Poprzednie częściDaję ci siebie #1

Daję ci siebie #2

Był poniedziałek. Poprzednia noc dała mi się mocno we znaki, dlatego później spałam jak zabita i nie usłyszałam nawet budzika. W moim śnie leżałam na plaży i nic nie burzyło mojego spokoju.

Oprócz morskiej fali, która nagle zalała mi głowę – a w rzeczywistości okazała się być zwyczajną wodą mineralną z butelki, którą właśnie wylała na mnie Emma. Poderwałam się do góry jak oparzona, mrugając gwałtownie.

- Oszalałaś? – wychrypiałam.

- Podziękujesz mi później. Jesteś już spóźniona.

Zerknęłam na zegarek i bez słowa odrzuciłam kołdrę. Emma wyszła, a ja w panice zaczęłam wybierać na oślep ubrania, jednocześnie przeklinając, ponieważ teraz musiałam jeszcze podsuszyć włosy. Nie miałam czasu na wypicie kawy ani zjedzenie śniadania – na pierwszych zajęciach miałam ważne ćwiczenia i nie chciałam ryzykować, że się na nie haniebnie spóźnię kosztem śniadania. Obijając się o ściany, w końcu złapałam torbę z zeszytem i wyszłam z mieszkania. Na moje szczęście, gdy dobiegłam na przystanek, akurat podjechał autobus. Opadłam na siedzenie, dysząc ciężko. Poniedziałki były do kitu.

Kiedyś przeczytałam sentencję mówiącą, że "to nie poniedziałki są okropne, tylko twoje życie”. Właściwie mogłam to uznać za coś prawdziwego – moje życie aktualnie było całkiem okropne. Laury też.

Z ciężkim sercem wysiadłam z autobusu parę przystanków później i pomknęłam do uczelnianego wejścia. Burczało mi w brzuchu i czułam, że mój organizm zaraz przestanie funkcjonować, jeśli nie dostanie kawy, ale nie miałam czasu zejść do bufetu. Szczęśliwie zdążyłam wejść do sali, zanim zamknęły się drzwi i przygotowałam się na spędzenie długich dziewięćdziesięciu minut bez odrobiny pożywienia w moim żołądku. Wolałam się skupiać na tym niż na innych, dużo gorszych sprawach.

Gdy w końcu nadszedł czas przerwy, nawet nie zostałam, by pogadać z koleżankami – od razu pomknęłam do uczelnianego sklepiku. Dzięki temu byłam pierwsza w kolejce i kupiłam sobie ogromną, pachnącą, przepyszną kanapkę z kurczakiem. Mój wygłodniały żołądek uznał, że nigdy w życiu nie jadł niczego pyszniejszego i po chwili kanapka już zniknęła. Nieco spokojniejsza, poszłam na kolejne zajęcia, jednocześnie zastanawiając się – co w tej chwili robił Sebastian? Zwiedzał Włochy? Załatwiał swoje rodzinne sprawy? A może rozmyślał nad tym, co zrobił i zaczynał żałować? Lub gorzej – wcale nie żałował. Miałam poczucie, że wcale go nie znam. Nikt z nas go takiego nie znał.

Miałam zajęcia do siedemnastej, a kiedy wyszłam, zaczynało się już ściemniać. Powlokłam się do mieszkania jak na stracenie. Było zimno, wiał ostry wiatr, ale miałam ochotę się przejść, by przewietrzyć głowę i moje myśli. Zastanawiałam się co będzie, gdy Sebastian wróci. Czy Laura pójdzie na policję, czy będzie udawała, że nic się nie stało? Zrobi to, by go chronić, czy jednak go pogrąży? Poczułam, że nie zniosę dłużej tych myśli. Musiałam odreagować, dlatego napisałam do Chrisa, czy możemy się spotkać. Nie odpowiedział od razu, więc schowałam telefon i dzielnie prułam przed siebie. Gdy tylko weszłam do mieszkania, zrzuciłam z siebie buty i ciężką kurtkę. Torba gruchnęła o podłogę, ale nawet jej nie podniosłam. Ruszyłam od razu do kuchni, żeby zrobić sobie herbatę, bo policzki i usta miałam lodowate. Pocierałam ręce o siebie, by je nieco ogrzać i chuchałam ile wlezie. Raz po raz zerkałam na komórkę, ale odpowiedź nie nadchodziła. Postanowiłam zadzwonić. Przeczekałam jeden sygnał, drugi, trzeci… w końcu rozłączyłam się, zirytowana. Cały Chris – kiedy nie był potrzebny, pojawiał się na każdym kroku, ale gdy faktycznie chciałam się z nim spotkać, on to ignorował.

Zalałam wrzątkiem herbatę i poszłam do pokoju. Zapaliłam lampkę, przebrałam się w wygodniejsze ubrania – stary dres i ciepłą bluzę – po czym poszłam sprzątnąć to, co narozwalałam w przedpokoju. Zamierzałam usiąść do ćwiczeń, ale ponownie tego dnia zabuczało mi w brzuchu. Dopiero teraz sobie uświadomiłam, że nie jadłam dziś obiadu. Nie miałam jednak ochoty bawić się w kucharza światowej klasy i gotować posiłek przez godzinę, by zjeść go w dziesięć minut. Poszłam skontrolować stan zamrażarki – na szczęście były tam paluszki rybne. Zsunęłam wszystkie na patelnię i parę minut później miałam już gotowy obiad. Niezbyt zdrowy, ale właściwie mnie to w tym momencie nie obchodziło. Kiedy znowu poczułam się syta, przyciągnęłam do siebie notatki z dzisiejszych ćwiczeń i zaczęłam robić zadania. Po części cieszyłam się, że siedzę w ciepłym mieszkaniu i nikt nie zawraca mi głowy, ale z drugiej strony żałowałam, że Chris się nie odezwał. Ćwiczenia z włoskiego nie zajmowały myśli tak dobrze jak on – zwłaszcza że przypominały mi, gdzie teraz znajdował się Sebastian. Nie chciałam łamać sobie tym głowy po raz tysięczny i wciąż roztrząsać, która z jego twarzy była prawdziwa. Czułam się zraniona, choć nie powinnam – przecież to nie mnie zgwałcił. Ale zawiódł moje zaufanie, zniszczył moje wyobrażenie o nim, stał się całkiem innym człowiekiem.

Postanowiłam ponownie zadzwonić do Chrisa, choć miałam przykre wrażenie, że mu się narzucam. Zignorowałam jednak to uczucie, ponieważ nie raz i nie dwa on narzucał się mnie. Coś stuknęło głucho o moje serce, gdy tym razem nawet nie usłyszałam sygnałów – mechaniczny głos sekretarki od razu poinformował mnie, że abonent jest niedostępny. Rozłączyłam się wściekle. Czemu wszystko było przeciwko mnie?

Odrzuciłam od siebie ćwiczenia i opadłam na łóżko tak, jak siedziałam – nawet nie miałam siły pójść do łazienki i umyć zębów czy choćby zmyć tusz z rzęs. Nagle nie było nikogo – ani Aleksa, ani Sebastiana ani nawet Chrisa. Nawet Laura nie zawracała mi głowy. Mogłam tylko spać.

 

***

 

Następnego dnia Emma nie musiała się już kłopotać wylewaniem na mnie wody – obudziłam się bladym świtem, co skwitowałam jękiem, ponieważ miałam jeszcze dobre dwie godziny, zanim powinnam zacząć szykować się do pracy. Zacisnęłam powieki i spróbowałam jeszcze zasnąć, ale nie byłam w stanie. Coś nie dawało mi spokoju. Temat moich myśli był oczywisty.

Przypomniałam sobie mój sen – a właściwie była to tylko retrospekcja. Wszystkie moje sytuacje z Sebastianem splotły się w jedno i śniły mi się przez całą noc. Jego ochrypły głos, przeciągłe spojrzenie… i ten moment, kiedy powiedział, że coś do mnie czuje.

 

"- To przez ciebie! – naskoczył na mnie. Było już ciemno, ledwo widziałam jego twarz. Złapał mnie za nadgarstki i przyciągnął do siebie. – Bo pojawiłaś się w moim życiu! Bo cię zobaczyłem i od tamtej pory nie mogłem przestać o tobie myśleć!”

 

Cichy głosik w mojej głowie szeptał mi, że może i Sebastian był porywczy, chwilami gwałtowny, ale to było niemożliwe, by był gwałcicielem. Te słowa były bardziej dyktowane nadzieją niż racjonalnym myśleniem, ale nie umiałam jej porzucić. Nie mogłam w to uwierzyć, nie mogłam. Sebastian nie był taki. Był dobrym człowiekiem. Wierzyłam w to.

 

"Spojrzał na mnie trochę poważnie, a trochę kpiąco.

- Zdziwiłabyś się, o ile rzeczy dbam – powiedział chłodno.”

 

"- Chyba miałaś ciężki dzień, co? – zagaił. – Jak chcesz się wygadać, to śmiało. Serio. Możesz mi powiedzieć”

 

I ten koszmarny dzień w parku linowym.

 

"- Jak tu wrócisz, osobiście cię zepchnę. Idź dalej! Nie spadniesz. Musisz się tylko dobrze przypiąć. – Chwycił mnie za rękę i delikatnie umieścił ją na lince, która mnie utrzymywała. – Dasz radę to zrobić – powiedział cicho. – Udowodnisz sobie, że żaden strach nie ma nad tobą władzy.”

 

Zorientowałam się, że mam łzy w oczach. Otarłam je szybko. To nie mogła być prawda. Laura musiała kłamać.

Przypomniałam sobie skrawek koszulki, który Alex mi pokazywał – ten, który Laura urwała z ubrania Sebastiana. Poderwałam się i podeszłam do spodni, w których go ukrywałam. Wciąż nie wiedziałam, dlaczego go wzięłam. Przesunęłam po nim palcami. Nagle coś zwróciło moją uwagę. Podeszłam do okna, za którym zaczynało świtać. Blade światło padło na skrawek materiału, a mi mocniej zabiło serce. Przetarłam oczy, by lepiej widzieć. Nie, to było niemożliwe… a jednak…

Pięć minut później dzwoniłam do Aleksa.

- Jesteś pewna? – spytał drżącym głosem. Dobrze rozumiałam to drżenie – drżenie nadziei. Mój głos drżał tak samo.

- Sama nie wiem… to był ułamek sekundy, nie pamiętam wszystkiego dokładnie, ale nie daje mi to spokoju – szepnęłam, cały czas obracając skrawek materiału. – Ale Sebastian miał wtedy ciemnogranatową koszulkę, prawie czarną. A ten kawałek jest jakby… jaśniejszy – mówiłam, wahając się między wrzaskiem radości a lękiem, że robię nam fałszywą nadzieję. – Nie pasuje mi ten kolor. Może się mylę, ale jeśli nie…

- Laura kłamie – dokończył Alex.

 

***

 

Laura kłamała.

Tylko dlaczego?

I co tak naprawdę się stało?

Teraz mętlik w mojej głowie był jeszcze większy.

Razem z Aleksem postanowiliśmy nic nikomu nie mówić. Wciąż nie wiedziałam, czy moja hipoteza była prawdziwa, czy naprawdę ten kawałek materiału był jaśniejszy niż koszulka, którą wtedy Sebastian miał na sobie. Naprawdę to zobaczyłam, czy może chciałam to zobaczyć? Czy tak bardzo chciałam, by Sebastian okazał się niewinny, że może wyobraziłam to sobie? Sama nie wiedziałam, ale ta myśl nie dawała mi spokoju. Wciąż myślałam nad tymi kolorami. Przyglądałam się kawałkowi materiału setki razy, ale wciąż wydawał mi się za jasny. A może to była gra kolorów? Nic już nie wiedziałam.

Nie poszłam na ostatni wykład, tylko spotkałam się z Aleksem.

- Nie możemy jej oskarżyć o to, że skłamała – mówił szybko. Pocierał dłońmi oczy. Pewnie też mało ostatnio spał. – Jeśli naprawdę została zgwałcona, a my jej zarzucimy, że kłamie…

- Zastanów się nad tym – powiedziałam, wykręcając sobie palce z nerwów. Mój mózg pracował na najwyższych obrotach. – Laura odmawia pójścia na policję ani na badania. Rozumiem, że nie chce donosić na własnego chłopaka, ale nie chce nawet pobrać wymazu z pochwy. Może właśnie dlatego, że tam nic nie było? – Rozpędzałam się. – Żadnych śladów po gwałcie?

- Wstydzi się – powiedział ostro Alex. Sprawiał wrażenie człowieka, który sam już nie wie, w co wierzyć. – Czytałem, że kobiety po czymś takim czują się winne i nie chcą żadnej pomocy.

- Alex, zastanów się! – Złapałam go za rękę i zmusiłam, by na mnie spojrzał. – Racja, kobiety po gwałcie często czują się winne, brudne. Ale wiesz, co jeszcze czują? Strach. Nie chcą, by ktokolwiek do nich podszedł i ich dotknął. Laura nie zachowuje się jak kobieta po gwałcie. Kiedyś widziałam film, na którym ktoś próbował podejść do dziewczyny, która została zgwałcona – ściszyłam głos. – Odskoczyła, choć to była kobieta i nie miała się czego obawiać z jej strony. Nie dała się dotknąć, skuliła się w sobie. To normalna reakcja. Laura się tak nie zachowuje – dodałam z naciskiem. – Twoja mama siedziała z nią i kiedy ją pocieszała, przytulała ją i dotykała jej ręki. Ty też ją przytulałeś. Laura nie wykazała żadnych cech, które by świadczyły o zespole stresu pourazowego. Tu jest coś nie tak! – zawołałam. Alex wyglądał, jakby desperacko chciał mi uwierzyć, ale się bał.

- Skoro mi nie wierzysz, to ci pokażę – burknęłam, wyciągając komórkę. Odblokowałam ekran, włączyłam przeglądarkę, chcąc wyszukać wszystko o zgwałconych kobietach, ale źle kliknęłam i wyskoczyły mi najnowsze wiadomości ze świata. Jedynie rzuciłam na nie okiem, ale jeden tytuł zmroził mi krew w żyłach.

- Alex… - powiedziałam powoli. – Gdzie dokładnie poleciał Sebastian?

- Umbria – odparł ze zdziwieniem w głosie. – Nie wiem, gdzie dokładniej. O co chodzi?

Nie byłam w stanie nic z siebie wydusić, więc tylko podsunęłam mu telefon. Przeczytał i oczy mu się rozszerzyły.

- Trzęsienie ziemi – wykrztusił i zamarł. Nagle przestał się ruszać.

- Dzwoń do niego! – wrzasnęłam histerycznie. Serce waliło mi niczym młot. Miałam wrażenie, że i mnie ziemia usuwa się spod nóg. Alex dalej się nie ruszał, siedział nieruchomo z nieobecnym wzrokiem. Wyrwałam mu komórkę z ręki i czym prędzej wykręciłam numer. – Alex, rusz się! – Szturchnęłam go mocno, by się ocknął. – Chodzi o twojego brata! – krzyknęłam tak głośno, że aż zapiekło mnie w płucach. – Musimy się dowiedzieć, czy żyje!

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 9

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (9)

  • Gaba 28.09.2017
    Ale się dzieje , extra ????????????
  • candy 29.09.2017
    Dzięki :D
  • Lady_Makbet 29.09.2017
    Ta Laura, to jakaś nienormalna jest..... Jak można chcieć komuś zniszczyć życie w ten sposób? Mam nadzieję, że Aleks posłucha Van i przeprowadzi małe śledzctwo:/ Do tego teraz jeszcze nie wiadomo, czy nic nie stało się Sebastianowi....no koszmar dramat jakiś...
  • candy 29.09.2017
    Lubię robić takie koszmary :D #evilcandy
  • Frodo Baggins 30.09.2017
    I z miłosnej opowiadanki przeradza się w całkiem niezły kryminał. Daję 5 i czekam na część kolejną ;-)
  • candy 01.10.2017
    Czy ja wiem, czy kryminał... ale dreszczyk musiał być:)
  • Julsia 01.10.2017
    Czekam na następny rozdział 5 ;D
  • candy 01.10.2017
    <3
  • Paradise 06.10.2017
    ale się dzieje :D podoba mi się, że z Van zrobił się detektyw :D 5 i lecę dalej :D

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania