.2019
    Podoba mi się, że fabuła jest jedną zgrana całością. Mam wrażenie, że każde zdanie ma znaczenie.
  • Kapelusznik 01.07.2019
    pkropka
    Zerknij pod Kenshi - czyli strzeż się drapieżnych żyraf
  • Kapelusznik 01.07.2019
    dzięki za komentarze!
  • Kapelusznik 01.07.2019
    Przy okazji - spójrzcie pod mój poprzedni tekst! "Kenshi - czyli strzeż się drapieżnych żyraf" - na końcu macie mój nowy koncept - napiszcie co myślicie!!!!!
  • Pontàrú 01.07.2019
    No w końcu połączenie Demona i Czarnoksiężnika. Jak pierwszy raz pokazała się Perra to jakoś nazwa wydała mi się znajoma ale nie bardzo istotna. Potem do głowy wpadł mi twój komentarz, który mówił, że oba światy są połączone w sensie, że są to te same uniwersa. Ucieszyła mnie nazwa dobrze znanego kontynentu z innej serii.
    Już wiemy (chyba) kto będzie głównym złym bohaterem serii (tak, wiem, że brzmi to jak komentarz który napisałeś pod moim tekstem, no ale jakoś tak się złożyło XD)
    Czekam dalej na rozwój wypadków :) (zostawiam 5)
  • Nefer 02.07.2019
    Czyli sprawa jest poważniejsza, niż mogłoby się wydawać. Dobre rozwinięcie akcji. Zwróć uwagę na program ortograficzny, po raz kolejny już mamy "wieżę" zapisana jako "wierza".
    Pozdrawiam

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania