Poprzednie częściDasz radę część 1
Pokaż listęUkryj listę

Dasz radę 175

Oj! Basiu, Basiu…Przeczytałem, Twoje – „ŻEŃTA SIĘ „ i wiesz, co? Bardzo żałuję, że tak mało osób to skomentowało, bo dałoby to ciekawe kompendium wiedzy na temat podejścia do partnerstwa kobiet i mężczyzn. Pozwolę sobie jednak na analizę z tych opinii, które przeczytałem w komentarzach, bo wyłania się z nich dla mnie ciekawa analogia.

Zawsze ostatnia odsłona, czy to książki czy filmu jest tym czymś, co przyciąga uwagę, sprawia, że o niej mówimy, ją przeważnie najbardziej zapamiętujemy. Amadeusz jednak stwierdza, że to, co nie przeczytał Daniel, to 80 procent zabawy i nie sądzę, by miał na myśli objętość. Podejrzewam, że gdyby zapytać o to kobietę, skupiłaby się na tej części i raczej uznała, że dobrze trafił, bo był świadkiem tego, co trwało niezakończone i trapiło bohaterki. Spojrzałem, czy Daniel zrobił wpis w poprzednich częściach i nie zdziwiłem się, że go nie ma( może przeczytał, tego nie wiem) bo my mężczyźni tak funkcjonujemy. Mianowicie, idziemy do przodu, nas nie interesuje, co stało się kiedyś, liczy się dzisiejszy związek, dzisiejsze relacje. Najlepszym przykładem są słowa Amadeusza o relacji Piotra i Basi – „choć nie opisana wcześniej jest oczywista”. Nie wiem, czy to jest z Waszej strony sentyment, ale nie potraficie chyba emocjonalnie rozwiązać się z przeszłością. Nawet jak zakończycie polubownie jakiś związek taki na stopie towarzyskiej, to dopytujecie się o chłopaka, jest to dla Was ważne, jak sobie radzi, czy ma kogoś, porównujecie się, rozbieracie na czynniki pierwsze, to, co już nie wróci, nawet, jeśli same już tego nie chcecie.

Dlatego już w poprzedniej części napisałem, że mi uciekłaś, Twoje myśli podążyły do tyłu, zwróciły się ku przebrzmiałym emocjom, a ja liczyłem na kontynuację Sylwestra, a przynajmniej na powrót. To, co prawidłowo komplementuje Patrycja, to zazębianie, płynne połączenie, przestało się kręcić, stacja widmo, wciśnięto ręczny, gdy większość szła do restauracyjnego. Dla dziewczyn, to jest pożywka, ale nas tym zastopowałaś, a wręcz zaskoczyłaś takim obrotem sprawy, jaki opisałaś przy postaciach Izy i Magdy.

Wytłumaczyłaś to, podałaś argumenty i pewnie bez tego wszystkie kobiety by Ci przyklasnęły. Ja powiem, że to bardzo dziwne, by karmić niepowodzenie, rozdmuchiwać je i obarczać Magdę, bo nie jest korpulentnej budowy, bo na nią zwrócił uwagę i tak przez wiele lat? I choćbyś napisała encyklikę na temat Waszego funkcjonowania, ja uczepie się jak pijany płotu i powiem, że Iza nie powinna obwiniać Magdy, a na pewno w tym momencie, gdy jest zakochana, zwłaszcza, że ten nieświadomy niczego sąsiad pozostał poza grą.

Właściwie, to powinienem podziękować, bo pokazałaś nas mężczyzn w dobrym świetle, gdzie Wiktor czy Piotr, nie mieli nic przeciwko spotkaniu z przeszłością, byle nie wynikła z tego awantura. Z Tomkiem rozmawiali o swym połówkach, nie interesowało ich, co kiedyś się zdarzyło, bo my chyba tak podchodzimy do tego, przechodzimy w inną rzeczywistość w nowy dzień. Wy natomiast boicie się spotkań, by uczucie znowu nie wróciło i nie miało okazji zdemolować serca? Albo jak w tym tekście, by to dobitnie zakończyć, tak z przytupem jak Basia, by pokazać, z kim zaczął? Coś w tym jest, bo nakręciłaś tak Patrycję i Natalię, że obydwie napisały, że to nie jest dobre, takie spotkanie, lepiej unikać takich sytuacji. Żadna, co prawda nie potwierdziła, że tak sądzi, tak postępują kobiety, ale kilkaset osób weszło na tą część, podejrzewam, że lwią część stanowiły panie i żadna nie zaprotestowała. A my jednak uznaliśmy, że to nieuzasadniona frustracja, czy to może, coś oznaczać? Pewnie nie, bo to fikcja, ale przytoczyć mogę, skoro nad tym deliberuję.

Jak na takie długie powiadanie, to praktycznie nie wiele się rozminęłaś z moimi oczekiwaniami, zwłaszcza, że to tylko subiektywne zdanie i kiedyś, ktoś może czytając to wpisać, żebym nie pier…, bo się nie znam. Przez większość nie miałem zastrzeżeń, dwie ostatnie części, stanowią dla mnie dysonans z tym tempem, co zapoczątkowałaś to tyle. A jeśli już pytasz, co chciałbym w tej serii wyczytać, to może, godzin po Sylwestrze, jak Natalia urodziła, czy Basia ułożyła sobie życie, ale to już tak na siłę, bo główny schemat osiągnął cel. Świat jest mały, bo wszyscy się spotkali, więc zakończyłaś, proste. Podziwiam wyobraźnie, może nie trzeba było pisać planu konspekt, ale jednak, to ładnie sobie poukładać, by nie nastąpił zgrzyt, by wszystko przechodziło kolejno w ciąg, a my czytelnicy składając w całość, dopatrywali się zbieżności w finałowej scenie. Sylwester opisałaś z detalami, te pomieszczenia, wystrój, że i wizualnie to mogłem sobie umiejscowić, poukładać, jedynie w „ Zapachu” więcej przedmiotów wymieniłaś, ale tam to było potrzebne dla wejścia w tą sytuację.

I na koniec o tym. A mianowicie zastanawiam się tylko, nad tym, co pisałaś w „,Samotni” o zastosowaniu się do tych wytycznych przy pisaniu prozy, że to wyzwanie. Ona z kolei stwierdziła, że to trzeba z umiarem, bo inaczej spowoduje, że napisze się pół strony i zniechęci. I w związku z tym ja się pytam, czy gdy pytasz o sugestie czytelników, to chcesz je naprawdę wcielić w życie? Na pewno będzie to z serca, jest jakimś wyzwaniem, może cieszyć. Ale czy to nie spowodują koligacji z pisaniem tego, co sobie zamierzysz? I jak daleko możesz iść w tym na kompromis, by to jeszcze nazwać Twoim? I czy w tym będzie jeszcze miejsce na spontaniczność? Pozdrawiam

Średnia ocena: 0.0  Głosów: 0

Zaloguj się, aby ocenić

    Napisz komentarz

    Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania