Dasz radę 173
Nawet przez myśl mi nie przeszło by poddawać w wątpliwość ich lata pracy
a co za tym idzie ich doświadczenie, praktyczny wkład w tej dziedzinie
sztuki, czy teorię, która ma przełożenie na wiele tomów.
Jestem pod wrażeniem Twojej wiedzy na temat takich tajników jak esencja
poezji, czyli wszelkich zastosowań ( wybacz, ale nie umiem użyć adekwatnych
nazw jak metafora itp.") technicznych, które tymże wykładowcom od razu
pokazują, kto zać. Innymi słowy wiedzą czy ktoś jest wykształcony w tej dziedzinie,
czy tylko "liznął " powierzchownie, ale, że chce, to nie zważa na przeciwności i
idzie wręcz w zaparte. Nie wiem też, czy nie bardziej mnie zaskakuje fakt, że
śledzisz takie strony od kuchni, że oprócz arkana, stricte literackiego, również
te podsumowania, widać jest to naprawdę ważna sfera twego życia. Z drugiej
strony, jak się coś kocha, to jest jak oddychanie, sen, konsumpcja. Wiem,
zabrzmiało to trywialnie, ale często najprostsze porównania najlepiej obrazują
dany stan rzeczy.
To - " trzymanie przy życiu" - jest nagminne w każdym aspekcie życia.
Prozaiczny przykład to aktor, reżyser, który by zaistnieć w Stanach musi
być lepszym niż rdzenny obywatel. Przebić się, to odwieczny wręcz slogan,
sprzedać coś, na co inni się nie zdobyli. Bo jak czytam tych zainteresowanych,
znających od podszewki literackie niwy, już wszystko zostało odkryte. Trzeba więc
chyba zaszokować. Choć Ty się na to denerwujesz, negujesz takie zdobywanie
świata przez wstrząsanie, a bardziej zwracasz uwagę i liczysz na ten pierwiastek
zmiany językowej. Tylko ta jego legendarność, czy aby nie jest czymś takim owiana,
że teraz nikt już nawet nie śmie twierdzić, że jakikolwiek autor choćby się zbliżył do
tego? Żeby nie było jak z Żydami, że oni wciąż czekają na przyjście Zbawiciela,
bo tamten to był tylko syn cieśli.
Ulala!!! Podciągnęłaś temat w takie rejony, że ja niepiśmienny
mogę jedynie liczyć na ostatnią ławę bez możliwości zadawania
pytań, no chyba jedynie by wykładowca był uprzejmy i definiował
z przykładami, najlepiej przypowieści z morałem.
Powoli do mnie dochodzi, że tak naprawdę nie ma tu wręcz miejsca
na jakiekolwiek spontaniczne nie tyle ruchy, co wręcz odruchy.
Prawdopodobnie nie śledząc na bieżąco każdego z "oponentów "
(poetów) stoi się na straconej pozycji. Trzeba wręcz swoje pragnienia
celebrować w wolnym czasie, by mieć jeszcze szansę włączyć się w tę -
nie waham się użyć tego słowa - batalie. Tu nie zostaje się w miejscu,
tu się dany młody gniewny cofa, będąc zapatrzonym w swoje życiową
ekspozycję. Wychodzi na to, że nawet wybranie z elity takiego powiedzmy
Herberta jako swego mentora i tylko jego" dekalogu" wiąże się z wielkim
ryzykiem strzelenia sobie w kolano.
Z powieścią to chyba jest prostsza sprawa, jak twierdzi nasza królowa suspensu
K. Bonda, Skandynawowie wprowadzili nowy przekaz. Zwykle szare codzienne
życie i naturalnie opowiadana historia, czysta epicka, z rozterkami i planami,
co kupić, naprawić w tle, a śledztwo tak czasem wypływa na 1 plan.
Chyba tego nam brakuje, takiego poczucia, że ten człowiek jest jak my,
że to nie właśnie elokwentnie spisany przekaz, a historia, która go
zafascynowała, przeżył i on to mnie przekazuje siedząc przy ognisku,
nad rzeką czy w poczekalni dworca.
Pozdrawiam, Basiu, Kacper
Komentarze (2)
mija się to z celem, jeśli po odcięciu akapitów, rozstawie zdań,
tekst zostaje w formacie - odgórnym? Stałem się spolegliwy, a
może i wygodny?
Dziękuję za refleksję, pozdrawiam.
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania