Poprzednie częściDaję ci siebie #1

Daję ci siebie #28

Nie przypuszczałam, że podczas mojego samotnego wyjazdu przyda mi się jakikolwiek ładniejszy strój bądź jakaś sukienka – nie planowałam chodzić na żadne randki ani nikomu się podobać. Teraz tego żałowałam. Stałam jak kat nad moją otwartą walizką, wpatrując się w jej zawartość ze zniesmaczoną miną. Nie miałam pojęcia, czy szłam może na randkę czy na zwyczajne spotkanie z nowo poznanym chłopakiem, ale nie chciałam wyglądać jak kocmołuch, ubrana ponownie w luźne legginsy i jakąś obszerną bluzę. A to oznaczało jedno – zakupy.

Spakowałam tyle pieniędzy, ile ze sobą przywiozłam i poszłam na przystanek, by stamtąd złapać autobus i pojechać do centrum. Było nieco oddalone od miejsca, w którym się zatrzymałam, ale dziś mi się spieszyło i nie miałam ochoty na dłuższe spacery. Nie wiedziałam, ile zajmie mi kupno ładnej sukienki, a przy okazji chciałam zjeść jeszcze lekki obiad.

W końcu dojechałam do centrum i zaczęłam przechadzać się po sklepach. Pół godziny później zaczęło mnie to nużyć. Wszystkie sukienki, które oglądałam, były albo zbyt eleganckie albo zbyt zwyczajne, codzienne. Ceny także zwalały mnie z nóg. Cały czas zastanawiałam się, czy dobrze robię. Mimo wszystko szłam dalej, choć mój mózg atakowały myśli o Sebastianie oraz wyrzuty sumienia.

Minęła godzina. Miałam dość, dlatego znalazłam małą knajpkę, by coś szybko przekąsić i wypić. Traciłam już ochotę na kontynuowanie wycieczki po sklepach. Stwierdziłam, że dam sobie jeszcze pół godziny i albo wyjdę z jakąkolwiek sukienką, która pierwsza rzuci mi się w oczy albo daruję sobie wszystko i nie kupię nic.

Doszłam prawie do końca sklepów, prawie tracąc nadzieję na zakup, ale w końcu rzuciła mi się w oczy sukienka, której szukałam. Nie była zbyt elegancka, ale nie wyglądała też na taką, którą można swobodnie nosić po domu. Ciemnoczerwona, z wyszytymi na dole sukienki czarnymi pnączami kwiatów. Kilka z nich było też wyszytych na ramionach. Przypatrywałam się jej chwilę, a im dłużej na nią patrzyłam, tym bardziej m się podobała. W końcu zdjęłam ją z wieszaka i poszłam przymierzyć. Pasowała idealnie. Cena może była nieco zbyt wysoka, ale postanowiłam to zignorować. Wyszłam na zewnątrz, szczęśliwa, że miałam to już za sobą. Po drodze wstąpiłam na lekki lunch, na który składała się sałatka z kurczakiem. W końcu wróciłam do motelu. Nie miałam tu wielu możliwości, by wyszykować się tak, jak bym tego chciała, ale jakoś dałam radę. Szybki prysznic pozwolił mi poczuć się nieco lepiej. Spróbowałam wysuszyć włosy tak, by się wyprostowały, ale już po chwili zaczęły się delikatnie skręcać, więc dałam sobie spokój. Nie miałam ze sobą za wielu kosmetyków do makijażu, dlatego postawiłam na naturalność. Niezbyt mnie to martwiło. Wciąż czułam się winna, chcąc się przypodobać komuś, kto nie był Sebastianem.

Kiedy przyszedł Daniel, praktycznie nie czułam nerwów. Owszem, brzuch lekko mnie pobolewał, ale to chyba były wyrzuty sumienia. Obiecałam sobie, że nie zrobię nic, na co nie mam ochoty. Nagle jednak straciłam zainteresowanie nawet tym spotkaniem. Choć Daniel wydawał się być uroczym chłopakiem, nie mogłam się pozbyć myśli, jak bardzo jego nerwowy uśmiech różni się od pewnego, często tryumfalnego, dwuznacznego uśmiechu Sebastiana. Nagle bardzo za nim zatęskniłam. Nakazałam sobie jednak się opanować i skupić na tym, co tu i teraz.

Okazało się, że Daniel był ode mnie rok młodszy. Nieco zbiło mnie to z tropu, ponieważ przywykłam do tego, że wszyscy otaczający mnie mężczyźni byli w moim wieku lub starsi. Nie zraziło mnie to, dlatego słuchałam dalej. W miarę, jak czas mijał, Daniel stawał się coraz bardziej gadatliwy. Nie chciałam obciążać go kosztami, dlatego zamówiłam niedrogie danie. Kiedy je przynieśli, przekonałam się, że mimo niższej ceny, wcale nie było gorsze jakością. Jadłam i słuchałam. Praktycznie nic nie mówiłam, ale pasowało mi to. Obserwowałam blond włosy Daniela, które skojarzyły mi się z Toby’m. Chwilę później miałam ochotę się spoliczkować. Dlaczego nie mogłam skupić się na teraźniejszości, tylko wciąż myślałam o tym, co było?

Nagle zadzwoniła moja komórka, przerywając Danielowi w pół słowa. Przeprosiłam go szybko i zerknęłam szybko na ekran. Chwilę później serce skoczyło mi do gardła. Dzwonił Sebastian.

- Przepraszam – wykrztusiłam, spoglądając na Daniela. – Czy mogę…? Tylko na chwilę.

Skinął głową, ale zawód na jego twarzy był wymalowany wyraźnie. Zanim jednak zdążyłam wstać, połączenie się skończyło. W głowie miałam gonitwę myśli. Czy powinnam do niego oddzwonić? Połączenie skończyło się dość szybko, było krótkie. Może Sebastian zwyczajnie się pomylił i zanim zdążyłam odebrać, skończył połączenie? Ta wersja wydawała mi się niestety prawdopodobna. Błyskawicznie zmieniłam zdanie:

- Nieważne. Nie muszę oddzwaniać. O czym mówiłeś?

Daniel podjął urwany przed chwilą temat, ale ja już nie mogłam się skupić na jego słowach. Rozmyślałam nad połączeniem od Sebastiana. A co, jeżeli to nie była pomyłka? Jeżeli naprawdę chciał mi coś powiedzieć? Bardzo chciałam jednak do niego oddzwonić, ale teraz nie mogłam ponownie zmienić zdania i odchodzić od stołu. Obiecałam sobie, że jak tylko zostanę sama, przestanę myśleć i nawiążę to cholerne połączenie.

Wkrótce zjadłam wszystko i musiałam czekać na Daniela, który tak zajął się opowiadaniem, że jadł dużo wolniej niż ja. Pod maską nieśmiałości, był bardzo gadatliwy. Czasem rzucał jakieś pytanie, które wymagało mojej odpowiedzi, ale i tak nie mówiłam zbyt wiele. Nie przeszkadzało mi to zbytnio, ale jednocześnie czułam się jak na spowiedzi – tylko że ja byłam tu księdzem.

W końcu wyszliśmy z restauracji, a Daniel ponownie odprowadzał mnie do motelu. Musiałam przyznać, że byłam nieco zawiedziona tym spotkaniem. Słowa Daniela przelatywały mi przez głowę niczym brzęczące muchy. Skakał z tematu na temat.

- …później samochód znowu zgasł – opowiadał, gestykulując. – Wyobrażasz sobie? Prawie dojechaliśmy do celu, a ten rzęch ponownie przestał odpalać. A droga była pod górę. I co tu zrobić? Zaciągniemy hamulec ręczny, to samochód się nie ruszy. Nie zaciągniemy go, samochód poleci do tyłu na nas. A było nas tylko dwóch…

Choć nie chciałam, poczułam ulgę, gdy zobaczyłam, że dochodzimy do motelu. Zmęczyło mnie to spotkanie, a w głowie miałam tylko połączenie od Sebastiana. Chciałam się jak najszybciej pożegnać.

- Było miło – powiedziałam uprzejmie. – Ale… trochę słabo dziś spałam. – Udałam, że dyskretnie ziewam. – Jestem trochę zmęczona. Bardzo będziesz zły, jeśli pójdę już spać?

- Ależ nie – Daniel uśmiechnął się jak aniołek. – Doskonale cię rozumiem. Ja sam wysypiam się średnio tylko raz do roku.

Chwycił moją rękę i złożył na niej delikatny pocałunek. Zaskoczyło mnie to – przez chwilę poczułam się jak w średniowieczu, ale to było dobre uczucie. Kiedy Daniel odwrócił się i zaczął znikać w ciemności, poczułam dziwną pustkę. Dopiero po chwili uświadomiłam sobie, co to oznaczało – nieważne, jak uroczy i sympatyczny byłby każdy inny chłopak, żaden nie jest Sebastianem. I nigdy nie będzie.

Ta myśl przypomniała mi o tym, że miałam do niego oddzwonić. Pospiesznie wyciągnęłam z torebki komórkę i wybrałam jego numer. Z bijącym sercem przyłożyłam telefon do ucha. Mina szybko mi zrzedła, kiedy sygnały mijały, a nikt nie odbierał. A więc to jednak naprawdę była pomyłka…

Serce mi się skurczyło, gdy się rozłączyłam.

*

Nie miałam ochoty jeść kolacji, choć głód zaczął mi już lekko dokuczać. Zamiast tego położyłam się do łóżka, przebrana z powrotem w luźne ciuchy i rozmyślałam nad tym, że chyba czas zakończyć te „wakacje” i wrócić do domu. Robiło się tu coraz bardziej ponuro, a ja miałam dość samotności. I jeszcze ten telefon od Sebastiana… pomyłka czy nie, to było jak impuls, wiadro zimnej wody wylanej na mnie bez uprzedzenia. Tęskniłam za nim i chciałam ratować nasz związek. Nikt nie był nim, nikt nie był taki jak on. Musiałam w końcu to zaakceptować. Pokonać przeszkody. Przestać uciekać.

*

Chyba zasnęłam. Poczułam, że moje ciało jest ciężkie, a wokół jest bardzo ciepło. Natychmiast przypomniała mi się moja pobudka w te pamiętne wakacje – kiedy obudziłam się obok Sebastiana, naga, choć kładłam się do łóżka sama. Teraz było podobnie, ale przecież Sebastiana nie było obok… i to ciepło było zbyt duże…

Otworzyłam oczy, bo coś tu stanowczo było nie tak. Chwilę później serce mi zamarło. Wokół mnie znajdowały się pomarańczowe płomienie. Widziałam, jak skaczą za oknem. Czułam, jak ściana nagrzewa się niczym piec, jak ogień przedostaje się powoli do mojego pokoju. Z przerażeniem zobaczyłam, że moje okno jest nieco uchylone. Zamarłam, gdy kawałeczek płomienia dostał się nagle do środka i opadł na zasłonę, która natychmiast się zapaliła. Z wrzaskiem zeskoczyłam z łóżka, gdy ogień objął także pościel. Wszystko zaczęło się dymić, a ja zaczęłam kaszleć. Serce waliło mi jak szalone.

Musiałam uciekać. Natychmiast.

 

 

Miałam trzy dni temu urodzinki. Z przodu wskoczyła mi dwójka. Od tej pory czuję się strasznie staro. Ktoś ma na to radę? xd

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 8

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (16)

  • Elorence 22.11.2017
    Pamiętam, że bardzo ciężko było mi się pogodzić z tą dwójką... Nastoletnie czasy minęły :(
    Wszystkiego najlepszego i spełnienia marzeń! :*
    A co do tego rozdziału, kurczę, dlaczego nie mogła dać szansy Danielowi? Rozumiem, że jest w rozsypce, a Sebastian niczego nie ułatwia, bo w sumie to nie wiadomo czy się pomylił czy nie... Współczuję jej, a teraz mam nadzieję, że wydostanie się z motelu i nic jej nie będzie.
    No i jestem ciekawa, jak to dalej rozwiniesz :D
  • candy 22.11.2017
    No właśnie! Już się nie jest dorosłą nastolatką :(
    Dziękuję! <3
    No, chciała dać, ale jak tu dać szansę, jak chłop nie daje dojść do głosu? xD
  • Elorence 23.11.2017
    candy, o matko, dopiero teraz do mnie dotarło, że opisałaś kawałeczek z mojego życia... Chryste Panie, po co ja analizuję życie po 22?...
  • candy 25.11.2017
    Elorence oj! Nie analizuj :D
  • Caroline 22.11.2017
    Za 80 lat znów będziesz miała 1 z przodu xd (wiem, suche)
    Ten Daniel mi kompletnie nie pasuje, no nie polubiłam gościa :/ Dobrze, że przed czytaniem się najadlam :)
    To szukanie sukienki przypomina mi, że ja też muszę jakąś znaleźć, a to nie jest takie łatwe jak się wydaje. Chyba Van i ja jesteśmy zbyt wymagające :D
  • candy 22.11.2017
    XDDDD pocieszające
    Zawsze się najadaj! ps. ja też
    Powodzenia w szukaniu!
  • Paradise 22.11.2017
    Wszystkiego najlepszego w takim razie :D nie spodziewałam się, że jesteś młodsza ode mnie xD to ja się czuję staro xD rozdział jak zwykle świetny :D 5 leci no i tak mi się coś zdaję, że Sebek dzwonił bo może miał złe przeczucia? No końcówka mnie zaskoczyła, mam nadzieję, że jej się nic nie stanie :D a może przyjedzie bohater na białym koniu? A może trafi do szpitala, Sebek sie dowie i w podskokach przyleci? :D czekam na więcej :D
  • candy 22.11.2017
    Dziękuję :D naprawdę? Aż taka dorosła się wydaję? :D
    Sebek się pojawi z gaśnicą:DD
  • Julsia 22.11.2017
    Wszystkiego najlepszego <3 nie spodziewałam się zakończenia. Mam nadzieję, że mnie zaskoczysz jeszcze w następnym rozdziale :D pamiętaj dzieckiem będziesz, aż nie zmienisz się we wiecznie narzekającą babcie hih XDDD
  • candy 25.11.2017
    Dziękuję <3 ojj, nie chcę być babcią, jeszcze nie xD
  • Joan_ 22.11.2017
    Moja rada? Nie przestawaj pisać :p to zawsze odmładza :p z korzyścią dla wszystkich :p
  • candy 25.11.2017
    Postaram się :D
  • Bożena Joanna 22.11.2017
    Dwójka dwójką, ale kiedy cdn?
  • candy 25.11.2017
    Jeszcze nie wiem
  • Little_Dominika 23.11.2017
    Wszystkiego Najlepszego ♡ przyznam, że tego sie nie spodziewałam. Sebek pojawi się jak rycerz na białym koniu :D
  • candy 25.11.2017
    Dziękuję :D no niech się w końcu przyda na coś xD

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania