Czy naprawdę warto poprawiać Stwórcę?
Czy naprawdę warto poprawiać Stwórcę… ?
W XXI wieku - czasach okrutnych i wymagających wizualna prezencja staje się kluczową wizytówką naszego - Ja. Każdy lubi ładnie wyglądać, ponieważ poprawia to naszą samoocenę czy samopoczucie. Jasna sprawa, zgadzam się i popieram. Promowanie zdrowego trybu życia, uprawianie sportu oraz unikanie używek, również jest OK. Dbanie o kondycję fizyczną na pewno nie zaszkodzi, a krem z aktywnym węglem jeszcze nikomu krzywdy nie wyrządził. Jednak domowe sposoby, ciężka praca oraz systematyczność nie zapewniają tak rewelacyjnych i spektakularnych rezultatów, co skalpel. Nie chcemy na efekty czekać, a widzieć zmianę od razu. Stąd popularyzacja botoxu, wypełniaczy, implantów i innych zabiegów. Króluje przesyt oraz plastyk. Moda na upodabnianie się do celebrytów. Trend im więcej tym zdecydowanie lepiej. Ale czy ślepe dążenie do perfekcji kiedykolwiek się skończy? Czy uda nam się osiągnąć wygląd, o jakim zawsze marzyliśmy i czy w istocie będziemy dzięki niemu szczęśliwsi, bardziej spełnieni? Kompletni?
Wydaje mi się, że każdemu przyszedł do głowy pomysły typu: A co tu, by sobie poprawić? Jednak liczne grono z nas, odwiodła od tego kwestia finansowa, długa rekonwalescencja, blizny, ból, czy też widmo nieudanej operacji. W sieci, mediach i telewizji, aż huczy od zdjęć, artykułów oraz przestróg dotyczących wyboru kliniki, czy skłaniających do ponownego rozpatrzenia decyzji i powodów poddania się zabiegowi. Możemy zobaczyć fotografie, głównie kobiet, których zabieg nie przebiegł - jak przewidywano. Naoglądałam się, aż nazbyt wielu obrazów przedstawiających żal, rozpacz i smutek pań, oddających się pod opiekuńcze i bezpieczne skrzydła renomowanego, dyplomowanego, pewnego lekarza. Zawsze jesteśmy uprzedzani o możliwych komplikacjach. Dlaczego nie robią one na nas wrażenia… Ach, dopiero po fakcie… To dotyczy jedynie kilku procent operowanych, na pewno MNIE to nie spotka, a jednak może. Nasuwa się kolejne pytanie i wywód - co dalej. Co zrobić z nowym, nieznanym, oszpeconym i obolałym ciałem? Wrócić do stanu wyjściowego?? Nie ma jak, a nie każdy specjalista podejmie się naprawy spartolonego zabiegu /przykład Pani Bakuły jest właściwy/. Wtedy Białogłowe ogarnia szał, co ja sobie najlepszego zrobiłam i to za własne, mozolnie zarobione pieniądze. Potrzebne mi to było? Ta liposukcja, implanty, botox, wypełniacze… Okazuje się, że w momencie klęski zabieg był absolutnie zbędny, ale inaczej się sprawy mają, kiedy operacja spełni nasze oczekiwania…
Silikony się przyjęły i wygoiły, dzięki czemu możemy poszczycić się sylwetką Pameli Anderson. Botox na ustach, nadał im kształty zbliżone do Angeliny Jolie. Wypełniacze policzków są prawie tak ślicznie wydatne, jak u Kate Moss. Implanty pośladków imitują naturalne walory latynosek. Talia, jak u Gisele. Cieszę się razem z osobami, którym operacja się powiodła i są zadowolone z jej efektów, aczkolwiek według mnie podjęcie tego ryzyka jest zbyt wielkie i nie warte możliwych konsekwencji. Moim zdaniem piękno dziewicze, jest cenniejsze… nade wszystko, co pozorne.
Nie odciągam nikogo od spełniania takich sztucznych marzeń, ale to najprostsza droga. Odbijająca się wielkim ryzykiem. Pomyślmy po stokroć, czy w istocie chcemy na nią wstąpić. Ja z niej zawróciłam - możliwe, że z tchórzostwa, albo świadomości, która uzmysłowiła mi wartość naturalności.
Starzejmy się z godnością, ponieważ na nieuchronny bieg czasu nie ma jeszcze odpowiedniego cud zastrzyku, a granica pomiędzy groteską i prawdziwym pięknem jest niebywale cienka...
Komentarze (8)
Moja "kochana" matka przypomina mi o sytuacji jaką przedstawiłaś za każdym razem kiedy ją widzę.
Niestety, wydaje mi się ze zignorowałaś swój własny tytuł:
"Czy naprawdę warto poprawiać Stwórcę?"
Nieświadomie - przedstawiłaś tylko jedną stronę medalu:
Stronę chciwości i pragnienia piękna - jedynie dwa możliwe zakończenia - zwycięstwo i porażka.
Poprawić Stwórce można na wiele sposobów, a osobiście wierze że poprawiać trzeba
Bo szczerze powiedziawszy - nie jestem pod wrażeniem jego pracy.
Zniszczyć góry, które pękają
Zatrzymać rzeki które topią
Ujarzmić siłę, dotychczas niepowstrzymaną
"Poprawianie" i "naruszanie" ładu ustanowionego przez Boga, było wiecznym zajęciem ludzkim
Już w starożytnej Mezopotamii tworzono konały irygacyjne.
Natura ludzka wzywa nas do tworzenia, zmieniania, niszczenia i podbijania
A Stwórca, zgubnie dla swego dzieła, pozostawił je NAM.
Pozdrawiam
Kapelusznik
Albo obdarzę wolną wolą całe stworzenie, z możliwością cierpienia, albo... nie dam wolnej woli i wszyscy będą szczęśliwymi ''androidami'',
ale bez swojej tożsamości. Rzecz jasna-w skrócie moja myśl. ''Czyńcie sobie Ziemię poddaną'' - ale bez przesady...
Może za każde niezawinione cierpienie - krótkie na Ziemi - otrzymamy nagrodę po stokroć - na dodatek bez końca? Jak nam obiecano.
No dobra.Nie zanudzam więcej. Pozdrawiam→5
P.S. - Pycha to największe zło.
Jeśli ktoś schudł 150 kg, to za wszelką cenę chciałby pozbyć się wiszącej skóry. Jeśli babce po ciąży wisi skórzana torba niczym kangurzycy, to na pewno chciałaby pozbyć się nieestetycznej części ciała.
Ktoś ma garbaty nos, ktoś odstające uszy, ktoś blizny po wypadku.
Medycyna estetyczna likwiduje genetyczne mankamenty.
I jest bardzo potrzebna.
Trzeba jednak pamiętać o szarlatach i nieukach, którzy mogą doprowadzić Wasze zdrowie do ruiny.
Większe cycki? Czemu nie? Dupa z implantami? Ależ bardzo proszę.
Ale tylko u sprawdzonych, kompetentnych, wykszrałconych Lekarzy.
Nie u pani Zosi z bloku obok.
Zdrowie jest bezcenne.
Powiesz, że ludzie są próżni.
Powiem, że każdy ma prawo do swojego szczęścia.
Dano nam jedno życie.
Można być altruistą w pięknej powłoce.
tak wogle.
nie sa doskonałe, ale są moje i mogę się nimi bawić do woli xD
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania