Poprzednie częściCzłowiek z psem - rozdział 1

Człowiek z psem - rozdział 2

W ciągu ostatnich kilku dni bardzo często bywałam u bezdomnego. Dużo ze sobą rozmawialiśmy i nawet dowiedziałam się jak ma na imię. Przyszłam wtedy do niego po szkole, był to trzeci dzień naszej znajomości. Zapytałam go jak ma na imię, a on odpowiedział:

- Sylwester, a ty?

- Klaudia – odpowiedziałam.

Od tego czasu minęły kolejne trzy dni i w każdy dzień szłam do niego. Rozmawialiśmy bardzo długo. Czasem jak czas mnie gonił to byłam u niego tylko godzinę, lecz jak miałam dużo czasu, to spędzaliśmy tak czas nawet przez trzy godziny.

Pewnego dnia wcześnie skończyłam szkołę, ponieważ zwolnili nas z ostatniej lekcji, więc pierwsze co zrobiłam, to od razu pojechałam do Sylwestra. Jak zawsze siedział na ulicy Mazowieckiej, koło księgarni. Obok bezdomnego siedział Urwis.

Gdy do nich podeszłam pies radośnie mnie przywitał, od razu się ożywił. Mi także uśmiech wpełzł na usta.

- Cześć piesku – powiedziałam i pogłaskałam psa po pysku. Następnie podeszłam do Sylwestra i z nim też się przywitałam.

Bardzo lubiłam tu przychodzić. Dobrze spędzałam z nimi czas.

Tego dnia rozmawialiśmy dość długo, gdy zapytałam:

- Sylwester… mogłabym mieć do ciebie osobiste pytanie?

- Tak, o co chodzi? Co chcesz wiedzieć? – odpowiedział z uśmiechem. Trochę mnie to zachęciło, ale nie do końca.

- No… - zaczęłam nieśmiało. – Jak do tego doszło, że jesteś tutaj, że jesteś w takiej sytuacji? Oczywiście, jeżeli nie chcesz to nie musisz mówić. – dodałam szybko.

- Nie ma sprawy, mogę ci powiedzieć. To nie jest jakaś wielka tajemnica. A poza tym, komu innemu mógłbym się zwierzyć jak nie tobie. – powiedział i uśmiechnął się do mnie promiennie.

Chwilę milczał, jakby próbował pozbierać myśli do kupy. Ja nie naciskałam, czekałam cierpliwie.

- Zaczęło się od tego, gdy poszedłem na studia. Byłem na kierunku humanistycznym, dokładnie na filologii polskiej. Bardzo chciałem zostać copywriterem. Razem ze mną na roku była pewna Magdalena. Przepiękna kobieta. Oczy jak szmaragdy, figura modelki, uśmiech jak malowany. Gdy tylko ją zobaczyłem, od razu wiedziałem, że muszę ją poznać. Nie wiem skąd, ale wiedziałam, że ta kobieta nie jest przeciętna, nie tylko z wyglądu. Przez kilka dni zbierałem się do tego, aby z nią porozmawiać. Jednak to ona pierwsza do mnie podeszła. Lecz podeszła tylko po to, by zapytać, czy mogłaby zajrzeć do moich notatek, ponieważ nie było jej na ostatnich zajęciach. Dzięki temu małemu zdarzeniu, dzięki temu, że wtedy do mnie podeszła, odważyłem się z nią porozmawiać i po kilku dniach znajomości zaproponowałem jej wspólne wyjście do kina. Bałem się, że się nie zgodzi, albo jakoś mnie wyśmieje, to głupie wiem – tu się uśmiechnął –lecz nic z tych rzeczy… ona po prostu się zgodziła. Powiedziała „ Bardzo chętnie się z tobą wybiorę”. Byłem tym tak podekscytowany, że potem nie myślałem już o niczym innym, jak tylko o wyjściu z nią do kina.

Sylwester się zamyślił. Przez krótką chwilę siedział cicho, ja także. Czekałam, aż zacznie kontynuować opowieść. Zastanawiałam się, do czego to wszystko dąży. Jak na razie wygląda to na piękną historie miłosną.

- Umówiliśmy się pod kinem. – kontynuował. - Podczas tego spotkania, bardzo dużo rozmawialiśmy. Znaleźliśmy wspólny język. Uwielbiałem jej słuchać. Jak o czymś mówiła, to mówiła z wielką pasją. Bardzo mi się to w niej podobało.

Długi czas się przyjaźniliśmy. Jednak z czasem zaczęliśmy się coraz bardziej do siebie zbliżać, aż w końcu przerodziło się to w miłość i poważny związek. Przez cały czas trwania studiów byliśmy po prostu parą, lecz gdy tylko je ukończyliśmy, wzięliśmy ślub. Byliśmy wtedy tak bardzo szczęśliwi.

Rok po naszym ślubie urodził się nasz synek. Był naszym oczkiem w głowie. Nazywał się Kubuś. – Sylwester przerwał i znowu się zamyślił.

Zauważyłam, że w jego oczach stanęły łzy. Strasznie mi się go żal zrobiło. Jak zaczął mówić o swoim synku, moje serce zaczęło mi szybciej bić. Zważając na to, że mówił w czasie przeszłym, oraz w jaki sposób to mówił, przypuszczałam, że stało się coś strasznego. Coś co pozostawiło bardzo głęboką ranę w jego sercu.

- Kubuś to był taki mały psotnik. Zawsze było go wszędzie pełno. Był głośny, żywiołowy. – Sylwester się uśmiechnął. Łzy, które miał w oczach, w końcu wypłynęły. – Kubuś i Magdalena byli dla mnie wszystkim. Nie wyobrażałem sobie życia bez nich. – znowu zamilkł, lecz na krótko. Wziął głęboki oddech i kontynuował. – Aż tu pewnego dnia wszystko się skończyło, jak za machnięciem ręki. Całe moje życie pokryła czarna płachta – zamilkł i schował twarz w dłoniach.

Nie wiedziałam jak mam się zachować. Powili zaczynałam żałować, że w ogóle zaczęłam ten temat. Jakbym nie mogła ugryźć się w język… strasznie mi było żal Sylwestra. Położyłam mu dłoń na plecach. Próbowałam go jakoś pocieszyć tym gestem, ale to było tak naprawdę nic w porównaniu do tego, jak wielki był jego ból.

- Sylwester… nie musisz tego mówić, jeżeli to dla ciebie zbyt ciężki temat – powiedziałam, ale czułam się winna wszystkiemu. Czułam się winna, że na nowo rozdrapałam jego zagojone rany.

Sylwester odsłonił twarz i spojrzał na mnie.

- Nie. Muszę to komuś powiedzieć – odparł. – Muszę to z siebie wyrzucić. Za długo trzymam to w sobie.

Ja jedynie potrząsnęłam głową. Chciałam uśmierzyć jego ból, lecz wiedziałam, że jest to właściwie niemożliwe. Mogę go jedynie załagodzić. Co jest ciężkie.

- Gdy Kubuś miał cztery lata, pojechaliśmy wszyscy razem do rodziny w Łodzi – powiedział. – Jednak tam nie dojechaliśmy. Byliśmy już w połowie drogi, kiedy zauważyłem jak pewna ciężarówka zaczyna zjeżdżać powoli na nasz pas, pas o przeciwnym kierunku. Nie dałem rady uciec. Wjechał prosto na nas. Magdalena i Kubuś zginęli na miejscu. Do dzisiaj zastanawiam się jakim cudem ja to przeżyłem i skończyło się tylko na amputacji nogi.

To co usłyszałam kompletnie wybiło mnie z równowagi. To jest straszne… potworna trauma pozostaje do końca życia, gdy cała twoja rodzina zginie w wypadku, a ty jakimś cudem przeżyjesz.

- Ja… - wydukałam – Nie wiem co powiedzieć. To musi być dla ciebie straszne.

- Nie musisz nic mówić – powiedział. – Owszem jest to dla mnie straszne, ale jakoś sobie radzę. Nie mam wyjścia. Na początku było ciężko, teraz już się jakoś pozbierałem. W końcu jakoś przywykłem do myśli, że ich już nie ma, że jestem sam.

Sylwester zamilkł, a ja pogrążyłam się w myślach. Miałam mętlik w głowie. Wszystkie myśli na raz kotłowały mi się w głowie. Poczułam także, że jest mi go żal. Znowu pojawiła się ta myśl, że chcę mu pomóc. Na samą myśl o jego opowieści, o tym co on przeżył, szybciej biło mi serce.

I wtedy do głowy przyszła mi myśl, że nie powiedział mi dlaczego jest na ulicy, dlaczego jest bezdomnym. Zaczęłam się zastawiać, co takiego mogło się stać, że jest tu, a nie gdzie indziej.

- Długo nie mogłem się pozbierać. – powiedział. - Minęło bardzo dużo czasu, zanim doszedłem do siebie fizycznie, a jeszcze więcej czasu, zanim doszedłem do siebie psychicznie. Gdy po dwóch tygodniach wypuścili mnie ze szpitala, wróciłem do domu i nie wiedziałem co mam ze sobą zrobić. Kiedy byłem już zdolny do pracy, to mimo wszystko nie poszedłem do niej. Byłem tak pogrążony we własnym smutku, że przestałem cokolwiek robić. Przestałem się wszystkim przejmować. Przez dwa miesiące nie było mnie w pracy. Nie płaciłem rachunków za mieszkanie. W końcu doszło do tego, że straciłem pracę, mieszkanie, straciłem wszystko. To właśnie dlatego teraz jestem tutaj.– Sylwester zamilkł i po chwili znowu się odezwał. – Teraz już znasz całą moją historię.

Tak, poznałam już jego historię. W jakimś stopniu czułam, że to właśnie tak się zakończy. Przecież nie da się tak od razu znowu żyć normalnie po czymś takim. To są traumatyczne przeżycia, które zostają w tobie, w twojej głowie, już do końca.

Zauważyłam, że Sylwester mi się przypatruje.

- O co chodzi? Czemu tak na mnie patrzysz? – zapytałam.

- Zastanawiam się jak wygląda twoja historia – odpowiedział. – Ty moją już znasz, chciałbym także ciebie trochę bliżej poznać.

- Ale moje życie nie jest warte uwagi – odpowiedziałam. – Nic ciekawego nie przeżyłam, nie jestem także ciekawym człowiekiem.

- Bzdura – powiedział. – Każdy jest wyjątkowy i ciekawy na swój własny sposób. A ja czuję, że jesteś wyjątkowa, że jesteś kimś, kto nie jest obojętny na ludzkie cierpienie. Uważam także, że jesteś wrażliwa.

- A z czego to wywnioskowałeś? – zapytałam.

- Gdyby tak nie było, to byś tu teraz ze mną nie siedziała, prawda?

- No niby tak… – odpowiedziałam

- No więc, jaka jest twoja historia? – ponowił pytanie.

Zastanowiłam się chwilę zanim zaczęłam opowiadać. Nie wiedziałam od czego zacząć, ponieważ w moim życiu naprawdę nie ma nic ciekawego, ale opowiem mu trochę o sobie. W końcu on mi opowiedział o swoim życiu, o tych miłych wspomnieniach, jak i o tych tragicznych, które chciałby wymazać z pamięci.

- No więc… Jestem teraz w liceum na profilu biologicznym. Po liceum chciałabym iść na medycynę. Podjęłam taką decyzję, gdy szłam do gimnazjum. Moja babcia była wtedy ciężko chora, zachorowała na raka i przychodziła wtedy do niej pielęgniarka. Pomagała jej we wszystkim, zawsze była przy niej, zawsze gdy ta tylko tego potrzebowała. Mój dziadek zatrudnił ją, gdy w szpitalu lekarze nie chcieli już jej trzymać, bo nie mogli już jej w żaden sposób pomóc. Bardzo spodobała mi się postawa pani Kasi, tak się nazywała ta pielęgniarka, że stała się moim wzorcem. Postanowiłam wtedy, że chcę być taka jak ona, chcę pomagać innym ludziom. Chcę być przy nich, gdy tego potrzebują. Jeszcze nie wiem jaki kierunek medycyny chcę podjąć, mam na to jeszcze sporo czasu, ale wiem na pewno, że moja przyszłość to medycyna, pomaganie i leczenie ludzi. – umilkłam, a Sylwester przypatrywał mi się z fascynacją. Nigdy nikomu nie mówiłam z jakiego powodu wybrałam taki a nie inny kierunek. Cieszyłam się, że to akurat jemu o tym powiedziałam. Wydaje mi się, że Sylwester zrozumie to lepiej niż każdy inny. – To właśnie dlatego jestem teraz tutaj z tobą. Gdy tylko cię zobaczyłam, wiedziałam, że muszę coś dla ciebie zrobić, że jeżeli przejdę obojętnie będę to sobie wypominać do końca życia.

- Tak myślałem, że nie jesteś tutaj bez powodu. A twoje życie jest bardzo warte uwagi. Nie rozumiem dlaczego myślisz, że jest inaczej. Mało jest takich ludzi jak ty, co chcą pomagać ludziom, by żyło im się lepiej. – przerwał i spojrzał na mnie z uśmiechem.

Cieszyłam się, że tak myśli. Sylwester jest moją kolejna motywacją w tym kierunku. Wtedy postanowiłam, że dopnę swego, choćby nie wiem co.

 

Gdy tego dnia wróciłam do domu doszłam do wniosku, że chcę osoba Sylwestra, tak jak i rozmowa z nim, skusiła mnie do uczestniczenia w wolontariacie dla chorych dzieci. Jest to w pewnym sensie dążenie do tego co chcę w życiu robić.

Średnia ocena: 4.2  Głosów: 5

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (4)

  • E.M 11.11.2014
    Bardzo ładne. Piękna historia.5/5
  • Madzia34 11.11.2014
    Smutna i wzruszająca historia, ale prawdę mówiąc to trochę zaskoczyło mnie tempo rozwoju ich przyjaźni. Spodziewałam się, że dłużej potrzymasz czytelnika w napięciu zanim zdradzisz przeszłość Sylwestra. No i to, że zdradził ją zupełnie obcej dziewczynie... wiem, że czasami łatwiej jest się wyżalić komuś zupełnie obcemu, ale do mnie to raczej nie przemawia. W każdym bądź razie i tak podziwiam cię za tę historię. (Ale pierwsza cześć była bardziej intrygująca. Dlatego z ciekawością czekam na kolejną.) 4/5
  • NataliaO 11.11.2014
    bardzo ładna historia ; 5
  • Ina 29.11.2014
    Jak dla mnie super! :) To było naprawdę ciekawe opowiadanie

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania