Poprzednie częściCzarny Anioł - rozdział pierwszy

Czarny Anioł - rozdział czwarty

Władimir Lenin kroczył na przedzie zrewoltowanego tłumu. Wściekli robotnicy, z oczami płonącymi ogniem czystej nienawiści, szli trzymając siekiery, widły, sierpy, kosy na sztorc, i czerwone transparenty. Maszerując przez stolicę dogorywającego cesarstwa palili kamienice, niszczyli policyjne garnizony i demolowali wszystkie napotkane cerkwie, mordując bestialsko znajdujących się w nich kapłanów. Zdemolowali większość miasta, włącznie z dzielnicą zachodnich ambasad, w których to urządzili istne piekło, obcinając głowy brytyjskim i francuskim politykom, by nabić je później na czerwone sztandary.

W końcu, po kilku godzinach anarchistycznego pochodu, tłum doszedł do serca Petersburga – Pałacu Zimowego.

Przed bogato zdobionym, barokowym budynkiem z mnóstwem złocistych ornamentów, czekał już przygotowany oddział cesarskich żołnierzy w błękitnych mundurach z karabinami skierowanymi w stronę proletariuszy. Widząc to, Uljanow zatrzymał pochód:

- Zatrzymajcie się na chwilę towarzysze! – tłum stanął – Ci barbarzyńcy chcą do nas bestialsko strzelać! Chcą rozlewać krew proletariuszy! Zapłacą za to! – skandował Wład, a tłum wiwatował gotowy do walki.

 

Kapitan zobaczył jak potężny pochód rozwścieczonych robotników z krwią na rękach gromadzi się przed jego oddziałem. I mimo, że oddział ten był wyjątkowo zdyscyplinowany i gotowy umrzeć za cara, to wiedział iż na długo nie powstrzyma komunistów. Zaleją żołnierzy swą masą i prędzej czy później wedrą się do Pałacu. By przetrwać potrzebne były pertraktacje.

- Hej! – krzyknął w końcu kapitan do zgromadzonych – Odejdźcie teraz, a nikomu nic się nie stanie! Nie potrzebny nikomu jest większy rozlew krwi! Powtarzam, odejdźcie, a nikomu nic się nie stanie… - mówił oficer.

- Doprawdy? – włączył się Lenin – Zgoda. Nie będziemy z wami walczyć, jeśli się przyłączycie i razem wybijemy tłustych arystokratów z Pałacu. Przyłączcie się do rewolucji, albo gińcie jako jej wrogowie.

- Na to nie mogę się zgodzić! – odparł honorowy kapitan – Raz jeszcze powtarzam, rozejdźcie się, a nikomu nic się nie stanie!

- Wybrałeś więc śmierć człowieku! – krzyknął Wład, po czym odwrócił się do robotników – Zabić Pana!

Wściekły tłum ruszył tocząc pianę z ust, a żołnierze oddali pierwszą salwę.Oczywiście Lenin, zgodnie z cynicznymi naukami Anioła, skrył się w tylnych szeregach armii aby nie zostać przypadkiem postrzelony, i z takiej właśnie bezpiecznej pozycji oglądał przebieg krwawych walk.

Ludzie padali szereg za szeregiem w ogniu ołowianych kul, a kapitan wydawał tylko kolejne rozkazy „Ładuj!”, „Cel!” i „Pal!”. Jednakże kiedy zobaczył już, że linia wroga przesuwa się w ich stronę mimowolnie, zmienił koncepcję na „Strzelaj bez rozkazu!”, choć i to dawało już nikłe efekty.

Nieograniczone zasoby ludzkie plebejuszy nieugięcie zbliżały się do oddziału. I w końcu, ku rozkoszy Czarnego Anioła obserwującego wszystko z dachu Pałacu, dopadli przerażonych żołnierzy, zamieniając klasyczną walkę w krwawy bój żołnierskich bagnetów z robotniczymi siekierami, widłami, obuchami i kosami postawionymi na sztorc. Cesarscy gwardziści padali raz za razem, rozrywani prymitywnymi narzędziami gotującej się masy ludzi. Wrzaski umierających, błagania o litość, oraz smród krwi, wypełniły cały dziedziniec Pałacu Zimowego, zamieniając to piękne niegdyś miejsce w prawdziwie dantejską scenę rewolucyjnej masakry. Po około kwadransie z zadbanego oddziału gwardzistów w błękitnych mundurach, pozostała purpurowa sterta poobcinanych kończyn, gorących wnętrzności i dogorywających jeszcze ludzi błagających o litość. Jednym z nich był sam kapitan.

Lenin podszedł do pozbawionego nogi, leżącego na ziemi starszego oficera w zabarwionym na rubinowo mundurze z licznymi odznaczeniami.

- Nie… proszę… daruj życia… - błagał konający kapitan – nie musisz tego robić…

- Wiesz… - zaczął Władimir, kładąc stopę na klatce piersiowej żołnierza – "Mieszkańcy szklanych domów nie powinni rzucać kamieniami" – odparł, po czym kazał jednemu z fanatycznych oprawców dobić umierającego.

W przeciągu dwóch minut ciało zostało oddzielone od głowy w akompaniamencie dzikich wrzasków.

Dziedziniec został oczyszczony. Wszystkie dzielnice pod kontrolą. Ostatnim bastionem carskiego Petersburga został przeklęty Pałac, na którego zdobione okna patrzył z apetytem Lenin. Wiedział, że w tym samym momencie spogląda na niego car. Wiedział, że jest przerażony…

Średnia ocena: 0.0  Głosów: 0

Zaloguj się, aby ocenić

    Napisz komentarz

    Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania