Poprzednie częściCzarny Anioł - rozdział pierwszy

Czarny Anioł - rozdział siódmy

Lenin siedział zdruzgotany na carskim tronie. Czuł lęk, przerażenie i całkowitą bezsilność wobec potęgi demona. Wiedział, że przedstawienie musi trwać i nie ma już miejsca na żadne dylematy filozoficzno-moralne. Wszystko trzeba postawić na jedną kartę, a jeśli znowu zapragnie odwrotu, to Bóg jeden wie co ta bestia uczyni. Choć pewnie i sam Bóg nie zna czarnych planów tej podłej istoty…

Władimir w końcu zebrał siły by wstać z tronu i przyjąć zdecydowane działania. Pierwszym krokiem była przejmująca mowa do ludu Petersburga o konieczności niesienia rewolucji i grabieży panów. Musiał przekonać ich by nieśli śmierć i ogień na całą Rosję, tak jak chciał tego Czarny Anioł. Oczywiście nie będzie to trudne, biorąc po uwagę fakt uprzedniego zamordowania cara i przejęcia stolicy. Tak, ci głupi robotnicy z pewnością to kupią bez dwóch zdań…

Uljanow wyszedł na cesarski, bogato zdobiony balkon, z którego widać było cały Petersburg. Miasto trawiły złote języki ognia. Kamienice, stare ogrody i zabytkowe kościoły zajęły płomienie, których czarne słupy dymu przesłoniły jesienne niebo. Słychać było krzyki umierających i dzikie wiwaty morderczych robotników, niosących śmierć na umazanych krwią rękach.

Miasto, które było niegdyś najwspanialszą perłą w koronie Imperium, wzniesioną przez samego Piotra I na wzór Paryża, stało się czerwonym piekłem anarchistycznej rzezi, pełnym fetoru spalenizny i pociętego mięsa panów.

Nie było wątpliwości, że ta dantejska scena była dziełem samego szatana.

Widok ten był przejmujący i okrutny, jednakże Uljanow wiedział, że liczy się cel, a nie środki. Uniósł więc ręce do góry, niczym papież przemawiający do wiernych na placu św. Piotra, i zaczął swą cyniczną audiencję:

- Ludu Rosji! – mówił majestatycznie niczym Cezar, a zgromadzona pod Pałacem, ogromna chmara ludzi zwróciła głowy w jego stronę – Dokonaliśmy dziś rzeczy niemożliwych! Znieśliśmy cholerny carat, na zawsze! – skandował Lenin, na co tłum głośno wiwatował – Od dnia dzisiejszego, 25 października 1917 roku, oficjalnie i uroczyście ogłaszam wam, ludu, że Imperium zostanie przekształcone w pierwszą, robotniczą republikę ludową! – każdemu takiemu hasłu towarzyszyła fala dzikich owacji – Koniec z pańszczyzną! Koniec ze zniewoleniem! Koniec z ogromnymi dworami i cholernymi pałacami! Niechaj ci krwiopijcy poczują zemstę proletariatu! Niechaj śmierć spotka każdego wroga ludu! Niechaj rozpocznie się dyktatura chłopsko-robotnicza! – zatrzymał się na chwilę, by lud przyswoił wypowiedziane słowa i cieszył się nimi w pełni – Jednakże, towarzysze, by nasze dzieło stało się rzeczywistością, musi ogarnąć cały kraj. Rewolucja musi zostać rozlana od Moskwy po Anadyr. Ogień strawi wszystkie dwory, a nasze kosy pozbawią głowy każdego dekadenta! Niechaj śmierć pochłonie naszych wrogów! Niechaj krwawa rzeź zmiażdży tych obszarników! Niechaj Rosja spłynie ich krwią, a wtedy zobaczymy, czy naprawdę jest taka błękitna… A kiedy to się już stanie, zniesiemy własność prywatną oraz ostatni element kapitalizmu – pieniądz… I w końcu, ludu, nastanie pokój – rzekł Lenin, rozpływając się w glorii i chwale, po czym dodał jeszcze – A teraz cieszcie się zwycięstwem, towarzysze! – i zakończył przemowę w gromkich brawach.

- Tak lepiej – wyszeptał niespodziewanie znajomy głos, na co Lenin odwrócił się na pięcie i zobaczył Jego, stojącego po drugiej stronie balkonu – Widzisz jak łatwo dają się manipulować? Powiesz kilka pustych słów, a te durne psy od razu wykonują polecenia. Tak zmotywowani bez problemu wyrżną każdego, usprawiedliwiając to twoimi słowami. Jesteś dla nich jak Bóg, czy to nie wspaniałe? – zapytał, opierając się o marmurową balustradę.

- Wspaniałe, choć nakłaniam ich do czynów absolutnie barbarzyńskich. Mogą je usprawiedliwiać jak chcą, ty też, ale zło wciąż pozostaje złem – odparł Władimir.

- Ale przynudzasz… Ciesz się zwycięstwem! Osiągnąłeś w końcu wszystko o czym marzyłeś. Po cholerę ci jeszcze te moralne dylematy, Wład? Masz to czego chciałeś! Władza, sława… jesteś kimś! A teraz, dzięki tej super mowie zmanipulowałeś ludzi tak, że twoja władza nie ograniczy się jedynie do Petersurga. Nie, teraz będziesz miał całą Rosję! I możesz zrobić z nią co chcesz! Czy to nie brzmi wspaniale?

- Wszystko co mówisz z pozoru tak brzmi. A prawda leży zdecydowanie głębiej – mówił Uljanow, wpatrując się w płonące ulice miasta.

- Aj tam. Przestań… wszystko jest jak powinno – odparł, po czym również spojrzał się na stolicę - A to, to tylko rozwiązania przejściowe. Góra rok, czy dwa i nastanie pokój. Robotniczy pokój, tak jak chciałeś, i masz – dodał po chwili i odszedł od balustrady, kierując się w stronę wyjścia – Idę kolego. Wrócę za kilka tygodni zobaczyć jak sobie radzisz, a w między czasie rozkoszuj się zwycięstwem i doceń wreszcie śmierć, bo to ona dała ci nowe życie – dodał w drzwiach, po czym zniknął gdzieś w mroku.

Średnia ocena: 0.0  Głosów: 0

Zaloguj się, aby ocenić

    Napisz komentarz

    Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania