Cześć, jestem Greg! #3
-Wyruszycie na misję, natychmiast musimy odnaleźć Hypnosa. Martwi mnie incydent związany z Herą. Nie chciałbym mieć jej za wroga, już za dużo namieszała w ostatnim czasie. Musicie szukać na własną rękę śladów Hypnosa, wyrocznie są uśpione. Apollo próbuje coś z tym zrobić, lecz nie ma z nim kontaktu od dobrych paru miesięcy. Jedyna nadzieja w was herosi. Koniec rozmowy na dziś, muszę przemyśleć dalsze kroki.- odpowiedział Chejron na przekazanie mu mojej rozmowy z Hermesem. Wyszedłem z Wielkiego Domu i ruszyłem w stronę domku. Zaczynała się jesień, o dziwo było bardzo zimno. Obozowicze nosili już kurtki zimowe, tylko domek Demeter chodził w lekkich bluzkach. Zauważyłem w pawilonie Annabeth razem z Kalie,wydawały się nie przejęte ostatnimi zdarzeniami. Rozmawiały wymieniając uśmiechy. Nie przejmowały się się za bardzo wydarzeniami w ostatnim czasie, albo dobrze to ukrywały. Obie zwróciły wzrok w moją stronę i z uśmiechem powiedziały żebym do nich dołączył.
- Jak się trzymasz? Nie wyglądasz dobrze.- spytała Kalie
- Szczerze? Nie trzymam się. To wszystko to dla mnie za dużo, jeszcze miesiąc temu nie znałem swojego ojca, a teraz okazuję się że jest to jeden z trzech najpotężniejszych bogów. I do tego zostaliśmy wysłani na z góry przegraną misję. Nie, nie trzymam się.- Annabeth rzuciła mi współczujące spojrzenie.
- Nikt nie mówił, że będzie łatwo. Ważne by brnąć do przodu. - próbowała mnie pocieszyć. Dzieci Ateny emanują mądrością. Lecz Annabeth miała w sobie coś więcej, nie tylko rozległą wiedzę. Miała też wielką mądrość życiową.
Nagle poczułem się gorzej, świat ściemniał i znalazłem się w ogromnej jaskini. Na jej środku przykuty do dziwnych łańcuchów siedział skulony mężczyzna.
- P-p-omóż mi-i...- wydał z siebie ledwie słyszalnie.
- Hypnosie? To Ty?- starałem się by mój głos nie brzmiał jak przestraszonej małej dziewczynki.
Usłyszałem głośny huk, jaskinia jakby żyła własnym życiem.
- Kto jest moim gościem? Pokaż się nędzny śmiertelniku!- gdy usłyszałem ten głos upadłem, był gorszy od jakiegokolwiek innego. Spowity ciemnością i zgrozą.
Ukryłem się w cieniu przy ścianie jaskini. Była śliska, mokra od wody. Z cienia wyłonił się właściciel przerażającego głosu.
- Hypnosie znów próbujesz przywołać tu któregoś z bogów? Oni nie mają tu władzy, to jest moje królewstwo! To jest najmroczniejsza część Hadesu. Tartar przy mnie to przedszkole.- siła głosu
zmalała, lecz wiedziałem że to ten sam. Obraz rozmazał się i znalazłem się z powrotem w głównym pawilonie. Leżałem na ziemi a nade mną stała Annabeth z Kalie.
- Co się stało? Zemdlałeś na dziesięć minut.- spytała Kalie
- Byłem... Widziałem Hypnosa. Jest w ciemnej jaskini, uwięziony łańcuchami. Był też ktoś inny, przerażający.- na samą myśl o tej postaci serce podeszło mi do gardła.
- Mówił coś o najmroczniejszej części Hadesu.- przypomniałem sobie słowa mrocznego mężczyzny.
- O Tartarze? Niemożliwe by tam był Hypnos, z tego co widziałam nie ma tam takich jaskiń.- odpowiedziała Annabeth.
- Nie, mówił że przy jego królestwie, Tartar to przedszkole.....
Ciąg dalszy nastąpi
Komentarze (1)
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania