Poprzednie częściDaily Terribles 1

Daily Terribles 3x34

1.

Dziś rano wyjątkowo nie dzwonili z pracy, tylko od razu pofatygował się jakiś wicekierownik z bożej łaski, który wpadł mi do chaty, wyrwał drzwi wejściowe z zawiasów, skopał i wywlókł za ucho mojego kolegę Barnabę, zabrał go do sklepu i narobił dymu.

O ile mi wiadomo, gość poprzednio robił w ruskich siłach specjalnych, a do nas do roboty trafił z przypadku, jako i ja, z ogłoszenia gdzie poszukiwano nietypowych ludzi o kreatywnym podejściu do pracy w markecie spożywczym. Barnaba pisał SMS-a, że po tragicznej w skutkach pomyłce został czterokrotnie rozdziewiczony analnie, przyjęty do pracy na moje stanowisko, pobity przez jeszcze innego wicekierownika, wysłany do szpitala w najbliższym mieście i zostawiony na izbie przyjęć, gdzie zastępy napalonych kierowców karetek zrobiło mu z tyłka drzwi obrotowe dla siusiaków. I to wszystko przed ósmą rano.

Barnaba zapowiedział, że podoba mu się tam, nie wraca do mnie na kanapę i po odjebaniu liceum rusza na kurs ratownictwa medycznego. Cóż, jego sprawa.

Jak dotąd nie wiadomo, co z drzwiami. Ja dostałem wpierdol od żony, która zobaczyła ślady buciorów tego pojebanego komandosa i uznała, że nawet jeśli to nie ja - bo wszak spałem grzecznie obok i trzymałem ją za rękę - to komuś wpierdol się należy. A Barnaby już nie było...

Dziś idę do pracy tylko z podbitym okiem i ręką na temblaku. Żona powiedziała, że i tak mam szczęście, bo but, którego obcasem lała mnie oburącz po głowie, wypadł jej z ręki i poturlał się pod kanapę i gdy schyliła się po mojego trepa z Bundeswehry, żeby dokończyć dzieło, przytomnie spierdoliłem do kuchni i zacząłem lizać kafelki, które obiecałem umyć w zeszłym tygodniu.

Spóźnię się do pracy? Może. Ale dojadę żywy.

Nic, zobaczymy jak się ten dzień dziś potoczy.

 

A, Barnaba był u nas, bo jak jeszcze wczoraj nazywał się Kasia, był prześladowany przez niedoszłych licealistów, którzy nie dostali się do szkół (a Barnaba doskonałe wyniki) i czuli potrzebę stosowania przemocy wobec dziwoląga. Tyle dobrego z tego wyszło, że chociaż on odnalazł cel w życiu.

2.

U nas w sklepie od samego rana słyszę: "spadaj, Janek" na przemian z "idź już, Janek". Chodzę między półkami i, jeśli nie chowam się przed mafią z działu mięsnego, to pod czujnym okiem bojówek miejscowych dżender-ekstremistów dokładam do lodówek piwo. Podobno miejscowi żule szykują się do ofensywy i organizują swoje bojówki, żeby rozgonić całe towarzystwo ze sklepu i zostawić tylko najbielszych z Polaków, tych z najczystszymi paznokciami ale i nie za mocno, żeby się Warszawka nie wkradła bokiem w łaski. Rozważam dołączenie do tej grupy, która rozgoni też i kierownictwo.

Za sklepem na parkingu dla dostawców rozkłada się właśnie tabor cygański i robią próby pod festiwal pieśni i tańca "Szabada". Dwie dziewczyny z mięsnego podczas przerwy na szluga postanowiły zerwać z mafią i dołączyć do podróżników, ale Cyganie zawarli z N'dranghetą pakt o nieagresji i biedaczki z nosami na kwintę musiały wrócić między kiełbasy i salcesony.

Mafia podwoiła straże i teraz nawet do kibla chodzą w obstawie dwóch piętnastolatków.

Nic dobrego z tego nie wyniknie, mówię wam.

3.

Gdy ja walczyłem z mafią na mięsnym a na dziale alkoholowym o ostatnią kratę tyskiego biły się trzy frakcje: prawdziwych Polaków, prawdziwych katolików i ekipa z pobliskiej firmy budowlanej... w międzyczasie kierownictwo zatrudniło kilkoro praktykantów, żeby uzupełnić rosnące w oczach braki kadrowe. I nic to nie pomogło!

Jednego praktykanta, blondyneczka o przezwisku Anemik, przygniotła wózkiem jedna z licznych kierowniczek, przybyłych z centrali, by ratować autonomię kas i cichcem wynosić co droższe flaszki. Anemik zwinął się jak dywan i znikł.

Drugiego, pospiesznie zwerbowanego Cygana z taboru na parkingu, przezwaliśmy Czarodziej, gdyż udało mu się w siatce z biedronki wynieść sto czterdzieści jeden piw (oczywiście nie na raz) i tym sposobem uchronić je przed rozbiciem, gdy nastoletni mafiozi z N'dranghety otworzyli wreszcie ogień.

Trzeci i czwarty praktykant, obaj Marki, udawali, że się nie znają, a pod koniec szychty odbiegli w stronę zachodzącego słońca, trzymając się za ręce. W międzyczasie wynieśli na zaplecze i spożyli zawartość stojaka z M&M's-ami, powodując dotkliwe straty finansowe w wysokości osiemnastu złotych z groszami.

Pani odpowiadająca za faktury, paragony i rachunki rzuciła wszystko i wyjechała do Rumunii w poszukiwaniu jednego z kierowników, który podobno tam właśnie udał się na wakacje ze służbowym telefonem, na którym są numery esemesy od nowego dostawcy wędlin.

 

Ogólnie jakoś się żyje, ale nie jest najlepiej. Cyganie do spółki z mafią kontrolują już pół sklepu i parking. Bojówki rozeszły się do domów, gdy skończyło się piwo o które można się napierdalać. Kierownictwo zajebało całą whisky i udaje, że to nie oni i pracownicy sklepu mają pokryć braki. Cztery panie ze sklepu straciły dziś życie w walkach, zniknęli wszyscy praktykanci, a ci, co nie zginęli muszą sprzątać ten burdel.

Na sam koniec przyjechała policja, ale olali strzały, wybuchy i panoszących się dookoła cwaniaków - mieli lepszą robotę. Pod sklepem pojawiła się bowiem pierwsza zapowiadana z miejscowej ambony prostytutka, zwiastująca zwycięstwo kurewstwa nad cywilizacją chrześcijańską.

Z tego co wiem, tylko ją spisali - nie mieli wszakże zarzutów, jakie mogliby jej postawić, a proboszcz, choćby nie wiadomo co uważał, miał dwa promile w wydychanym powietrzu i nikt go tym razem nie brał na poważnie.

Stał potem na rogu, groził palcem i złorzeczył, ale jak na złość najbliżsi wierni leżeli martwi, posiekani kulami nastoletnich mafiozów.

Nie ma lekko w handlu, muszę przyznać.

Następne częściDaily Terribles 3x33

Średnia ocena: 4.2  Głosów: 5

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (10)

  • riggs 17.07.2019
    Nie wiem, kto Ci nawpierdzielał anonimów, ale dla mnie piona. Tekst jest tak zryty jak zimowy beret Prezesa, a z drugiej mańki tak prawdziwy... Pierwsza część najlepsza, ale się kurwa uśmiałem. Jak poczytałem, to się cieszę żem po rozwodzie, a kot mi nie wpierdoli, bo nie da rady. Hahahaha
  • Canulas 18.07.2019
    "Gdy ja walczyłem z mafią na mięsnym a na dziale alkoholowym o ostatnią kratę tyskiego biły się trzy frakcje: prawdziwych Polaków, prawdziwych katolików i ekipa z pobliskiej firmy budowlanej..." - hahaha.
    Bardzo wizualne opko. Fajne obrazy. Lekko napisane. Oczywiście szczypta seksu analnego.. a jakże.
    Noo, dobry tekst. Fajnie, że już częściej publikujesz.
  • Okropny 18.07.2019
    Tym razem wrzuciłem wszystko na raz, żeby się nie rozdrabniać ☺️
  • Okropny 18.07.2019
    ANAL = LIFE
  • Canulas 18.07.2019
    Okropny, zuch
  • Canulas 18.07.2019
    Okropny, chyba napisze o Twej wojowniczości wiersz.
    Mam już początek. Bedzie:
    Chciał zwiedzać anal
    odważnie twardy kał gnieść
    na miał ;)
  • Okropny 18.07.2019
    Canulas zapożyczyłeś sobie rym z Arki Szatana - "Chcę zwiedzać anal".
    Poza tym, co ci będę pierdolił, moje dwie ulubione rzeczy na świecie
  • Canulas 18.07.2019
    Okropny, o proszę. Możliwe, bo ostatnio słuchamy tego typu treści
  • Angela 18.07.2019
    Nie czytałam wszystkich, ale to chyba bez znaczenia. Teksty kapitalne, dawno się tak nie uśmiałam i tak sobie myślę,
    że przydałyby mi się korepetycje u Twojej żony : )
    Pozdrawiam.
  • Okropny 18.07.2019
    Kolejność nie ma znaczenia :) tak naprawdę nic nie ma znaczenia, liczy się czy się dobrze bawisz jako czytelnik.

    Moja żona dziś nabiła mi tylko cztery siniaki, więc jest w łaskawym nastroju i może jeszcze będą jakieś seksy :>

    Pozdrawiam również :)

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania