Człowiek zapobiegawczy i budzik

Okropny i strasznie denerwujący dźwięk budzika wybudził mnie ze snu. Przetarłem oczy i spojrzałem na mój ścienny zegar. Godzina ósma - mogło być gorzej. Dzisiaj przecie sobota i ramy czasowe nie obowiązują. Znaczy, nie całkowicie. Jako człowiek nie lubiący tracić swego jakże cennego czasu dbam o to, ażeby mój dzień trwał tyle ile potrzebuję. Właśnie dlatego, nawet w dni wolne, moja maszynka do wybudzania brzęczy o poranku. Mimo, że to się ciągnie od dawna nadal nie mogę się przyzwyczaić do tego okropnego dźwięku. Budzik już stary; od dziada pradziada odziedziczony. Szanowny świętej pamięci dziad pewnie się nie obrazi, jeśli wymienię jego brzęczącą maszynkę na coś nowszego. W sumie powinienem już dawno to uczynić, ale zawsze znajdowały się jakieś wymówki. A to niezapłacone podatki, a to wrzeszczący sąsiad z góry, a zakupy trzeba zrobić... I w taki oto sposób starożytny budzik tak długo przeżył w mym pokoju. Czas więc zakończyć jego nędzny żywot i zakupić nowe urządzenie.

Włożyłem na stopy me puchate kapcie w stylu amerykańskim, poprawiłem wygniecioną kołdrę i ruszyłem żwawo do domowej łazienki. Kilka krótkich sekund i już jestem w mym prywatnym królestwie czystości. Złociste kafelki, marmurowa podłoga, najwyższej jakości polskie lustro oraz piękna, ceramiczna toaleta - tak się prezentowała ma łazienka. Czyste piękno, rzekłbym. Pochwyciłem mą szczoteczkę do zębów i rozpocząłem proces czyszczenia zębów. Moja technika to średnio szybkie ruchy koliste. Uważam, iż jest nadzwyczaj skuteczna i pozwala zachować zęby w idealnym stanie czystości. Minęło parę dłuższych lub, w zależności od rozciągłości czasu, krótszych minut i byłem gotów przejść do kolejnego etapu poranka.

Szybka wędrówka w stronę kuchni i już jestem na miejscu. Blask słońca oświetlał całe pomieszczenia, a piękne i wonne chabry roztaczały swą woń w najbliższej okolice. Gdy już skończyłem podziwiać widoki przystąpiłem do sporządzania śniadania. Mój mózg miał ochotę na królewską jajecznicę, lecz zdawszy sobie sprawę, iż spożywałem ją całkiem niedawno zrezygnowałem z tego pomysłu. Jako, że lekko się spieszyłem postanowiłem zrobić prostą kanapkę. Otworzyłem jedną z górnych szafek i wyjąłem świeżutki bochen mazowieckiego chleba. Pochwyciłem nóż do krojenia i ukroiłem dwie ładne kromki. Z tej samej szafki wydobyłem również masło, którym to posmarowałem ukrojone wcześniej kawałki. Z lodówki natomiast wziąłem pokrojoną w plasterki szynkę. To ona spoczęła na kromkach chleba i sprawiła, iż śniadanie było gotowe. Zjadłem dosyć pośpiesznie i ruszyłem ponownie do łazienki. Umyłem tam me maślane ręce i twarz.

Poranek został oficjalnie zakończony, więc byłem gotów na zakupową wędrówkę. Będąc w korytarzu zamieniłem me przytulne kapcie w stylu amerykańskim na świeżo woskowane skórzane pantofle. Ubrałem również mą ulubioną karmazynową fedorę i byłem gotów opuścić dom. Przekręciłem klucze w starym drzwiowym zamku i wyszedłem na światło dzienne. Jako człowiek zapobiegawczy przeszukałem wszystkie me kieszenie, aby się upewnić, że wszystko co mieć muszę mam przy sobie. Czarny, skórzany portfel - jest. Elegancka, złota zapalniczka dla przechodniów - jest. Ręcznie robiony sprężynowiec - jest. Tak, wszystko było na swym miejscu. Zamknąłem więc drzwi mego domu i rozpocząłem chodnikową wędrówka. Sprawdziłem jeszcze, jako człowiek zapobiegawczy, czy klucz jest tam gdzie być powinien - jest. Jak dobrze mieć wszystko na swoim miejscu.

Po paru chwilach oddaliłem się już dosyć znacznie od mego domostwa. Sklep budzikowo-zegarowy był już za rogiem, więc przyśpieszyłem nieco chód. Czasu mam przecie niewiele, a marnowanie go to najgorszy w ciężkich grzechów. Nie minęło parę sekund, a ktoś już przerwał mą podróż

- A pan szanowny to gdzie się tak śpieszy, jeśli mogę spytać - usłyszałem za mną chrypliwy, gardłowy głos. Odwróciłem się na pięcie i zmierzyłem wzrokiem mego adoratora. Krzywa postawa, szary, zniszczony beret, brązowa marynarka i cygaro w ustach - typowy czepialski co szuka całkowicie niepotrzebnych pogaduszek, aby uprzykrzyć życie jakiemuś uporządkowanemu dżentelmenowi. Jeszcze tego mi brakowało... Na szczęście, jako człowiek zapobiegawczy, miałem przygotowaną wcześniej strategię na tego typu gagatków. Uniosłem mą brodę do głowy, naciągnąłem struny głosowe i zbliżyłem się lekko do zaczepiacza.

- Wybaczy pan, ale aktualnie nie mam czasu ani ochoty na czcze pogadanki, także będę już uciekał, a pan niech sobie lepiej znajdzie jakieś inne obiekty adoracji, bo dżentelmeni tacy jak ja nie będą tracić na pana czasu - po tych słowach obróciłem się na pięcie i ruszyłem ponownie wyznaczoną wcześniej ścieżką. Pan adorator widocznie zamyślony mym wywodem zaprzestał nękania mnie i został cicho z tyłu. Strategia się sprawdziła, więc miałem jakiś powód do dumy. Pozbycie się natręta to rzecz niełatwa, więc cieszyłem się nawet podwójnie. Wielu takich jak ja nie potrafiłoby sobie poradzić w podobnym przypadku. Cieszę się więc, że jako człowiek zapobiegawczy odniosłem zwycięstwo nad wszystkimi krótkowzrokowcami, którzy by nawet nie pomyśleli o podobnej sytuacji. Me jakże mądre i wychwalające autodywagacje przerwało dotarcie do celu mej podróży - sklepu budzikowo-zegarowego rodziny Babel. Wytarłem podeszwy pantofli w przeddrzwiową wycieraczkę i popchnąłem lekkie, jesionowe drzwi. Dźwięk dzwonka rozniósł się po całym sklepie, a oczy Starego Babela skierowały się na mą dostojną osobę.

- Witam klienta. W czym mogę pomóc? - zakrzyknął żywo i poprawił swą siwą brodę spiętą w warkocz.

- A witam Stary Babelu. Poszukuję jakiegoś dostojnego budzika, który to mógłby zastąpić budzik dziada pradziada, który już nie spełnia w pełni swej funkcji - odpowiedziałem podchodząc do lady i rozglądając się po sklepie.

- Chyba mam coś idealnego dla pana. Proszę chwilkę poczekać. Zaraz... pokażę - odrzekł Stary Babel odwracając się plecami i znikając w głębi sklepu. Minęło parę chwil i zjawił się ponownie za ladą trzymając jakiś tajemniczy przedmiot.

- Proszę bardzo - rzekł stawiając skrzynkę na ladę - Najwyższej jakości szwajcarski budzik wykonany z orkiszowego drewna. Został ręcznie zrobiony przez Lukę Spaniego - najznamienitszego alpejskiego rzemieślnika. Najwyższa jakość i całkiem przystępna cena - dokończył uśmiechając się.

- A ile ta cena wynosi? - spytałem.

- Na moje oko czterysta koron.

- To dosyć drogo, nie sądzisz? - odrzekłem

- Jednakże cena równa się jakości, a ta tutaj jest wprost idealna - powiedział Babel stawiając łokieć na ladzie.

- Dwieście pięćdziesiąt koron i biorę budzik - odpowiedziałem odwracając się tyłem do starca.

- Przykro mi, ale nie będę negocjował. To nie targowisko i ma cena jest niezmienna - usłyszałem odpowiedź Starego. Wyjął z kieszeni spodni sprężynowiec i rozłożyłem go w prawej dłoni.

- Dwieście pięćdziesiąt koron i biorę budzik - powtórzyłem.

- Nie ma mowy panie Aldagio. Wiem, że lubi pan cwaniakować, ale tym razem się nie ugnę - odpowiedział Stary Babel. Szkoda, że to były jego ostatnie słowa. Złapałem mocniej sprężynowiec i wykonałem szybki obrót w stronę sprzedawcy. Metalowe ostrze wbiło się z dużą prędkością w czoło starca. Upadł po chwili wydając ostatnie jęki bólu. Spojrzałem na jego truchło. Strużka krwi wypływała z zmarszczonego czoła. Włożyłem rękę do kieszeni i wyjąłem portfel.

- Dwieście pięćdziesiąt koron i biorę budzik - powiedziałem do trupa z lekkim uśmiechem. Położyłem na ladzie ową kwotę i wziąłem należny mi budzik. Poprawiłem mą krwisto czerwoną fedorę i trzasnąłem drzwiami. Szyba sklepowa, aż się zatrzęsła. Wszyscy przechodnie zwrócili na mnie swe oczy. Patrzyli jak na szaleńca, wariata. Na szczęście, jako człowiek zapobiegawczy miałem przygotowaną strategię na taką sytuację...

Średnia ocena: 4.4  Głosów: 8

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (27)

  • Nuncjusz 25.08.2017
    To jakiś wariat? XD
  • Violet 25.08.2017
    Ależ był zdesperowany aby wymienić ten dziadkowy budzik. Nerwus jakiś :)
    Jak na mój gust początek przydługi i trochę literówek. 4
    Pozdrawiam.
  • Pan Buczybór 25.08.2017
    Literówki są, bo wklepywałem jak dziki. Jutro przejrzę i poprawię.
  • Szudracz 25.08.2017
    Gardłowy wzrok? Dzisiaj nic nie jest w stanie mnie zdziwić, więc ta tylko pytam.
  • Pan Buczybór 25.08.2017
    Musiałem nie zauważyć. Jutro poprawię.
  • Szudracz 25.08.2017
    Pan Buczybór Na spokojnie, nie uciekną. Poza tym negocjacja nieprzeciętna. :) 5
  • Pan Buczybór 25.08.2017
    Szudracz A jakże. Zawsze trzeba mieć jakąś strategię...
  • betti 25.08.2017
    Takiego zakończenia to się nie spodziewałam... o ile w pewnym momencie zaczęły mnie irytować ''mą'', ''moja''''mój'', to jednocześnie pojawiał się uśmiech wywołany przez niebywałą wręcz przenikliwość i zapobiegliwość... a zakończenie wbiło mnie dosłownie w fotel.
    Najbardziej mi się podoba pedantyzm autora i podmiotu, dopracowany do perfekcji i tu otrzymałam odpowiedź, dlaczego ''mój'', ''mą'' itd.
    Wielkie brawa. Pozdrawiam.
  • Pan Buczybór 25.08.2017
    Miło przeczytać tak dobrą opinię od ciebie. Przyznam, jestem dumny, bo jeżeli tobie się podoba to znaczy, że jest co najmniej dobrze. Pozdrawiam również.
  • betti 25.08.2017
    Pan Buczybór zaczynam żałować, że tak mało uwagi poświęcałam prozie, skupiając się jedynie na poezji... Z czystej ciekawości chciałam sprawdzić jak pan pisze i bardzo mi się spodobało. Dobra robota.
  • Pan Buczybór 25.08.2017
    betti Proza jest tutaj naprawdę wysokiej jakości. Polecam poczytać. Szczególnie Arysto i Nazaretha.
  • Jared 25.08.2017
    ^rzekłbym XD bo masz przez "ż" XD
    ^sporządzania
    i parę przecinków przy imiesłowach i wołaczach, ale pal luj interpunkcję XD

    Ależ to było dziwne, ale pociągające XD Jakie fachowe słownictwo się tu pojawiło, jaka dbałość o detale! No nieźle to jest napisane, naprawdę nieźle. Końcówka to, heh, heeeeh XDD Sympatyczna lektura, me żądze czytelnicze zostały zaspokojone ;) "Na szczęście, jako człowiek zapobiegawczy miałem przygotowaną strategię na taką sytuację..." Skojarzyło mi się, booo każdy ma takiego kolegę, któremu choćby się Andromeda zwaliła na łeb, to powie "mam wszystko pod kontrolą, nie sraj" XD
  • Pan Buczybór 25.08.2017
    Dzięki za miły i spontaniczny komentarz. Tych błędów jest trochę, bo wena mnie poniosła i bez przerwy pisałem, a jak już skończyłem to nawet sprawdzać mi się nie chciało :) Jutro już wszystko będzie poprawione.
    Dzięki i pozdro.
  • Pasja 25.08.2017
    Adriano był stąd, dotąd i bardzo skrupulatnie był poukładany. Nie znosił sprzeciwu, dlatego zakończył transakcję w doskonały sposób. Co chciał to dostał. Dobry koniec. Pozdrawiam 5
  • Pan Buczybór 25.08.2017
    Aldagio jak mniemam. Dzięki za komentarz i pozdro również.
  • illibro 25.08.2017
    Ale dobrze, że zapłaciłeś chociaż) No i budzik w końcu wymieniłeś ;)
  • detektyw prawdy 30.08.2017
    ,,Zamknąłem więc drzwi mego domu i rozpocząłem chodnikową wędrówka." wędrówkę
    ,,Nie minęło parę sekund, a ktoś już przerwał mą podróż" dwukropek
    ,,A pan szanowny to gdzie się tak śpieszy, jeśli mogę spytać - usłyszałem za mną chrypliwy," wszystkie zdania nie mowione, takie jak sluzaca, uslyszalem, i wszystkie inne nie majace nic do tzw. "opisow wypowiedzi" (czyli np. sluzaca, uslyszalem) z duzej litery po wypowiedzi bohatera.
    Przyklad: — Siema — rzuciłem. — Co u ciebie? — Lecz tym razem nie usłyszałem odpowiedzi.
    ,,nie sądzisz? - odrzekłem" kropka


    Ciekawe opowiadanie z rozbudowanym slownictwem. Lecz, tak naprawde nie zdajemy sobie w ogole sprawy gdzie ta rutyna ma miejsce. I w jakich czasach. Nie wiem skad taka niska ocena u Ciebie.
    Bo po slownictwie wnioskuje, ze sa to lata szescdziesiate? Albo moze jakis powrot do przyszlosci w czasach Mieszka Pierwszego.
    Ciekawy tekst, choc znalazlo sie troche bledow. Daje tu takie 4.5, ale naciagne ci do piatki.pozdrawiam.
  • Pan Buczybór 30.08.2017
    No proszę, konstruktywny komentarz. Nie spodziewałem się tego od ciebie.
  • Tina12 30.08.2017
    Sama mam w domu jeszcze taki stary budzik ale nie używam go. Co do tekstu to główny bohater w brutalny sposób dopioł swego.
  • Matt Custor 31.08.2017
    Przeczytałem tekst, oto uwagi ( one mają charakter życzliwy!):

    nie lubiący chyba nielubiący
    trwał tyle ile potrzebuję. Chyba: trwał tyle, ile potrzebuję.

    Mimo, że, ma być: Mimo, że

    ciągnie od dawna nadal nie mogę się przyzwyczaić do tego okropnego dźwięku. ciągnie, od dawna nadal nie mogę się przyzwyczaić do tego okropnego dźwięku.

    . Gdy już skończyłem podziwiać widoki przystąpiłem do sporządzania śniadania.
    . Gdy już skończyłem podziwiać widoki, przystąpiłem do sporządzania śniadania.

    wędrówka. Powinno być: wędrówką.

    jest tam gdzie być powinien - jest. coś tu nie gra? jest tam, gdzie być powinien - jest.

    krótkowzrokowcami, chyba powinno być: krótko wzrokowcami,

    Pozdrawiam!
    MC
  • Pan Buczybór 31.08.2017
    Kurczę, jest tu więcej błędów niż myślałem. Dzięki za ich wskazanie. Kiedyś poprawię...
  • KarolaKorman 01.09.2017
    ,,- Proszę bardzo - rzekł stawiając'' - to piętro wyżej, bo mówi ta sama osoba
    ,,z orkiszowego drewna.'' - ? słyszałam o pszenicy orkiszowej, ale o drewnie nigdy. Może jeszcze mało słyszałam
    ,, Wyjął z kieszeni spodni sprężynowiec'' - tu wygląda, że Stary Babel, a chyba miałeś na myśli siebie - czyli kupującego

    Świetny tekst :) Pomimo rozwlekłego początku końcówka zrekompensowała wszystko :) Ta dbałość o wygląd i zachwyt samym sobą były kapitalne :) Są błędy, ale za pomysł dam 5 :)
  • Pan Buczybór 01.09.2017
    Ja pitolę, naprawdę jest tutaj dużo błędów. Eh, chyba będę musiał więcej razy sprawdzać teksty przed publikacją. Dzięki za komentarz i pozdro.
  • riggs 04.09.2017
    Ja przyjąłem to orkiszowe drewno jako celowy absurd. Dobrze, że ten wiadomy budzik Cię natchnął, bo tekst świetny. A, że z "bomby" pisany to takie tam błędziki zawsze będą. 5
  • Nerd 05.09.2017
    Niezłe :) Naprawdę niezły przykład stworzenia z zwykłej sytuacji zadziwiającej historii.5.
  • I ja przeczytałem. Bardzo ciekawa historia. Grunt to mieć strategie na każda entualnosc. Bardzo mnie się spodobało. Pozdrawiam
  • Wielce Szanowny Panie Buczybór,

    w Pana ciekawym tekście są błędy, oto np.:

    krótkowzrokowcami, ma być : krótko wzrokowcami,
    dokończył uśmiechając się. Ma być: dokończył, uśmiechając się (przecinek).
    mą podróż, brak kropki.
    chodnikową wędrówka.Ma być: chodnikową wędrówką. (ą).

    Proszę korzystać w narzędzi korektorskich, np. https://languagetool.org/pl/

    Moja uwaga ma charakter życzliwy i służy "pro publico bono"!

    Pomimo błędów daję 5, ale z znaczeniu 5 - ( pięć minus), jak to kiedyś było w szkole!

    Pozdrawiam!
    MH

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania