Uwaga, utwór może zawierać treści przeznaczone tylko dla osób pełnoletnich!

Czasoprzestrzeń

Łąka była wszędzie dookoła, aż po horyzont. Poczuła dreszcz i chwyciła kolana by je zatrzymać. Nie musiała spoglądać na zegarek, by wiedzieć, że jest dokładnie południe. Lepiej zostać tu i siedzieć, czy zacząć biec? W oddali zobaczyła czarny punkt. Ruszyła w przeciwną stronę. Wystarczy wytrzymać piętnaście minut. Już to się udawało. Biegła coraz szybciej.

 

Nieważkość poczuła nagle. Szybkie ruchy kończynami nie mogły już niczego zmienić. Spadała tylko chwilę, a później patrzyła w niebo i nieruchome chmury. Zakrwawiony, drewniany pal sterczał z brzucha. Drugi przeszywał na wylot udo, a trzeci rękę. Już się nie bała. Strach był zawsze najgorszy. Krwawiła mocno, a doświadczenie podpowiadało, że to dobrze. Zapadnie się miękko w nicość. Zegarek na unieruchomionej ręce pokazywał dwunastą jedenaście. Miała całe cztery minuty bez strachu. Cenne minuty. Bolało i to bardzo, ale nie tak jak zwykle. Zaczęła liczyć ile to już razy. I kiedy się zaczęło. Początku nie pamiętała. Płonęła kilka razy. W tym raz na stosie. Dwa razy była wieszana. Najczęściej tonęła. Mrok nadchodził płynnie podobnie jak płynnie wskazówka zbliżała się do piętnastej minuty, a potem wszystko zniknęło.

 

Była dwunasta zero zero.

Facet siedzący za biurkiem był wściekły. Długo nic nie mówił i w końcu pokazał fiolkę.

- Ile pani tego wzięła?

Trzęsła się. Odczuwała zagubienie i paniczny strach.

- Co to jest? Czy Pan mi to wszystko robi?

- Dość tych jaj pani Anno. Już mnie nie interesuje, co pani ze sobą zrobi. Czy pójdzie do lekarza czy nie. Za długo byłem dobry. Ile pani brała?

- Nic. Już mówiłam. Nie chcę umierać. Jeśli Pan stoi za tym wszystkim, proszę mi powiedzieć co się ze mną dzieje.

- Co się dzieje? Jeszcze pani pyta? Tego za wiele. Naćpała się pani kolejny raz. Ale już ostatni. Widziała pani nos Pana Zbyszka? Ledwo panią utrzymał. Nie wniesie oskarżenia, a już na pewno pani nie umrze i mam nadzieję, że jest pani z siebie zadowolona, bo wywalam panią. Precz mi z oczu! Może pani zostać, dopóki to gówno w pani organizmie przestanie działać. A potem wynocha.

- Dziękuję, poradzę sobie.

 

Opuszczając biurowiec ujrzała piękny świat. Mijali ją piękni, uśmiechnięci ludzie. Nie znała ich ale kochała. W końcu żadnego bólu. Nie było też strachu. Szła przed siebie wdychając głęboko upojeniem miejskie powietrze. Czyż wylanie z pracy nie jest cudowne? Wszystko było piękne. Piękni Ludzie, budynki, drzewa, ławki, gołębie nad głową, nawet autobus właśnie hamujący z piskiem opon.

Czaszka pękła na pół. Jelita ciągnęły się w kierunku autobusu. Powiększająca się czerwona kałuża krwi otaczała ciało jak wyspę. Prawa ręka jeszcze drgała. Na lewej, zmiażdżony zegarek zatrzymał się na dwunastej piętnaście.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 2

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (6)

  • franekzawór 26.09.2019
    Tekst jest dobry, szczególnie końcówka. Brakuje tylko... chyba jakiegoś głębszego sensu, czy się mylę?
  • PawelM 26.09.2019
    Dzięki za opinię. Nie wiem co masz na myśli przez "głębszy" sens, ale zapewniam, że sens w sensie fabularnym jak najbardziej jest. Byłoby bez sensu go zdradzać. Zastanów się, co jest rzeczywistością a co nie w świecie bohaterki. Pozdrawiam :-)
  • franekzawór 26.09.2019
    Jestem ciekaw innych opowiadań, zajrzę kiedyś, żeby poczytać.
  • PawelM 26.09.2019
    Dzięki i zapraszam. Nie ma tego jeszcze dużo, ale myślę, że będzie przybywać.
  • Kurcze, bardzo ciekawe opko. Zamknięty krąg - ciąg zdarzeń - czasoprzestrzeń. Bardzo celny tytuł.
    Pozdrawiam :))
  • PawelM 15.10.2019
    Dziękuję :-)

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania