Poprzednie częściDaję ci siebie #1

Daję ci siebie #18

Nie mogłam słuchać jego krzyków, które zresztą zrobiły mi w głowie niezły zamęt, dlatego mocno uderzyłam go w ramię, po czym szybko odwróciłam się do Sebastiana plecami, udając, że śpię. Przestał krzyczeć. Po jego ciężkim, stopniowo wyrównującym się oddechu, poznałam, że się obudził. Przez chwilę oddychał chrapliwie, w końcu odchrząknął cicho, wziął głęboki oddech i z powrotem opadł na poduszki. Poczułam, jak delikatnie obejmuje mnie w pasie i próbuje na nowo zasnąć.

Ja też próbowałam, ale wiedziałam, że tak się nie stanie.

Przeleżałam z zamkniętymi oczami do rana. W końcu usłyszałam, jak Sebastian wstaje i zaczyna się cicho krzątać. Nie miałam pojęcia, która mogła być godzina, ale pewnie musiał jechać do pracy. Cały czas miałam zaciśnięte powieki – gdyby się zorientował, że nie śpię, na pewno chciałby choć chwilę porozmawiać, a ja chyba jeszcze nie byłam w stanie.

W końcu usłyszałam, że bierze torbę, a obok mnie coś kładzie. Gdy tylko trzasnęły drzwi od pokoju, a później wejściowe, obróciłam się ostrożnie i zobaczyłam, że na poduszce obok leży kartka.

„Musiałem jechać do pracy, ale wrócę wieczorem. Postaraj się nie złamać już nic więcej. Gratulacje z okazji narodzin brata. Już nie będziesz sama”

Wiadomości towarzyszyła narysowana uśmiechnięta buźka, ale ja się nie uśmiechnęłam. Opadłam z powrotem na poduszkę, wzdychając cicho. Nadal nie mogłam się otrząsnąć po tym, co się stało.

Dlaczego krzyczał do Laury? Jej tam nie było, to oczywiste – kiedy było trzęsienie ziemi, ona była w domu, utrzymując, że Sebastian ją zgwałcił. Pozwoliłam, by to wspomnienie na chwilę mnie ogarnęło, ale przyniosło tylko złość, więc skupiłam się na czym innym. Nie było niczym zaskakującym, że ten koszmar nadal go prześladował – trzęsienie ziemi nie było błahostką, o której zapomina się w tydzień. Ale dlaczego, dlaczego jego mózg umiejscowił tam Laurę? Podniosłam się z trudem z łóżka, by pójść do kuchni i zrobić sobie mocną kawę i myślałam dalej.

Nie miałam pojęcia, jak działa mózg podczas snu. Wiedziałam tylko, że odpoczywa, ale jednocześnie przetwarza wszystko, co się działo tego dnia lub wcześniej i wytwarza sen, przeplatając te wydarzenia lub formułując je w coś tak dziwnego, że czasem sami się dziwimy, jakie głupoty nam się śnią. Nie mogłam się jednak oprzeć wrażeniu, że we śnie Sebastiana Laura znalazła się nie bez powodu. Pewnie nadal o niej myślał. Może nawet się o nią bał – czy bierze regularnie leki, czy dalej nie wariuje, czy nic jej nie jest. Może ten strach umiejscowił ją w trzęsieniu ziemi, gdzie Sebastian mógł krzyczeć, żeby uciekała, żeby ją uratować.

Walczyłam sama ze sobą. To był tylko głupi sen, nic więcej. Ale… czemu akurat Laura? Dlaczego to ja mu się nie przyśniłam? Jak miałam mu zaufać, kiedy temat Laury pojawiał się nawet w nocy, w jego snach?

Zakazałam sobie dłużej myśleć na ten temat. Nie przynosiło to nic dobrego, a zresztą chciałam pojechać do szpitala. Dalej poruszałam się jak stara babcia, ale zakwasy powoli zaczynały znikać. Nie mając ochoty na żadne śniadanie, poszłam do łazienki umyć twarz i zęby, a potem się ubrałam. Zakluczyłam dom, zastanawiając się, jak dotrzeć do szpitala. Postanowiłam pojechać autobusem, mając nadzieję, że znajdzie się choć jedno wolne siedzenie.

Autobus był pełen dzieciaków jadących do szkoły, ale na mój widok jakiś siedzący chłopak aż podskoczył, jakby go poraził prąd i gorliwie ustąpił mi miejsca, zerkając na mój gips. Odpowiedziałam mu uśmiechem i wpatrzyłam się w krajobraz za oknem. Już myślałam, że będę musiała stać, ale widocznie rodzice dobrze wychowali choć tego chłopaka. Inne dzieciaki patrzyły się na mnie, jakbym była zdechłym robakiem.

Wróciłam myślami do wczorajszego wieczora, kiedy po raz pierwszy wzięłam na ręce mojego brata. Rodzice chyba nie wybrali mu jeszcze imienia, więc na razie pozostawał tylko Maluchem. Przypomniałam sobie myśl, której wczoraj do siebie nie dopuściłam. Malec na moich rękach, moje łzy szczęścia, delikatny uśmiech Sebastiana… przez chwilę poczułam się, jakbyśmy byli rodziną. Jakbym trzymała na rękach nasze dziecko. To był ułamek sekundy, głupi i irracjonalny, ale jeszcze wczoraj miałam nadzieję, że to wszystko jest możliwe. Dziś straciłam tę pewność.

W końcu wysiadłam, kiedy autobus dobił do najbliższego przystanku obok szpitala. Dokuśtykałam się do środka, idąc ponownie do windy i jadąc do rodziców. Moje zmartwienie ustępowało – twarz rozszerzał mi uśmiech, który się pojawił na myśl, że znowu zobaczę tę małą, śliczną istotkę.

Rodzice już nie spali – wciąż było stosunkowo wcześnie, ale w szpitalu nie da się normalnie wyspać, zwłaszcza, kiedy ma się jednodniowe dziecko. Mama czuła się już odrobinę lepiej niż wczoraj, dlatego zażądała raportu, jak złamałam nogę. Opowiedziałam jej wszystko, wciąż jednak zatajając fakt, że mieszkam z Toby’m. Wolałam tego jeszcze nie mówić.

Potem tata zadał mi parę pytań o Sebastiana. Wyjaśniłam mu pokrótce, kim był i dlaczego ze mną przyjechał. Plecy zaczynały mnie ostro boleć, ale ja cały czas stałam przy wózku, w której leżało niemowlę. Teraz był już umyty, ubrany w malutki kaftanik, na głowę miał nasuniętą czapeczkę, a na rączki malutkie rękawiczki, by nie drapał sobie twarzy. Był taki śliczny – może nieco odrobinę żółty, ale żółtaczka u noworodków była całkiem normalna, więc powinno mu to zejść za parę dni. Spał, więc zsunęłam mu z jednej rączki rękawiczkę, by móc cieszyć się jego uściskiem. W końcu przyciągnęłam wózek bliżej fotela i usiadłam, dalej go trzymając. Tata zaproponował, że pójdzie kupić mi jakieś śniadanie – mój żołądek w końcu dał o sobie znać. Skinęłam głową, pytając jednocześnie mamę, co z imieniem.

- Sama nie wiem… - zawahała się. – Ciągle mamy w myślach kilka propozycji, ale nie możemy się zdecydować. Może ty nam pomożesz.

- No nie wiem… - teraz ja się zawahałam. – To w końcu wasz syn. A jakie te propozycje?

- Simon, Derek, Tony i Mark – wyrecytowała mama, a ja się zamyśliłam.

Mark zupełnie mi nie pasowało do maluszka. Simon… niezbyt mi się podobało to imię. Tony za bardzo przypominał mi Toby’ego i choć było to dobre skojarzenie, jakoś nie chciałam, by mój brat nosił podobne imię. On miał być wyjątkowy.

Imię Derek zostawiłam sobie na sam koniec. Natychmiast w moim umyśle pojawił się Derek Shepherd z Grey’s Anatomy – wysoki, przystojny, boski McDreamy. Spojrzałam na maluszka i uśmiechnęłam się. Tak, to zdecydowanie było imię dla niego. Kto wie, może imię do czegoś zobowiązuje i za kilkanaście lat ten maluch zostanie świetnym neurochirurgiem?

- Derek – powiedziałam stanowczo. Mama uśmiechnęła się, aprobując mój wybór. Gdy tata wrócił, wydawał się zdziwiony na wieść, że nie było go dziesięć minut, a jego syn już został nazwany, ale nie protestował. Pocałował w głowę mamę, potem mnie, a na końcu Dereka.

Uśmiechałam się cały czas. Derek Johnson – to brzmiało świetnie.

*

Mój telefon szybko zapełnił się całą masą zdjęć Dereka. Nie musiałam już mówić o nim bezosobowo, dlatego zaczęłam rozsyłać zdjęcia do wszystkich bliższych znajomych, pragnąc podzielić się z nimi moją radością. Gdy tylko Emma i Alex zobaczyli zdjęcie, od razu do mnie zadzwonili. Emma piszczała z radości. Kazała dać sobie moich rodziców do telefonu i chwilę z nimi rozmawiała, a później jeszcze powiedziała mi, że wracają za tydzień. Jak widać ten miesiąc miodowy nie był miesiącem, ale powiedziała, że właściwie już jej wszystko jedno. Każdy dzień wykorzystali w pełnej rozpiętości – wolałam nie myśleć, jak bardzo i w jaki sposób – a poza tym nie chciała mieć ogromnych zaległości na studiach. A w końcu, stwierdziła, na takie miesiące miodowe mają jeszcze całe życie.

Nawet nie zauważyłam, kiedy zleciał mi cały dzień. W końcu zrobiło się późno, a czas odwiedzin się skończył. Razem z tatą musiałam pojechać do domu, ale okazało się, że za dwa dni mama i Derek też będą mogli wrócić. Nagle pożałowałam, że mieszkałam dalej ze względu na studia – ale stwierdziłam, że najwyżej będę wracała do domu co weekend, ponieważ miałam zamiar aktywnie uczestniczyć w wychowaniu brata i obserwować, jak rośnie.

Zupełnie zapomniałam, że Sebastian obiecał, że wróci wieczorem. Tata był nieco zdziwiony, ale w końcu uśmiechnął się i wpuścił go do środka, podczas gdy ja leżałam przed telewizorem. W popłochu zrzuciłam na podłogę ciastka, które jadłam i natychmiast cała zdrętwiałam, gdy Sebastian wszedł do salonu. Od razu narzuciłam na twarz maskę. Postanowiłam udawać, że nic się nie stało.

- Cześć – powiedział Sebastian, podchodząc do mnie.

Usłyszałam, jak tata mówi:

- Wyjdę na trochę. Brad chciał się spotkać. Jakby co, dzwoń. – Pomachał mi komórką, a za chwilę trzasnęły drzwi. Zostałam sama z Sebastianem. Starałam się zachowywać normalnie, ale nie mogłam spojrzeć mu w oczy.

Usiadł obok mnie i zapytał, jak minął mi dzień. Zmusiłam się, by opowiedzieć mu dzień w szpitalu, powiedziałam, jak razem z mamą wybrałyśmy imię dla Dereka i że już zaraz będą mogli wrócić do domu. Sebastian był wyraźnie zmęczony, ale uśmiechał się, słuchając mnie.

- Derek… podoba mi się. Tak jak Derek Shepherd. No wiesz, z Chirurgów – dodał, a mnie coś zapiekło w sercu.

Skinęłam głową i pogłośniłam telewizor, mając nadzieję, że Sebastian się nie zorientuje, że coś jest nie tak. Spytałam go po chwili, czy chciałby się napić herbaty albo czegoś zimnego, gdy nagle wyrwał mi z ręki pilot, wyciszył telewizor i utkwił we mnie wzrok:

- Dobra, dość tego. O co chodzi?

Postanowiłam zagrać idiotkę.

- O nic. – Wzruszyłam ramionami, udając zblazowanie. – To co, herbata?

- Przecież widzę, że o coś ci chodzi – fuknął. – Przestań udawać, że nie wiesz, o czym mówię i wyrzuć to z siebie.

- Wyrzucę – burknęłam. – Ale byłoby miło, gdybyś i ty coś wyrzucił. Na przykład Laurę. Ze swojej głowy i serca! – krzyknęłam, a Sebastian pobladł.

- O czym mówisz?

- O twoim śnie! – krzyknęłam, nie panując już nad sobą. Wstałam gwałtownie z kanapy. Sebastian też wstał. – Wszystko słyszałam! Śniło ci się trzęsienie ziemi i krzyczałeś do Laury, by uciekała. Nie było jej tam z tobą, ale jednak wciąż musisz o niej myśleć, skoro umiejscawiasz ją nawet w miejscach, gdzie byłeś sam. – Oddychałam ciężko. – Może i nie mam prawa mieć o to pretensji, ale mam. Chcesz, żebym ci zaufała, ale jak mam to zrobić? – Spojrzałam na niego oskarżycielsko. Wyglądał, jakby miał poczucie winy. – Jak mam to zrobić, gdy śnisz po nocach o innej?

- Przecież wiesz, że czasem sny to kompletne bzdury! – Uniósł się nagle, wyraźnie postanawiając się bronić. – Odrzucasz mnie, bo przyśniła mi się Laura? A jak tobie się przyśni Brad Pitt, to też mam się na ciebie obrażać? – Usiłował rozluźnić atmosferę żartem.

Nie rozbawił mnie.

- Ale Brad Pitt nie jest moim byłym chłopakiem, którego zarzekałam się, że nigdy nie zostawię – wywarczałam. – Skąd mam mieć pewność, Sebastian? Skąd mam wiedzieć, że mnie wkrótce też nie zostawisz?

- Za dużo myślisz! – Naskoczył na mnie. – Nie mogę ci nic zagwarantować.

- Więc ja nie mogę z tobą być! – wrzasnęłam, wściekła do granic możliwości. – Nie dajesz mi żadnej pewności, a ja nie chcę wchodzić w coś, czego nie jestem w ogóle pewna! I po co? Po to, żeby znowu mieć złamane serce? Co mi takiego możesz powiedzieć, żebym choćby zaczęła się przekonywać do tego pomysłu… - Nie dokończyłam, bo mi przerwał:

- Nie wiem! – krzyknął, podchodząc bliżej mnie. – Mogę ci tylko powiedzieć, że cię kocham! – krzyknął ponownie, łapiąc mnie za ręce. Poczułam, że serce prawie mi stanęło. Czy on właśnie powiedział, że… Nie zdążyłam się jednak nad tym zastanowić, bo dodał: - Ale wiesz, co myślę? Gdybyś ty mnie kochała, nie znajdowałabyś wciąż powodów, byleby tylko ze mną nie być. Ilekroć próbuję się do ciebie zbliżyć, zawsze znajdziesz coś, przez co mnie odtrącasz! – warknął. – Nie będę się ciebie wiecznie prosił o to samo. – Puścił mnie nagle. – Nie będę cię błagał, żebyś raczyła ze mną być. Myślisz, że ja nie mam uczuć? Że jestem z kamienia? – Nie odpowiedziałam. Chwilę staliśmy w ciszy, po czym Sebastian rzucił wściekłym tonem: - Mam dość. Odezwij się, jak w końcu się na coś zdecydujesz. Tylko mam nadzieję, że wiesz, że nie będę czekał wiecznie.

Wściekłym gestem zgarnął kurtkę, którą wcześniej rzucił na kanapę, a po chwili trzasnęły drzwi.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 10

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (13)

  • Paradise 22.10.2017
    o matko! tyle emocji! już byłam zła o ten sen i w ogóle, ale Sebek zauważył, że coś jest nie tak na szczęście :D no i powiedział jej, że ją kocha! <3 omg! no a reszta to taka jakby znajoma trochę XD Van ogarnij się! bierz go! :D bo ja tu nerwowo nie wytrzymam XD oczywiście 5 i dawaj szybko więcej! :D
  • candy 23.10.2017
    No trochę znajoma, ale obiecuję, że ona się już ogarnie :))
  • Lady_Makbet 22.10.2017
    No w końcu! :D 5
  • candy 23.10.2017
    Amen :DD
  • Elorence 22.10.2017
    Siedzę z otwartą buzią od pięciu minut i próbuję przeanalizować zachowanie Sebcia. Może, gdyby nie ta cała sprawa z Laurą, pewnie przyznałabym mu rację, ale tego nie zrobię. On zwodził dłuuugiii czas Vanessę, a teraz kiedy wreszcie się zdecydował, oczekuje, że ta rzuci mu się na szyję, zapominając o tych wszystkich przykrych słowach, którymi ją karmił?
    Faceci to mają pamięć krótkotrwałą niczym muszki owocówki... Wszystko musi iść po ich myśli, bo jak nie to awantura... Boże, kiedy oni zaczną używać całego mózgu a nie tylko jego części?
    Ja wciąż czekam, aż pojawi się ktoś bardziej rozgarnięty w życiu Vanessy :D
  • candy 23.10.2017
    Na szczęście się nie rzuci (nie od razu XDD)
    A na to pytanie z mózgiem chyba nikt nie zna odpowiedzi :(((
  • Elorence 23.10.2017
    To chociaż tyle :D Niech się Sebcio namęczy a nie...
  • Joan_ 23.10.2017
    No i powiedział co do niej czuje :) nareszcie! PS. Kocham Grey's Anatomy :p zostawiam 5! :D
  • candy 23.10.2017
    Ja też! Co prawda jestem dopiero w połowie 11 sezonu i zbliżam się do śmierci Dereka :(((( ale i tak będę oglądać do końca, choć, jak ostatnio przeczytałam w jednym memie, może od teraz Grey's Anatomy będzie kręcone w niebie, bo tam są wszyscy nasi ulubieni bohaterowie XD

    Dziękuję :D
  • Joan_ 23.10.2017
    Ja jestem na bieżąco i polecam dalsze oglądanie! Świetny serial :p
  • Julsia 23.10.2017
    A miałam ochotę dzisiaj przeczytać kolejny rozdział :c
  • Julsia 23.10.2017
    Oj jestem ślepa XD
  • Billie 20.12.2017
    Serio ? Awantura o sen ? Ona naprawdę wyszukuje powody, żeby tylko sobie utrudnić... 5 :)

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania