Dadosesani

Opowiadanie I.

 

Piękny, słoneczny poranek przywitał mieszkańców nadodrzańskiej osady rybackiej. Słońce miało kolor krwi, krwawy świt zwiastował nieszczęście i pożogę. Bogowie dawali znak- od północy nadciągało niebezpieczeństwo. Stary Sobierad widywał już takie znaki na niebie, przez jego siwą głowę przebiegła myśl cóż może się zdarzyć, cóż bogi chciały powiedzieć, przed czym ostrzec jak poplątać losy spokojnej osady – świeżo odbudowanej po ostatniej nawale wojów Mieszkowych. Sobierad oddał cześć starym i nowym bogom i wpatrywał się w sieci gdy nagle fale oderskie zaczęły przybierać na sile. Z rzedniejącej porannej mgły zaczął wynurzać się obraz węża morskiego ozdobionego w biały płaszcz ze złotym lwem. Rybak przetarł oczy ze zdumienia, nie wiedział czy śni czy bogi wyłaniają się z odrzańskich topieli gdy jego umysłem wstrząsną przeraźliwy krzyk.

 

-Waregi na strasznych drakkarach!!! Uciekajcie. Waregi!!! Bogi miejcie nas w opiece to Wikingi!!!

 

Sobierad widywał już takie łodzie i znał wojowników z północy, był świadkiem najazdów drużyny Jarla z Jombsborga, widział krew, płacz kobiet i dzieci, oglądał duchy wojowników lecące do Walhalli. Patrząc na wyłaniające się drakkary, dotkną lewego przedramienia i pod palcami wyczuł jak stara rana zadana wikingskim mieczem odżywa w bólu, jak ciepła struga krwi wypełnia świeżą lnianą koszulę. Rybak odruchowo chwycił za miecz, dłoń przeszyła pustkę... Sobierad upadł na kolana wyczuwając ciepły oderski piach, we mgle widział jarla Bjorna z wojami wychodzącymi z łodzi, widział okrągłe tarcze i złociste umba, czuł powiew lodowatego wiatru i białe żagle z czarnym niedźwiedziem. To Mieszkowa drużyna w pochodzie na Lednicę, Gniezno i gród Poznana. Dawne wspomnienia ożyły i krew szybciej popłynęła. Starzec wydał przeraźliwy okrzyk i usłyszał złowrogą ciszę. Długie łodzie Waregów wyłoniły się z mgły, zabrzmiał dziki głos rogu, panika opanował osadę rybaków, nastała martwa cisza przed burzą, śmiercią czymś czego starzec nie znał, cisza hipnotyzowała. Sobierad przetarł oczy ze zdumienia widząc lwa kroczącego po odrzańskich falach.

 

Starzec wyglądał jak posąg Światowida, wyniósł, nieodgadniony, spokojny i dumny, patrzył na zjawisko nadprzyrodzone zrodzone przez odrzańskich bogów. Stał, patrzył i czekał na najgorsze. Uciekać pomyślał, ale jakaś niewidoczna siła kazała mu stać i patrzeć na to co się miało wydarzyć!

 

Drakkary przybiły do piaszczystej łachy, za burt wychyliły się groźne twarze wojowników z północy w rękach Sobierad dostrzegł miecze, które już niedługo miały spłynąć krwią ludzi z nadodrzańskiej osady, miały popłatać ciała mężczyzn i kobiet z nad odrzańskich osad i grodów. To ta straszna i śmiercionośna broń miała zabijać dzieci plemienia Dziadoszan!

Waregowie wyskoczyli na brzegi już się wydawało, że zacznie się rzeź gdy odezwał się silny, ale spokojny głos i nagle dzicy wojownicy zniknęli....Nad brzegiem Odry stał wysoki Wiking w lekkiej zbroi, bez hełmu, z mieczem przy pasie i wydawał rozkazy, jego ciepły głos dochodził do uszów Sobierada, brzmiał znajomo – nie był to język północy, ale słowiańska mowa. Wikińska drużyna przyciągała łodzie, wynosiła na brzeg skrzynie z bronią, jedzeniem, rozbijała namioty – szykowała obozowisko. Młody Wiking stał i patrzył, wzrok zatapiał się w falach dumnej Odry, podziwiał prastary bór porastający okolice grodu Krosna. Patrzył i dumał, zamyślony dostrzegł Sobierada stojącego na brzegu, popatrzył i łagodnie zapytał a w głosie nie było znać wojownika z północy, nie było pogromcy bałtyckich wybrzeży, nie było nic z woja, który podbijał Essex i Nortumbrię.

 

-Daleko do grodu starcze?

-Którędy przejście przez mokradła?

-Posłańca nie widzieliście dobry człowieku?

Sobierad nic nie odpowiedział, głos nie miał odwagi wypłynąć z ust, stał i patrzył i się dziwował, kim był ów rycerz, czego chciał i co najważniejsze dlaczego mnie nie zabił?

 

Sytuację uratował głos rogu i tętent koni. Wojowie z proporcem Knezia Bolesława pojawili się na wzgórzu, oddział dziesięciu zbrojnych kierował się wprost w stronę drakkarów, ale nie był to galop bojowy, bo cóż mogło znaczyć dziesięciu zbrojnych, grodowych wojaków przeciwko setce uzbrojonych i dzikich Wikingów.

 

Oddziałowi przewodził młody Wojsław syn kasztelana na grodzie krośnieńskim Radomira, który panował nad okolica z łaski ojca Bolesławowego sławnego Mesca lub jak inni wołali Mieszka, pana tych ziem, które niedawno zostały przyłączone do dziedziny polańskiej. Sobierad dobrze pamiętał wojnę z zakutymi w stal Czechami i margrabiami Niemców, pamiętał tez czasy kmieci i wojów z plemienia Dziadoszyców, którzy dawniej tu mieszkali.

 

Wojsław zeskoczył z konia, wydobył miecz i położył na dłoniach, skłonił się dwornie i podszedł o Wikinga. Długo stali i patrzyli na siebie, wyglądali jak dwa młode dęby w odrzańskiej puszczy, jeden w oczach miał poranek i blask polańskiego państwa a drugi zadumę i coś niezwykłego czego Sobierad nie rozumiał. Stał i patrzył i zastanawiał się jakiego wydarzenia jest świadkiem.

 

-Domard pojedziesz do grodu, pokłonisz się kasztelanowi i udasz się do knezia Bolesława. My tu obozem staniemy, czekać będziemy jaka będzie wola i postanowienie pana na Gniezdnie, Posnaniu i Lednicy.

 

Słońce układało ostatnie promienie na odrzańskich falach, gdy życie wracało do osady rybackiej. Wikingi na brzegu to był niecodzienny widok, ale bardziej niezwykłe było to że nie płonęły chaty i śmierć nie unosiła się nad głowami rybaków. Sobierad bacznie przyglądał się obozowisku i szukał wzrokiem owego Wikinga, który dowodził Waregami, chciał mu się przypatrzeć , nurtowała go myśl po co przybyli, dokąd zmierzają i czy będzie wojna i czy może inne łodzie nie pojawia się na Odrze. Młody Jarl stał na brzegu w dłoniach trzymał garść, ciepłego odrzańskiego piasku i przesypywał z ręki do ręki. Piasek oddawał ostatki wiosennego słońca, mgła zwiastowała chłód wieczoru, takiego jak wtedy gdy morze i bogi dały znak, jak wtedy gdy zdradziecka strzała wbiła się w ramie i udo młodego napastnika, jak wtedy gdy eskadra wojów z prastarej i sławnej Winiety podbijała Gotlandię, Truso, Jutlandię i siała strach na Bałtyku i morzu Brytów. Jarl pochylił się nad wodami cicho płynącej rzeki, przemył zadumaną twarz i spojrzał w swe oblicze i przed oczami ukazała mu się twarz, która wtedy, gdy leżał na marach i rany nie chciały się goić – powiedziała mu dziwne słowa i dała naszyjnik z lwem a lew nie był złoty ale biały z kamienia jak szkło.

 

Opowiadanie II

 

Racibor leżał na posłaniu ze skór, był słaby, bardzo słaby i obolały, ręka i noga bolała straszliwie, głowę rozsadzał straszliwy ból, ale bardzie bolała klęska jego drużyny. Znaki dane przez Tora i Odyna nie zwiastowały klęski, przepowiednia wieszcze dawała nadzieję na łupy, niewolników i bogactwo – czym obraził bogów? Młodego jarla rannego i prawie bez życia odnaleźli ludzie pana na Jomsborgu, którzy pamiętali jak miesiąc temu wypływał po sławę i bogactwo. Znaleźli go w starej chacie maszopów podle Gdańska, leżał nieprzytomny a w ręku ściskał naszyjnik z lwem koloru białego szkła. Rany miał zaopatrzone, ale nie znaleziono nikogo, kto zajmował się młodym Jarlem. Racibor niewiele pamiętam, jak przez mgłę widział śmierć kroczącą w towarzystwie lwa i płaszcz, który go otulał – słyszał dziwny głos, który dudnił mu w skroniach. Już na Wolinie chodził od wieszczów, medyków starców, ale żaden nie potrafił mu powiedzieć co to wszystko może znaczyć. W nocy budził się z krzykiem w gorączce rzucał się na posłanie i cały czas zadawał sobie pytanie- dlaczego poniósł klęskę, stracił sławę i bogactwo, kto go uratował i cóż znaczy biały lew i śmierć krocząca za nim. Był Wikingiem – piratem północy, potomkiem dzikich wojów, którzy siali strach na Morzu Bałtów i Brytów. Był człowiekiem łaski bogów, którzy dali mu siłę i odwagę. Odyn go prowadził, dał mu męstwo i drużynę najdzikszych wojowników z Skandynawii, Jutlandii, Gotlandii i Pomorza. Był potomkiem i następca Wenedów i Gotów a teraz co z nim będzie...

 

W noc przesilenia miał sen, ukazał mu się starzec, który przemówił w mowie słowiańskiej:

„Ojce twe nie twymi ojcami, matka inna niż wszystkie z warkoczem płowym, nie morze a puszcza prastara Ci domem, nie jarlem Ci a kneziem w odległej krainie, nie Odyn i Tor, Freja i Loki ale Flins, Dziad, Weles i Kryst”.

 

Racibor nie mógł przestać myśleć o śnie i jego znaczeniu, nie umiał odpowiedzieć na pytanie co oznacza przepowiednia senna, kapłani i wieszcze nie chcieli mówić bojąc się lwa.

Drużyna i wojowie martwili się i kłopotali troskami młodego jarla, ale również bali się lwa, którego widzieli podczas bitwy w dniu klęski Racibora, wiedzieli jedno cokolwiek oznacza słowo senne oni na śmierć z Jarlem, na morza i rzece, na piaskach i lądach i prastarej puszczy. Przysięga krwi zawarta dawno nie pozwalała inaczej. Stary Ragnar Wareg z Kattegatu znał prawdę, on wiedział co oznacza przepowiednia, on wiedział kto zaklął młodego jarla on pamiętał knezia za morza i puszczy i żonę jego z płowym warkoczem. Znał historie klęski i zemstę Niedźwiedzia, ale czekał aż Racibor sam w sercu odkryję że nie Wiking a Dziadoszyc!

Średnia ocena: 4.2  Głosów: 5

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (9)

  • Kasia 03.12.2014
    Super - świetne połączenie historii regionalnej z fantazy.
  • NataliaO 06.12.2014
    nie moje klimaty, ale bardzo precyzyjnie, dokładnie napisane ; 4:)
  • joana 17.12.2014
    Nigdy czegoś podobnego nie czytałam, myślałam, że to nie są 'moje klimaty', ale to bardzo mi się podoba. Słownictwo pasujące do opisywanych czasów, co tworzy fajny klimat. Ode mnie 5. Pozdrawiam.
  • Komuda! Tylko takie skojarzenia ciężko mi się czyta ale na spokojnie wszystko przeczytam. Polecam ci grę: Skarb Sobieskiego jeżeli się interesujesz takimi klimatami. Gra od strony technicznej jest dość słaba ale oddaje genialnie klimat tamtych czasów.
  • XVII wiek - to były czasy, Komuda dla mnie suuuper. Może kiedyś napiszę coś o XVII wieku -ulubione tematy.
  • BreezyLove 18.02.2015
    Opowiadanie nie w moim klimacie ale bardzo dobrze napisane i z chęcią przeczytam resztę :)
  • Dzięki za komentarze i zapraszam do poczytania.
  • Sarusia 27.02.2015
    Biorę się za resztę części :) Bardzo fajne napisane przyjemnie się czyta i w moim klimacie ;) Daje 5 i czytam dalej ;)
  • Dzięki Wszystkim za komentarzei polecam stronkę http://www.dziadoszyce.pun.pl/forums.php

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania