Poprzednie częściCztery Moce - Rozdział I

Cztery moce - Rozdział XI

Rozdział XI

Weszła do dobrze znanego pomieszczenia. Tym razem stół był zapełniony po brzegi. Po policzeniu osób okazało się być 10 chłopaków i 12 dziewczyn. Lili stała przy kancie stołu dalej trzymając za rękę Maxa. Lekko się zarumieniła i próbowała wyciągnąć rękę z uścisku. Na próżno.

- Hej, poznajcie Lili. Nie jest z naszego gatunku, ale trafiła tu przez przypadek. Spokojnie nie jest to zwykły człowiek. Później omówimy szczegóły. - Naraz wszystkie oczy spoczęły na szesnastolatce. A ta zrobiła się jeszcze bardziej czerwona na twarzy.

- Cześć. - Ledwo powiedziała, ale to wystarczyło. Niektórzy wydawali nieprzyjazne mruknięcia, a niektórzy obdarowywali ja promiennym uśmiechem. Patricia przeszła obok niej i usiadła po drugiej stronie stołu razem z Jamesem. Max pociągnął Lilkę, a ta poszła za nim posłusznie. Usiadła. Po prawej stronie siedział Max, a po lewej jakiś jej nieznany chłopak. Kątem oka zlustrowała go. Wyglądał na mniej więcej tyle samo lat co ona. Miał krótkie blond włosy i stalowe, zimne oczy. Był ubrany jak każdy zwykły nastolatek. Lecz nie to przykuło jej uwagę. Lili zauważyła, że na prawej dłoni miał głęboką ciętą ranę. Nie chciała wyjść na nieuprzejmą, więc się przywitała. Zauważyła, że ziemniaki, surówki oraz mięso zaczęły przechodzić z rąk do rąk. W ostatniej chwili złapała ziemniaki, potem inne dodatki. Podczas jedzenia był duży gwar, aż dziewczynę rozbolała głowa. Po skończonym obiedzie postanowiła wyjść na zewnątrz. Zostawiła trójkę poznanych znajomych i próbowała wyjść zawiłymi korytarzami. W efekcie znalazła się w nieznanej jej części pomieszczenia. Stała na środku holu i głośno jęknęła. Usłyszała kroki, więc udała się w kolejną podróż po korytarzach. Po około piętnastu minutach znalazła się na świeżym powietrzu. Zaczął zapadać zmrok. Głowa rozsadzała ją od środka. Myślała, że świeże powietrze jej coś da lecz tylko wzmogło ból. Podeszła i stanęła parę metrów przy lesie. Czuła się dziwnie, jakby doznawała jakiejś transformacji, lecz nie to ja martwiło. Ból z głowy zaczął promieniować na całym ciele. Zaryzykowała weszła do lasu i poczuła obłędne przyciąganie. Szła tam pomimo tego, że wiedziała, iż się zgubiła. Trafiła nad jezioro. Od razu poczuła magiczną atmosferę tego miejsca. Rozejrzała się była na małej plaży. U góry, na niebie było widać wschodzący księżyc i kilka gwiazd. Nagle pod wodą dostrzegła dziwny ruch. Podeszła parę kroków i zobaczyła zrozpaczoną twarz matki. Usłyszała jej głos:

- Lili, gdzie jesteś?! Błagam Cię wróć do domu! Dziś kończysz 16 lat musisz być pod moja opieką! Nawet jeśli nie zdołasz, przestrzegam cię nie dotykaj wody po północy, ani nie miej z nią jakiejkolwiek styczności, bo... - Nie usłyszała reszty, ponieważ twarz matki zbladła i zaginęła w głębinach jeziora. Dziewczyna usiadła na plaży i zaczęła wsłuchiwać się w odgłosy tego miejsca. Zatraciła się w nich. Po paru minutach, może po paru godzinach usłyszała kroki. Spojrzała na księżyc, był w zenicie. Zbladła i rozejrzała się. Gwałtownie cofnęła się od wody. Spojrzała na las i zauważyła trzy nieznane jej osoby. Wiedziała, że to nie są zmiennokształtni, po prostu to czuła. Schowała się za najbliższym głazem i zaczęła się przysłuchiwać.

- Hahaha, teraz im pokażemy! Nie będą mieć elfów za jakąś tam rasę! - "Elfy?!"

- Masz rację trzeba zaplanować na nich atak. - Tym razem odezwała się jakaś dziewczyna.

- Hej, zwolnijcie! Pamiętacie co powiedziała wróżbitka? Mówiła, że mają wodna dziewczynę, czy jakoś tak. Ostrzegała nas, że po ukończeniu jej 16 lat będzie potężna! I nawet od swoich prababek i praprababek, bo ciąży na niej obowiązek... - Nie dosłyszała bowiem gałązka po jej kolanem głośno trzasnęła. Nie zastanawiając się dłużej pobiegła przez czarny i mroczny las. Biegła, kiedy nagle potknęła się o jakiś tajemniczy przedmiot. Upadła i zaczęła zlatywać z małej górki. Tym razem los nie był dla niej łaskawy. Po drodze jej głowa walnęła w duży kamień. Kiedy wreszcie się zatrzymała czuła lepką maź na głowie i oczach. Kostka płonęła jej żywym ogniem. Była do tego cała mokra. Znajdowała się w kałuży. "Mam kłopoty" Zdążyła pomyśleć i wkroczyła się w cichą czerń spokoju.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 1

Zaloguj się, aby ocenić

    Napisz komentarz

    Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania