Ciekawostki - 1 - Czwarty Rozbiorca

Moje Henryki chwilowo (...)

Średnia ocena: 4.8  Głosów: 6

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (61)

  • Zaciekawiony 07.04.2019
    Tekst dobry, w sumie zgodny z tym co sam sobie kiedyś wyszukałem, ale jeszcze sobie sprawdzę.
  • Hypokryta 07.04.2019
    Dziękuję bardzo za odwiedziny, zapraszam do sprawdzania. Jeśli wdarł się jakiś błąd - czy to merytoryczny czy językowy, proszę śmiało zwrócić mi uwagę w komentarzu, chętnie poprawię, by uczynić tekst lepszym. Pozdrawiam
  • Pasja 07.04.2019
    Dzień dobry
    O proszę Pana włożył Pan kij w mrowisko. Już widać jak się potoczy dyskusja o 'Pozostawiam naklejkę "zdrajcy" nie przyklejoną"
    Nie będę się mądrzyć, wszak nie jestem historykiem ale przytoczę słowa:

    O, cześć wam panowie, magnaci,
    za naszą niewolę, kajdany,
    o, cześć wam książęta, hrabiowie, prałaci,
    za kraj nasz krwią bratnią zbryzgany.

    Pozdrawiam niedzielnie i czekam na Henryków, bo być może oni też w tym maczali palce.
  • Bogumił 07.04.2019
    Tutaj akurat ten problem, już dawno został jednoznacznie rozstrzygnięty. Zamiana ról byłaby pisaniem takiej historii alternatywnej, czegoś rodzaju historicalfiction.
  • Hypokryta 07.04.2019
    Henrykowie się pichcą powoli, bo ciągle mi tam coś w nich nie gra, ale najprawdopodobniej dzisiaj będą. Dziękuję za komentarz i ocenę - a odnosząc się nieco do tego, co Bogumił pod Twoim komentarzem napisał - spór owszem rozstrzygnięty, lecz rozstrzygnięcie to proste i jasne, czasem jest zgoła odmiennie rozumiane, w zależności od tego kto o nim mówi. Wiadomo, że targowiczanie to zdrajcy, ale kim byli targowiczanie - to już trochę tak jak z tymi Niemcami, którzy wyparowali w roku 1933 i powrócili w 1946, w międzyczasie zaś byli tam tylko teleportowani z kosmosu naziści.
    Stąd na przykład współczesne siły polityczne - wszystkich praktycznie stron - hasła "targowica" używają w swej retoryce równie chętnie i nieświadomie jak haseł "faszyzm", "nacjonalizm" czy "ZOMO".
  • Hypokryta 07.04.2019
    Henrykowie się pichcą powoli, bo ciągle mi tam coś w nich nie gra, ale najprawdopodobniej dzisiaj będą. Dziękuję za komentarz i ocenę - a odnosząc się nieco do tego, co Bogumił pod Twoim komentarzem napisał - spór owszem rozstrzygnięty, lecz rozstrzygnięcie to proste i jasne, czasem jest zgoła odmiennie rozumiane, w zależności od tego kto o nim mówi. Wiadomo, że targowiczanie to zdrajcy, ale kim byli targowiczanie - to już trochę tak jak z tymi Niemcami, którzy wyparowali w roku 1933 i powrócili w 1946, w międzyczasie zaś byli tam tylko teleportowani z kosmosu naziści.
    Stąd na przykład współczesne siły polityczne - wszystkich praktycznie stron - hasła "targowica" używają w swej retoryce równie chętnie i nieświadomie jak haseł "faszyzm", "nacjonalizm" czy "ZOMO".
  • Freya 07.04.2019
    Ciekawy tekst... nie jestem tak precyzyjnie osadzony w tego rodzaju zmaganiach (jak tu demonstrujesz datami wydarzeń i teges), ale mam czuja, że twój sposób dociekliwości ma istotną zasadność...
    Twgl. w niedalekiej przeszłości byliśmy pompowani niebywałym intelektem/taktyką pewnych wydarzeń historycznych, rzutujących na obecną świadomość/rzeczywistości sukcesów, odnośnie historycznego posłannictwa/kontynuacji zasadnej. Wiadomo już, że przeważnie były to wymogi ukierunkowane obecnością poprawności politycznej. Teraz też nie inaczej leżą szyny historii, gdyby były w/g prawdy, to na pewno pociąg by się wykoleił. Zakładając, że w ogóle byłby – nawet bez stacji i szyn oraz podkładów na nasypie. Historia; jest przykładem niezwykłych deformacji postrzegań ku celowi, jakiemuś... itd. :)
    Ps. Ok., bo cuś ostatnio brakuje tu beztendencyjnej okejowości... :)))
  • Hypokryta 07.04.2019
    No cóż, masz dużo racji, nauka historii jest zawsze sztuką interpretacji. Czasem zapominamy, że ludzie, nawet wielcy, są tylko ludźmi. Pisząc biografie, narzucamy im często sens i logikę, ale spójrzmy na samych siebie - ile jest logiki, konsekwencji, porządku i wielkości w naszych własnych działaniach? Z chaosu zdarzeń trudno upleść czasem przekonującą historię, jeśli się czegoś nie pominie, nie przemilczy, a innych faktów nie uwypukli. Kiedyś napiszę tu pewnie o Piłsudskim i pozamykanych okiennicach w Kieleckiem bo ostatnio parę razy padało to sformułowanie, a jest to kolejna rzecz, której interpretacja w polskim społeczeństwie jest wypaczana na różne sposoby - i z prawa i z lewa. Choć sam pierwotny tekst Pierwszej Brygady (potem złagodzony) jest zacny:


    Nie chcemy już od was uznania,
    Ni waszych mów, ni waszych łez.
    Skończyły się dni kołatania
    Do waszych dusz – jebał was pies!
  • Matyz1991 07.04.2019
    Cóż, każdy kraj ma swoją wizję historii. W Rosji pokutuje opinia, że 17.09.1939 armia czerwona wkroczyła na nasze ziemię, w celu powstrzymania niemieckiej ekspansji na wschód. Znaczna część Europy zachodniej, w krzyzakach za to widzi kontynuatorów idei krucjatowych, po za Ziemią Świętą. Np. przedostatni przedostatni Wielki Mistrz Zakonu, Bruno Platter w wywiadzie dla (Chyba) Polskiego Radia na pytanie o działalność na ziemiach polskich, przez większość czasu opowiadał o rozwoju handlu i infrastruktury. Tak więc my widzimy w nich wieczystego wroga, kraje zachodu światełko cywilizacji na wschodzie. A żagle mając się w historię Krzyzakow, prawda jak zawsze jest gdzieś po środku. Pozdrawiam.
  • Bogumił 07.04.2019
    To, że każdy kraj ma własną ocenę historii, to nie musi znaczyć wcale, że prawda leży po środku.
  • Hypokryta 07.04.2019
    Bogumił Prawda bardzo rzadko leży po środku, z reguły leży na zewnątrz... na zewnątrz naszych własnych uwarunkowań, ograniczeń i ciasnych pęt, w które oplątaliśmy własne umysły.
  • Hypokryta 08.04.2019
    Co do mitów rosyjskich, to Rosjanie (może nie wszyscy, ale jest to pogląd ogólny) też wierzą na przykład w to, że:

    1) Nie było żadnych mordów na polskich oficerach dokonanych przez Rosjan, z pewnością to Niemcy ich się dopuścili, Ci którzy już nawet akceptują Katyń jako zbrodnię dokonaną przez CCCP to i tak automatycznie rozgrzeszają się i usprawiedliwiają, że to słuszna kara dla Polaków za rzekome zbrodnie na rosyjskich jeńcach po wojnie polsko-rosyjskiej roku 1920

    2) Imperialistyczni Polacy zajęli Moskwę na parę lat a w zamian za to Rosja bardzo słusznie zrobiła Polakom
    rozbiory na lat 123, sami się prosili

    3) Prawie do samej wojny 1939 Polska była sojusznikiem Hitlera, bo dokonała wraz z Niemcami i Węgrami rozbioru Czechosłowacji
    ...

    oczywiście tak można wymieniać i wymieniać, bo liczba bzdur w które wierzą Rosjanie jest chyba większa niż liczba absurdów, w które wierzą Polacy, Austriacy i Niemcy łącznie :)
  • Zaciekawiony 08.04.2019
    Hypokryta
    Mniej znany przypadek to mit o Pafniłowcach, którzy w dwudziestu mieli zatrzymać dwadzieścia czołgów, ginąc przy tym co do jednego. W latach 90. okazało się, że część członków brygady żyje, było ich podczas ataku kilkudziesięciu a zniszczonych czołgów było mniej niż dziesięć. To jednak nic nie szkodzi, bo nawet teraz robi się o nich filmy i artykuły, oczywiście z tą propagandową wersją historii.

    Takich rzeczy jest więcej. Strasznie długo utrzymywano w tajemnicy jakie właściwie były straty wojenne. Jak parę lat temu historyk napisał, że zginęło 40 milionów żołnierzy, to był wieki szok, niedowierzanie i oskarżanie o fałszowanie historii, tymczasem ostatnio ujawniono dokumenty z których wynika, że ofiar było nawet 50 milionów.
  • Hypokryta 08.04.2019
    Zaciekawiony No fakt, tak jak wspomniałem, Rosjanie w uleganiu własnej propagandzie mają nie tyle wieloletnią co wielowiekową tradycję, słynne orwellowskie dwójmyślenie to nie efekt komunizmu, a długoletniej carskiej cenzury. Np. do dziś nie wiadomo jak właściwie zginął Dymitr - ten, którego potem trzykrotnie wskrzeszaliśmy - bo tam każda ze stron tak mocno operowała propagandą, że to ludzkie pojęcie przechodzi... a co do samych Samozwańców to Rosjanie byli skłonni uwierzyć, że człowiek który został najpierw pochowany, później odkopany, wleczony na sznurze uwiązanym do genitaliów, zmasakrowany, poćwiartowany i spalony, a jego prochy zostały wystrzelone z armaty - że taki człowiek może cudownie zmartwychwstać. I to dwukrotnie.

    Ale eksplorując nasze polskie podwórko, my też w wiele rzeczy ślepo wierzymy, mimo, że dawno już rozstrzygnięto, że nie są one prawdziwe - bardziej utrwala się nam to, co widzimy w filmach czy książkach, niż to, co możemy przeczytać w grubych opracowaniach - do których któż przecież dociera...

    I u nas tworzenie mitów było elementem gry politycznej - kształt państwa pierwszych Piastów, a nawet umiejscowienie bitew było przekazywane zgodnie z linią, która pasowała do pewnej narracji. Na przykład nagromadzenie mitów i nieporozumień wokół Mieszka I, czy jego chrztu, czy wreszcie chrztu Polski zasługuje ogólnie na osobny artykuł, podobnie jest na przykład z tymi słynnymi kieleckimi zatrzaśniętymi okiennicami, gdy wkraczali tam legioniści i wiele, wiele innych wydarzeń, które nasza własna propaganda przedstawiła w odpowiedni sposób, by czasem, dla bardzo doraźnych i partykularnych celów - ukształtować naszą świadomość (czy też świadomość naszych przodków).
  • Matyz1991 07.04.2019
    Przepraszam, błąd edycji tekstu zamiast "żagle maja" miało być "zgłębiając"
  • Bogumił 07.04.2019
    Tekst bardzo dobry, nigdy za dość historii, nawet na opowi, co widać po wpisach. Natomiast co do końcowego pytania, w którym pozostawiasz otwartą kwestię, kto dobry, kto zły, to chyba nie musimy już wyważać szeroko otwartych drzwi, bowiem nasi przodkowie rozstrzygnęli to jednoznacznie przed nami wieszając zdrajców w Warszawie i Wilnie. Dla mnie wiążąca jest ocena uczestników epoki, np. Elizy Krasińskiej z domu Branickiej - żony Ignacego Krasińskiego, prywatnie wnuczki Franciszka Ksawerego Branickiego - targowiczanina, jednoznacznie oceniła działalność swego dziadka, wstydziła się za jego postępowanie i je potępiła.
  • Bogumił 07.04.2019
    Co do Austrii, to może dodam jeszcze, że faktycznie największy zamordyzm panował zaraz po zajęciu Galicji, ale tak szybko się nie skończył, jak piszesz. Bo początkową ambicją Austriaków było jak najszybsze zintegrowanie nowo zajętych terenów z "macierzą". Świńskie metody Austriaków widoczne były jeszcze podczas rabacji galicyjskiej Jakuba Szeli, gdy bez zmrużenia okiem pozwolili na wymordowanie kilku tysięcy polskich posiadaczy ziemskich przez chłopów. Takie prawdziwe złagodzenie polityki wobec Polaków podjęte pod przymusem przypada na czas po powstaniu węgierskim, gdy Austria sama zaczęła mieć problemy z pozostałym podbitymi ziemiami, m.in. we Włoszech, które akurat były na etapie zjednoczenia swoich ziem.
  • Hypokryta 07.04.2019
    Dziękuję za pogłębienie, jak pisałem, mój tekst z racji objętości również zawiera wiele uproszczeń - rzeczywiście kurs Austriacki znacząco złagodzony został dopiero po Wiośnie Ludów i rzeczywiście było tak, że Austriacy, jak każdy z zaborców bardzo chętnie robili "czystki" cudzymi rękami. Zasada divida et impera od starożytności się po dziś dzień ma dobrze. Dodam jeszcze, że sytuację w pozostałych zaborach też uprościłem, pisząc, że lata 1830 były okresem dokręcania śruby - owszem były, ale dużo mocniej nastąpiło to w drugiej połowie XIX wieku, gdy – w Prusach Bismarck wprowadził tak zwany Kulturkampf, natomiast w cesarstwie rosyjskim odebrano jakiekolwiek pozory autonomii "priwiślańskiemu krajowi".
  • Hypokryta 07.04.2019
    Tak czy siak, przyznasz chyba, że opinia moich austriackich rozmówców, jakoby cesarzowa uczestnictwem w rozbiorach Polski uratowała polską kulturę jest dość kuriozalna.
  • Bogumił 07.04.2019
    Hypokryta A wiesz że może być w tym trochę racji. Poniżej wkleję ci fragmencik z młodzieńczej biografii Grottgera, którego wspomógł finansowo austriacki cesarz i jakiś oficer. Co prawda wyhodowali sobie żmiję na własnej piersi, nikt nie zaprzeczy że wsparli polską kulturę.
    Tekst był drukowany:

    "Już od bardzo wczesnej młodości przejawiał talent malarski, więc rodzice nie mieli wątpliwości, żeby kształcić syna w tym kierunku. Rozpoczął naukę we Lwowie pod kierunkiem Jana Maszkowskiego i Juliusza Kossaka. Pierwsze, całkiem udane, akwarele
    i portrety rysował mając kilkanaście lat. Swoim kunsztem zadziwił samego cesarza Austrii Franciszka Józefa spontanicznie namalowanym w 1861 r. obrazem „Wjazd Cesarza Franciszka Józefa do Lwowa”. W dowód uznania otrzymał od cesarza zapomogę pieniężną
    w wysokości 20 florenów, umożliwiającą dalsze kształcenie. Jego talent dostrzegli też inni bogaci mecenasi, m.in. były oficer armii austriackiej, bawarski hrabia Aleksander Pappenheim, który kupował obrazy młodego Grottgera i czuwał nad rozwojem jego talentu. Hrabia ratował kilkakrotnie młodego artystę z tarapatów finansowych, gdy ten studiował
    w Wiedniu".
  • Bogumił 07.04.2019
    Bogumił Czyli jednak Austriacy byli mecenasami polskiej kultury. A to nie jest pojedynczy przypadek, bo znam takich więcej.
  • Hypokryta 07.04.2019
    Bogumił Nie przeczę, że tak było, szczególnie w późniejszym okresie rozbiorów, ale to, że zachowaliśmy swoją kulturę, dzięki uczestnictwu Austrii w rozbiorach i że niby to od początku było z taką intencją, to jest nadużyciem. Bo o wiele lepiej byśmy własną kulturę zachowali, gdyby żadnych rozbiorów nie było.
    To trochę tak jak z dobrocią Stalina:
    Przyjechał do szkoły na wieś, dał dzieciom cukierki, poklepał po ramieniu dyrektora, żartował z miejscową nauczycielką. A mógł zabić.
  • Bogumił 07.04.2019
    Hypokryta I tak jest z obecną Unią Europejską, uśpić czujność, przekupić jakąś część dotacjami, a za chwile odebrać większość ziem na północy, zachodzie i południu, a zostawić coś w rodzaju Księstwa Warszawskiego. Na Śląsku już coś kombinowali z mniejszością niemiecką, teraz za pomocą PO kombinują w Gdańsku przywracając stare niemieckie nazwy, tramwaje, a nawet słupy graniczne między Polen a Freie Danzig.
  • Bogumił 07.04.2019
    Hypokryta Jestem zwolennikiem teorii, że nasza kultura znacznie się lepiej miała pod zaborami, albo w peerelu, gdy okupowali nas sowieci, niż w dwudziestoleciu międzywojennym, czy teraz. W tak zwanej wolnej Polsce generalnie panuje uwiąd twórczy. To trochę paradoksalne, ale prawdziwe.
  • Hypokryta 07.04.2019
    Bogumił A ja jestem zwolennikiem teorii, że lepiej mieć niepodległe państwo.
  • Bogumił 07.04.2019
    Hypokryta I tak już tego państwa nie mamy. Generalnie nie ma już chyba takiej dycyzji, którę wybrany w wyborach rząd moze podjąć samodzielnie, ani ustawy, której nie musi zatwierdzić jakiś buc z Unii Europejskiej.
  • Hypokryta 07.04.2019
    Bodajże Wrotycz Ci w jednym komentarzu napisała coś na ten temat.

    Twierdzenie, że w Polsce lepiej było za zaborów czy za PRL-u niż za II RP czy III RP jest tak absurdalne, że przekracza poziom absurdu przewidziany dla tego eksperymentu pt. Bogumił.

    Po prostu: przegiąłeś nieco z kreacją tej postaci. Poniekąd rozumiem, że ta tęsknota za batem i butem zaborcy jest istotnym rysem portretu tej fikcyjnej osoby, którą nam tu malujesz (to popularna postawa: "im jest gorzej tym jest lepiej"), ale przesadnie podkolorowujesz te sentymenty. Owszem, rozumiem, że tacy również są, ale typowy prawicowy populista użyje tego raczej jako figury retorycznej niż stwierdzenia, w które naprawdę wierzy. No chyba, że rzeczywiście to nie jest eksperyment artystyczny i rację ma Karawan.
    Jak wiesz, ja bardzo chętnie uczestniczę w tej formie komentarzowej ekspresji artystycznej, którą tu starasz się sprzedać, ale nie wtedy gdy jej poziom spada do najniższego możliwego poziomu.
  • Bogumił 07.04.2019
    Hypokryta To źle mnie zrozumiałeś, ja tylko twierdzę, że ogólnie sztuka i kultura była na wyższym poziomie (bo były), bo spełniały wtedy rolę użytkową i pomocniczą, a nie że tamte czasy mi się podobały, czy że za nimi tęsknię. Nic z tych rzeczy. W tej chwili poezja poza miłością zajmuje się rzeczami wydumanymi, nie mającymi nic wspólnego z życiem, dlatego znajduje się w stanie uwiądu.
  • Hypokryta 07.04.2019
    Bogumił o poezji współczesnej też nie mam za wysokiego mniemania, choć na przykład nie zaryzykowałbym twierdzenia, że poezja powojenna była gorsza od poezji międzywojnia, wydaje mi się zupełnie przeciwnie. O gustach ogólnie się nie dyskutuje, zobacz nawet na opowickim grajdołku - jest przynajmniej kilka podejść do poetyki, bardzo różnych. Co do poezji rozbiorowej, mimo, tego, że poważam i cenię bardzo np. Mickiewicza i Norwida, to jednak za czasów I RP mieliśmy poetów od naszych wieszczów o kilka klas lepszych. Z prozą jest jeszcze gorzej, bo w czasie rozbiorów ona pełniła typowo utylitarny charakter.
  • Hypokryta 07.04.2019
    Hypokryta powinno być "*że poezja powojenna była lepsza od poezji międzywojnia" - pisałem w pośpiechu, a nie da się edytować komentarzy
  • Ozar 07.04.2019
    Hopikryta Generalnie masz racje, ale troche mi brakuje opisu którzy magnaci byli opłacani przez jakie obce mocarstswo. Niestety większość z nich była na liście plac albo Rosji, albo Prus, albo Austrii. Jutro napisze dokładniej.
  • Wrotycz 07.04.2019
    Czwarty rozbiorca - nie wiedziałam, że aż taki wpływ onże, watykański, miał wtedy na zachowanie głównych bohaterów dramatu.
    Tekst arcyciekawy, prowokujący jak widać powyżej do dyskusji, świetnie napisany (mistrzostwo stylu) - wielki, wielki szacun.
    Historia uczy, ale tylko wtedy, gdy oglądana pod każdym możliwym kątem zysków uczestniczących w niej stron.
    Wiadomo, można pisać pod tezę - i wtedy mamy historyczną propagandę, która nadmiernie piętnuje lub nagradza w zależności od aktualnej potrzeby propagandysty.
    Najciekawsze: dlaczego historia jest taka narodom i jednostkom potrzebna?
    Odpowiedź leży w powszechnej potrzebie sensu.
    Dla działań jednostek i zbiorowości.

    Świetny tekst!
  • Hypokryta 07.04.2019
    Watykan już wielokroć pokazywał względem Polski swoją prawdziwą twarz. Z naszej najnowszej historii wspomnę tylko, że niewiele brakło by Konkordat z 1993 - ta haniebna i tak szeroko krytykowana umowa międzynarodowa, oddająca dużą część suwerenności naszego kraju w ręce aparatu KK - była jeszcze gorsza niż w tej chwili.
    Hanna Suchocka, której to rząd podpisał tę umowę, tak bardzo chciała być "bardziej papieską niż papież", że chciała przyjąć żądania strony watykańskiej w takiej formie, w jakiej je Watykan podyktował. Gdyby nie nacisk środowisk opozycyjnych, ten akt zostałby zawarty w jeszcze gorszym dla Polski brzmieniu niż jest to obecnie.

    Przykładowo, początek konkordatu wg tego co proponował Watykan miał brzmieć:

    "Art. 1. Rzeczpospolita Polska biorąc pod uwagę, że religia katolicka jest wyznawana przez zdecydowaną większość społeczeństwa polskiego i że Kościół katolicki wnosi, od zarania państwowości polskiej, niezastąpiony wkład w tworzenie warunków dla rozwoju osoby ludzkiej i wspólnoty narodowej, uwzględnia to w swoim ustawodawstwie."

    To nie jedyny z takich szalonych zapisów, które Watykan chciał nam narzucić.
    I choć obecny kształt umowy konkordatowej jest z pewnością zły, pamiętajmy, że to jednak mniejsze zło.
  • Bogumił 07.04.2019
    Hypokryto a co w tym art 1 jest nieprawdziwego. Cała polska kultura opiera się na dekalogu. Nawet lewica poza skrajną go akceptuje.
  • Freya 07.04.2019
    Bogumił: To by było jednoznaczne iż Polska nie jest państwem świeckim/laickim; tylko wyznaniowym, bez rozdziału kościoła i państwa, co jest niezgodne z Konstytucją...
  • Bogumił 07.04.2019
    Freya konkordat służy właśnie przyjaznemurozdzieleniu sacrum od profanum. Jak sobie to wyobrażasz inaczej? Ale pytanie było co jest nieprawdziwego w tym art1?
  • Hypokryta 07.04.2019
    Bogumił Freya ma rację, przyjęcie artykułu w takiej formie zabrało by Polsce resztki niezależności od Stolicy Apostolskiej i przekształciło by Rzeczpospolitą w państwo wyznaniowe.
    Co do idei konkordatu w ogóle (abstrahując od tego konkretnego polskiego konkordatu), masz rację Bogumile, chodzi o rozdział sacrum od profanum, niestety w przypadku polskich "dyplomatołków" chodziło raczej o podporządkowanie państwa kościołowi. Nawet jeśli same zapisy samego konkordatu, nie są (na szczęście) tak czołobitne jak tego wymagał Watykan, to już przepisy wykonawcze, co do tego dokumentu - tak.

    Przykładowo odnośnie wspominanego przez Ciebie Bogumile rozdziału Kościoła od Państwa wydano w Polsce niestety takie oświadczenie, będące potem podstawą dla dalszych aktów prawnych i interpretacji:

    "1. Zasada wyrażona w artykule 1, według której Państwo i Kościół są niezależne i autonomiczne, jest w istocie nadaniem wyrazu prawnego praktyce, jaka wytworzyła się w Polsce na przestrzeni ostatnich lat. Oznacza ona rezygnację z takiego pojmowania norm konstytucyjnych, które wyrażało stosunek antagonistyczny, na rzecz wykładni zakładającej współdziałanie dla rozwoju człowieka i dobra wspólnego." (Oświadczenie rządowe z dnia 26 stycznia 1998 r. w sprawie Deklaracji Rządu Rzeczypospolitej Polskiej z dnia 15 kwietnia 1997 r. w celu zapewnienia jasnej wykładni przepisów Konkordatu między Stolicą Apostolską a Rzecząpospolitą Polską, podpisanego w Warszawie w dniu 28 lipca 1993 r., M.P. z dnia 26 stycznia 1998 r.)

    Podkreślam, że tutaj słowo rozdział zostało zmienione w sposób celowy i zamierzony na słowo "współdziałanie". A nie wiem jakiej byś ekwilibrystyki pojęciowej nie użył i Twojej wyszukanej erystyki, nie zdołasz raczej nikomu wmówić, że współdziałanie to to samo co rozdział / rozdzielność.
  • Bogumił 08.04.2019
    Hypokryto, nie masz racji, To traktat lizboński czyni z nas niewolników buców, z którymi de facto nie mamy nic wspólnego, ani ich nie wybieramy. W którym miejscu konkordat odbiera ci suwerenność? Odpowiem za ciebie, w żadnym.
  • Hypokryta 08.04.2019
    Bogumił Jakim prawem za mnie odpowiadasz i to aż takie bzdurne słowa w moje słowa wciskasz? I skąd w ogóle bzdurny pogląd, że ten haniebny traktat nie ogranicza w niczym naszej suwerenności? Albo konkordatu i jego skutków nie znasz, albo celowo kłamiesz. Podejrzewam, że jednak znasz, więc... cóż... Znów pojechałeś, każde zdanie Twojego komentarza jest nieprawdą i manipulacją.
  • Bogumił 08.04.2019
    Hypokryta a jakie to są te straszne skutki?
  • Bogumił 08.04.2019
    Hypokryta a jakie to są te straszne skutki?
  • Hypokryta 08.04.2019
    Bogumił Nie przeczytam za Ciebie konkordatu, musisz to zrobić sam.

    Najpierw odniosę się do jednego z kłamstw, które napisałeś:
    "To traktat lizboński czyni z nas niewolników buców, z którymi de facto nie mamy nic wspólnego, ani ich nie wybieramy."
    To dla Twojej wiadomości: w Polsce wybory do europarlamentu 2019 odbędą się w niedzielę, 26 maja.

    Natomiast jeśli chodzi o buców, których naprawdę nie wybieramy: To kiedy ostatnio wybierałeś swojego księdza czy biskupa?

    Wracając do tej szkodliwej umowy międzynarodowej.

    Praktycznie każdy z punktów konkordatu narusza polską suwerenność i rację stanu, ale miast pisać po kolei o każdym poszczególnym (może kiedyś tak zrobię, bo widzę, że świadomość społeczna tego tematu jest zatrważająco niska), co w nim jest źle, wymienię tylko jeden, jedyny skutek, który być może nieco Ci otworzy oczy i da do myślenia:
    Konkordat przymusza Państwo Polskie do zatrudniania, za pieniądze podatników szeregowych agentów Watykanu w placówkach publicznych: w wojsku, w więzieniach, w placówkach dyplomatycznych, w zakładach wychowawczo-resocjalizacyjnych, w placówkach opieki zdrowotnej i społecznej itp. itd. bo lista nie jest zamknięta.
    A Ty twierdzisz, że to Unia bardziej ingeruje w nasze sprawy.
    A wystarczy iść gdziekolwiek - do szpitala, urzędu czy wojska - i nie spotkasz tam przedstawicieli Unii, za to spotkasz tam - praktycznie na każdym kroku - jakiegoś funkcjonariusza Watykanu.
  • Bogumił 09.04.2019
    Hypokryta Buhaha, Hipokryto chyba chcesz mnie rozbawić na wieczór, i ci się to udało. Niemalże. Świetny tekst, w sam raz do kabaretu neonówka. Hypokryto, odleciałeś. Ale i tak życzę wszystkiego najlepszego:)))
  • Hypokryta 11.04.2019
    Śmiejesz się ze zniewolenia naszego kraju, przez zewnętrzną, obcą i nieżyczliwą nam siłę. Jest to dość przykre, bez względu na to, czy robisz to z wyrachowania, czy z niewiedzy.

    Kościół ma ostatnio dobrą prasę (i telewizję i radio i Internet), a na pasku u KK chodzą polscy politycy, więc nic dziwnego, że wiele osób może ulec mylnemu wrażeniu, że to dobro wcielone, i że Kościół Katolicki to tak naprawdę kościół polski. Nic bardziej mylnego. Kościół może i nie jest anty-polski, ale z całą pewnością jest on watykański, a nie nasz (swoje własne, narodowe kościoły - z dobrym dla siebie skutkiem - uczyniły już dawno inne państwa - to, że Rosja czy Anglia jest potężniejsza od Polski to nie tylko za przyczyną naszych spiętrzonych przez pokolenia błędów ale również dlatego, że oni mają - swój, Kościół Anglikański i swoją cerkiew prawosławną - a my nadal czołobitnie przed Watykanem...)


    Zupełnie jak w starym dowcipie:

    strefy czasowe to zadziwiająca rzecz,
    w USA jest ranek,
    w Japonii wieczór,
    a w Polsce nadal średniowiecze...



    To oczywiście nie jest tak, że wpływ Kościoła Katolickiego na państwo polskie zawsze był destrukcyjny. Jeśli władca był dostatecznie silny, z reguły potrafił utrzymać tę groźną i podstępną instytucję w ryzach, jednak nawet najsilniejsi z naszych królów czasem potrafili dostać ze strony Kościoła Katolickiego niespodziewany cios w plecy. Księża realizowali przede wszystkim interes Watykanu, a nie Polski (poza wyjątkowymi sytuacjami, gdy te interesy były zbieżne). Kościół był też niezbędny do spraw administracyjnych - szczególnie we wczesnym średniowieczu - sprzyjał też ujednoliceniu państwa i przez domenę sacrum - głównie przez uczynienie władcy pomazańcem bożym - sprzyjał konsolidacji władzy wewnątrz dynastii itp.

    Nie można jednak zapomnieć, że od samego początku polskiej chrystianizacji, Kościół Katolicki w najlepsze współpracował z zewnętrznymi siłami, lub władzą narzuconą Polsce z zewnątrz. I nie mam tu na myśli tylko szpiegowania, czy propagandy w interesie sił zewnętrznych (z początku - głównie Niemiec). Mało kto zdaje sobie sprawę, jak ogromnym mechanizmem wpływu w średniowieczu były klątwy. Kilku naszych królów i kilkunastu książąt doświadczyło tego niestety na własnej skórze, niektórym się udało klątwy uniknąć, lecz wymagało to dużej ilości złota i intensywnych zabiegów dyplomatycznych (np. klątwy uniknął największy z naszych królów - Władysław Jagiełło - po bitwie pod Grunwaldem, mimo zabiegów Krzyżaków, Anglii i Luksemburga by taką klątwą został obłożony, papież dał się przekonać do neutralności w tej sprawie... Jagielle potem ponownie groziła klątwa dopiero za następnego papieża, który chciał polskimi rękami wytępić czeskich husytów, ale znów polskie wysiłki dyplomatyczne zdołały klątwie zapobiec. Często krytykowana jest dyplomacja polska tamtego czasu, że nie wykorzystaliśmy sukcesów militarnych, krytycy jednak zapominają, jak duże wydatki i wysiłki nasze państwo musiało ponieść na froncie dyplomatycznym, by nie obłożono nie tylko króla ale i całego państwa klątwą).

    Temat współpracy z zaborcami księży przed i w czasie rozbiorów już przynajmniej szczątkowo omówiłem, ale o wiele ciekawsze są czasy współczesności bliskie.

    Można się zastanawiać nad stopniem suwerenności PRL-u, ale współpraca ogromnej liczby księży i zakonników z aparatem bezpieczeństwa tego satelity ZSRR nie może nie budzić zastrzeżeń moralnych. Choć zdarzały się nieliczne wyjątki - jak chociażby brutalnie torturowany i zamordowany przez SB-ków Jerzy Popiełuszko - to przecież w większości przypadków Kościół Katolicki i władze komunistyczne szły ręka w rękę (gdy w tym samym czasie inne religie i odłamy chrześcijaństwa - były bez skrupułów niszczone). Najazabawniejsze jednak jest to, że agenci w sutannach nie zostali w żaden sposób pociągnięci do odpowiedzialności, KK z zaparciem godnym lepszej sprawy broni ich nawet bardziej niż funkcjonariuszy kościoła dopuszczających się przestępstw seksualnych. Nawet ci, na których winę są niezbite dowody, są przedstawiani jako "nieświadomi współpracownicy". Ta akcja wybielania księży odbywa się w tradycyjnych mediach, ale również - i to o wiele silniej - w Internecie. Mam wrażenie, że i Ty Bogumile w niej świadomie czy nieświadomie uczestniczysz (pewnie nieświadomie, tak przynajmniej będą potem twierdzić, może nawet za jakiś czas napiszą o Tobie w Wikipedii odpowiedni artykuł, gdzie będziesz występował jako "nieświadomy współpracownik" - chciałoby się rzec: błogosławieni nieświadomi, albowiem ich będzie królestwo niebieskie).
  • Bogumił 11.04.2019
    Oj Hipokryto jak ty nic nie rozumiesz. Królową Polski jest Maryja, a królem Jezus Chrystus, oni mi niepodległości nie zabierają natomiast unijni cyniczni bandyci odbierają mi ją każdego dnia. Ale skończą jak hitlerowcy. W szambie.
  • Hypokryta 11.04.2019
    Bogumił Oboje już dawno nie żyją, więc niepodległości wiadomo, że nie odbierają, ale z tego samego powodu niczyim królem ani królową być nie mogą, tym bardziej, że Polska jest Republiką a nie królestwem. Przykro mi, że Tobie cyniczni unijni bandyci odbierają niepodległość. Jest jednak ktoś kto Ci nie tylko odbiera niepodległość, ale i trzeźwość myślenia. Ciii... nie mówmy tego głośno, ale chyba to ci panowie w sukienkach. Przeważnie czarnych z koloratkami.
  • Bogumił 11.04.2019
    Hypokryo chyba coś cię ominęło. Przespałeś? Chrystus zmartwychwstał. Niedługo będziemy obchodzić pamiątkę tego wydarzenia.
  • Hypokryta 11.04.2019
    Bogumił Piłeś? Serio w to wierzysz, czy tak po prostu wkręcasz? A może jeszcze wierzysz również we wskrzeszenie Łazarza czy przemianę wina w wodę czy tam odwrotnie, na jakimś wiejskim weselu w Kanie?

    "Christ Ist Erstanden!" - nie wiem czy zdajesz sobie sprawę ile zła uczyniono powtarzając te same słowa, których użyłeś.

    Natomiast święta, które niedługo się rozpoczną mają pogańskie, nie chrześcijańskie korzenie. Owszem, zostały zawłaszczone przez kościół, ale w całej swej treści i otoczce symbolicznej - jest to święto o wiele dawniejsze, z chrześcijaństwem nie mające nic wspólnego. Co więcej, pierwsi chrześcijanie tego święta nawet po prostu nie znali i nie obchodzili, po prostu je najzwyczajniej w świecie ukradli.
  • Bogumił 12.04.2019
    Hypokryta Buhaha, pamiątkę zmartwychwstania Chrystusa ukradli. Żartownić, pogański rodowdów. Któryż to z pogańskich bogów poniósł śmierć na męczeńską i zmartwychwstał za grzechy ludzi? Bo ja takiej historii nie znam, poza Jezusem.
  • Bogumił 12.04.2019
    Hypokryto, wykazujesz się nieznajomością tematu. Podczas Świąt Wielkanocnych wspomina się zmartwychwstanie Chrystusa, a nie króliczka, kurczątka, czy zajączka.
  • kalaallisut 12.04.2019
    Bogumił jemu chodziło o pewien synkretyzm religijny.
  • Bogumił 12.04.2019
    kalaallisut Wiesz Hipokryto, w obchodach pamiątki zmartwychwstania Chrystusa żadnego synkretyzmu nie dostrzegam, bo go po prostu nie ma. To wydarzenie wyjątkowe i jedyne w swoim rodzaju (poza Łazarzem i chyba jeszcze parom wyjątkami). A jeśli chodzi o samą otoczkę świat, i co z nimi robią niektórzy ludzie, nie wspominając o ateistach, którzy próbują też coś na tych świętach ugrać, to już raczej temat dla etnografów/.
  • Hypokryta 12.04.2019
    Bogumił Ani w Nowym Testamencie, ani w pismach Ojców apostolskich nie ma żadnej wzmianki o obchodzeniu Wielkanocy. Pogląd, że jakiś okres miałby być szczególnie święty, był obcy pierwszym chrześcijanom.
    Źródło: The Encyclopædia Britannica, 1910, t. 8, s. 828.
  • Bogumił 12.04.2019
    Hypokryta To nie o okres idzie, ale o fakt zmartwychwstania. Hipokryto, to jest najważniejsze chrześcijańskie święto.
  • Hypokryta 12.04.2019
    Bogumił Podejrzewam, że ten żydowski mędrzec zdziwiłby się bardzo widząc, jak bardzo jego myśl została wypaczona, a jego oficjalni spadkobiercy kradną od ludów północnej Europy święta związane z przesileniem letnim (u nas: Jare Gody, ale podobne święta występowały w całej pogańskiej Europie), z ich całą bogatą symboliką odradzającego się po zimie życia i przyszywają do tego na siłę sprawę jego śmierci i bajeczkę o jego zmartwychwstaniu.
  • Bogumił 12.04.2019
    Hypokryta prawie codziennie jest pamiątka jakiegoś świętego, wybacz Hipokryto ale rok ma tylko 365 dni.
  • Hypokryta 13.04.2019
    Bogumił Nie wiem co to ma wspólnego z kradzieżą (czy taż małpowaniem) przedchrześcijańskich zwyczajów i tradycji.
  • Bogumił 13.04.2019
    Hypokryta Wielkanoc łączy się z żydowskim świętem paschy. No ale po co sprawdzać.
  • Hypokryta 13.04.2019
    Bogumił Nadal nie rozumiesz. Wszystkie tradycje dotyczące tego JAK się to święto obchodzi, zostały skopiowane ze świąt już istniejących: pisanki, zajączki, święcone koszyczki itp. Pokaż mi choć jeden zwyczaj który pochodzi z żydowskiej Paschy, a nie z północnoeuropejskich świąt w stylu Eostre czy Jarych Godów. A jeśli to co pogańskie wymażesz ze świąt to co Ci pozostanie? Zawodzenie modlitwy przy dźwiękach radyja?
  • Karawan 13.04.2019
    Przeczytałem dopiero teraz, bom ostatnio odstał i od czytania i od pisania. Dziękuję za wsparcie moralne, bo tak twój tekst odbieram. Po moim nieudolnym acz długotrwałym znęcaniu się na czytelnikami opkiem pt. Wybrańcy twój felieton podjął temat kto miesza, gdzie miesza i dlaczego miesza. I tak od czasów buntownika, którego ukrzyżowano i którego idee zdeformowano doszczętnie jakby miało to działanie być dowodem bezpośrednim na istnienie boga i szatana. Dziękuję więc za fragment przeszłości ku przestrodze przyszłych i teraźniejszych "mądrali".
  • Hypokryta 03.05.2019
    Wstyd przyznać, że dopiero teraz zauważyłem ten komentarz.
    A Ty jak widać, już nie odstajesz tak od czytania i pisania ;-) Pozdrawiam!

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania