Poprzednie częściCzytaj z zamkniętymi oczami

Czytaj z zamkniętymi oczami [errata2]

Rozlany powidok zmienia barwę. Wpada w efemeryczny pomarańczowy. Wraca ku bladości. I znika. Czujesz się lekko. Mimo swędzenia w oczach. Idziesz betonową ścieżką. Dzień tak miły. A świat przyjazny, znajomy i barwny. Obracasz głową to w lewo, to w prawo. Wcześniej nie zaprzątał Ci myśli fakt, że w ogóle tak zrobić możesz. Bawisz się chwilę kącikami ust, a od kapryśnej uciechy odciąga Cię widok psa przebiegającego pod wznoszącym się daleko przed Tobą kościołem. Czarny ogon niezgrabnie taktuje w rytm szczupłego ciała. Łapy zachwycają systematycznością pracy. Znika za drzewami. A Ty zbliżasz się do niewielkiego brukowanego mostu. Przestępujesz krawężnik. Już czujesz woń rączej wody.

 

<<<errt!>>>

 

Nagły glitch w osnowie Twojego człowieczeństwa rozdziera wszystko co było. Jak fluktuacja próżni ustanawia nowe jest. Twoje palce stają się mieszkaniami nowego bycia. Włosy niezachwianym sensem. Tors rozgałęzieniem ku głębszej nieskończoności. Wrażenie zapachowe wszechogarniającym umysłem. Czy można jeszcze mówić o Tobie? Trwasz. Oto co czynisz. Czynisz wszystko.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 1

Zaloguj się, aby ocenić

    Napisz komentarz

    Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania