Czytaj z zamkniętymi oczami [errata]
Robaczek zleciał. Osobliwość. Jednak nie skupiasz się na dziwieniu. Taki ładny, rześki dzień! Jak tu nie brać głębokich oddechów i stopą nie bratać się z ziemią? Dobrze iść. Tuptać. Mijasz osiedlowy parking. Przez chwilę słyszysz warkot ulicy. Już milknie. Chodnik twym domem. Obierasz wydeptaną w trawie ścieżkę. Przekraczasz krawężnik i znajdujesz się przed zamkniętym od lat sklepem. Nie wiodło się właścicielowi. A sery sprzedawał stare. Teraz tylko natura jest stała. Szum topoli Cię orzeźwia. A światło otrzeźwia. Patrzysz w słońce. Musisz zmrużyć oczy. Uśmiechasz się całą istotą. Pozostaje rozmyty powidok. Jego kontury i forma całe niewypowiedziane. Mieni się. Jakby przelewa. W swej nieokreśloności.
<<<errt!>>>
Dochodzisz do wniosku, że snem jesteś tylko
Komentarze (2)
Pozdrawiam
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania