Poprzednie częściCzytaj z zamkniętymi oczami

Czytaj z zamkniętymi oczami [errata]

Robaczek zleciał. Osobliwość. Jednak nie skupiasz się na dziwieniu. Taki ładny, rześki dzień! Jak tu nie brać głębokich oddechów i stopą nie bratać się z ziemią? Dobrze iść. Tuptać. Mijasz osiedlowy parking. Przez chwilę słyszysz warkot ulicy. Już milknie. Chodnik twym domem. Obierasz wydeptaną w trawie ścieżkę. Przekraczasz krawężnik i znajdujesz się przed zamkniętym od lat sklepem. Nie wiodło się właścicielowi. A sery sprzedawał stare. Teraz tylko natura jest stała. Szum topoli Cię orzeźwia. A światło otrzeźwia. Patrzysz w słońce. Musisz zmrużyć oczy. Uśmiechasz się całą istotą. Pozostaje rozmyty powidok. Jego kontury i forma całe niewypowiedziane. Mieni się. Jakby przelewa. W swej nieokreśloności.

 

<<<errt!>>>

 

Dochodzisz do wniosku, że snem jesteś tylko

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 2

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (2)

  • Canulas 07.02.2019
    Znów ciekawe, choć chyba o mniejszej sile rażenia niż zazwyczaj.
  • Justyska 07.02.2019
    Bardzo ładne, i zakończenie dodaje magii.
    Pozdrawiam

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania