Dasz radę 174
Gra słów ,ekwiwalentne oddanie treści, umiejętność interpretacji mniej
dosłowności .
Tak właśnie większość chce i częściowo robi, tylko umówmy się, że to mieszanka zaczytania,
wpatrzenia w protoplastów i własnych domniemań. Początkujący ryzykują, nie maja nic do stracenia,
więc się hiper wentylują, swoimi pomysłami, własnym rozmachem, byle
pokazać, że już w tym momencie wie, co nam czytelnikom trzeba.
Doświadczeni, zwłaszcza ci docenieni, ostrożnie, więcej doktryn,
powielania i stąd pozostaje ten środek. Bo jedni za bardzo ekwiwalentnie
podchodzą, że nie wiemy czym się kierują, inni asekurują się tymi "dinozaurami"
I może i dobrze, bo każdy ma nadzieję, ze on go zapełni, wiedzą od innych
tylko mądrzej przekazana, tak po epicku dla chwały prozy?
Jestem za wszelakimi próbami: innowacją, awangardą, jak zwał tak zwał.
Nieodzowne będzie przypomnienie, że schemat, rutyna, prowadzą do
stagnacji. Jak w zdrowym ciele potrzebny jest odruch serca, tak i tu
trzeba by połączyć to, co uwielbiane z czymś nowatorskim. Niech to
będą tylko - jak piszesz - próby, ale czy starzy mistrzowie nie kombinowali,
Czy ich pierwsze nieśmiałe zapiski nie przyjmowano z dezaprobatą?
Idzie postęp, wszystko przyśpiesza, skracamy naszą mowę na rzecz
krótkiego zapisu, symboliki, więc i poezja została temu poddana.
Jestem sceptycznie nastawiony do tego, bo i tak większość poetów
żongluje synonimami, pochodnymi w czym już tkwi wiele skrajnie różnych
domniemań, gdzie następny czterowiersz odrzuca część z nich na rzecz
...następnych. To oczywiście cieszy, ( najbardziej autora) ale dodać do tego
ideogram. To już zupełnie by ograniczyło moje szanse na zwycięską analizę.
Choć zapewne fantazja podpowiadałaby by podróżować p bezdrożach.
Sentencje to perełki, dla mnie to drogowskaz, więc zawsze będą mile widziane,
ale pozostałą przestrzeń proszę bardzo, niech zajmują nawet cyfry i to
nie tylko pierwsze.
Z tą legendą się zgadza, w 100 procentach. Zawsze powtarzam, że choćbym
pisał najbardziej osobisty tekst, gdzieś podświadomie wplatam myśli swoich
znajomych ich spostrzeżenia, ba! Czasem ich fakty losowe.
No dramat to jednak jest przedsięwzięcie, jak zaznaczasz połączenie poezji i
prozy, czyli nie przymierzając mat-fiz. Mnie właśnie kojarzy się z czymś zamkniętym
w aktach, salonie, werandzie, przy stole, czyli teatr. Więc nie bardzo rozumiem
czym piszesz mówiąc:- " udziwnienia logistyczne" Jakbyś była tak uprzejma i
wyjaśniła w kilku słowach byłbym zobowiązany. Ale na pewno rekwizytów jest wiele,
i nie wiem dlaczego, ale w dramatach mimo, że akcja osadzona jest w nieodległej
przeszłości wyposażenie, umeblowanie jest wiekowe, niesie już ten smaczek tajemniczości.
Oczywiście, że nie musi być wystawiany, choć jak wspomniałem, jest przez wielu zaszufladkowany
przypisany dla koneserów, którzy będą jednak wczytywać się z punktu eksperta i
oczyma wyobraźni umieszczać go na deskach, a może i zastanawiają się, który
reżyser lepiej to przedstawi?
Wszystko dziś związane jest z reklamą, trzeba sobie kupić widza, więc Twój zamysł
by to nagłośnić, puścić w ruch, jest takim wyjściem z zaścianka. Dobrze napisany,
a w zasadzie rozpisany, bo to dla reżysera jest ( chyba) ważniejsze, stanowi podwaliny
sukcesu. Zwizualizowana - czyli te udziwnienia logistyczne mogły by tu wieść prym?
Tak, tego nigdy za wiele, sceneria, magia, mroczność, nic z potoczności, aby
zatopić się w tym i zapomnieć na kilkadziesiąt minut, albo i dłużej.
Pozdrawiam, Basiu, Kacper
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania