Poprzednie częściDasz radę część 1
Pokaż listęUkryj listę

Dasz radę 178

Ty to Basieńko jesteś wariatką. Powtarzam to po raz enty, ale Twoja postawa mnie do tego, hm, ...zmusza?

Czytam już jak leci, to co wyszło z pod Twej ręki, bo wiem, że znajdę w nich miniaturki z kolejnych okresów dojrzewania. Dostrzegam w tych refleksjach oprócz relacji, awangardę zapisaną na kolanie w pozytywnym tego słowa znaczeniu. Dziś wysłałbym Ci laurkę, za " Okruchy z juwenaliów. Część pierwsza - Być dorosłym".

Brak mi słów, by przekazać swoje emocje w trakcie czytania. Próbowałem to przelać na klawiaturę.

Nie wyszło.

Wysyłam. Sama oceń.

No jak można te wszystkie osoby zagonić w jedno miejsce, by nawet najgorszy malkontent (czytaj Kacper, vel Robert.M) nie mógł się doczepić, że to nierealne, naciągane itp.: Święta? Nie ma takich koniugacji rodzinnych. Wakacje? Nie każdy ma wolne w tym samym czasie. Plener? Już prędzej, ale Sylwester, tak, to każdy obchodzi. To już drugie opowiadanie ( Zapach) którego akcja, jest ściśle związane z tym okresem roku, czyżby jakiś sentyment, ulubiona pora, a może logiczna przesłanka, gdy pisze się tekst w styczniu?

Jaka by jednak nie padła odpowiedz, dla nas czytelników jest ważne, że w tym okresie panuje rozprężenie, żyjemy jeszcze świętami, podsumowujemy rok, czekamy z powitaniem nowego, planujemy, a grono ludzi robi noworoczne postanowienia. I w tym klimacie utrzymana jest ta część, gdzie wszystko toczy się w tym kierunku, gdzie oprócz sielskiej atmosfery przemycasz ważkie spostrzeżenia, wręcz refleksje. Nie wiem, czy to Twoja przemyślana decyzja, ale dla mnie właśnie te osoby, czyli: Wiktor, Basia i Ewa, stanowią główna atrakcję tego opowiadania, dlatego dobrze, że ich dopuściłaś do głosu, choć Wiktor, to jakoś stracił prym wodzireja. Być może pozostałe będą miały swój czas w kolejnych wejściach, a może nawet przejmą schedę, jako pierwszoplanowe, ale na dziś, to mi pasuje.

Wiktor, zresztą nie! Najpierw o Łukaszu dwa słowa, bo to mnie bardziej nurtuje, gdyż gościu zmienił się w moim odczuciu diametralnie, a już miałem go ułożonego po pierwszej odsłonie. Stateczny, ułożony( aż za bardzo) no przewidywalny chłopak z godzinowym rozkładem dnia. Dołożyłaś ostatnio, co prawda sprzeczkę z Ewą, po której zachował się jak Piotruś Pan, z tego powodu troszeczkę mi porozwalałaś tą układankę. Ale jednak został w tym kręgu niewyróżniających się ludzi, co to od czasu do czasu muszą sobie poszczekać, tak pro forma. Ale dzisiaj to bardziej mi leżał, bo dzięki temu powiało wigorem, lekką nonszalancją, wprowadził dystans do swej zasadniczości, w ten nastrój wspominkowy. Tłumacze to sobie tym, że są takie osoby, co potrzebują kilku dni oderwania od szarzyzny, obowiązków, by z wolnym umysłem, uaktywniły się jego wewnętrze potrzeby. Pewnie Łukasz jest kimś takim i na tym zakończę swoje domniemania, a przejdę do Wiktora.

Odniosłem wrażenie, że się boi się monogamii, a czuje, że jak odrzuci Basię, to już nic nie będzie smakowało jak dawniej. Troszeczkę uciekł w dawne wrażenia, ale wie, że nie oszuka się substytutem, powłoką i kolejna dziewczyna, tylko pogłębiła świadomość, że to już nie wróci, przestało funkcjonować, bo serce potrzebuje czegoś więcej niż tylko nocy, jednej nocy. Dobrze to ukazałaś w postawie Tomka, który przyjął to spotkanie z Wiktorem z pozycji zwycięzcy, po chwilach zwątpienia los mu sprawił niespodziankę i znalazł kogoś konkretnego, bo z tą myślą spotykał się z kobietami. Wiktor odwrotnie, nawet za Tomka się zabrał, smakował, balansował na pograniczu miłosnego kiczu i trafił na Basię. Walczy z tym, czego nie zaznał, być może nie chciał, ale przyszło i to w jakiej postaci, kobiety, która wie czego chce i coś czuję, że to go połamie.

Basia. Jak czytam powyższy tekst, to mam przed oczyma wizję kobiety z założona nogą na nodze, drinkiem w dłoni, bawiącą się opuszkami palców łańcuszkiem, która idzie po swoje. Jakby wiedziała, że to ona teraz rozdaje karty, bez skrępowania opowiada o ( incydencie?) sytuacji z Ewą, podkreślając, że to nie miało dla niej znaczenia. Choć to, że nie umyła dłoni po takim…hm zabiegu, jest dosyć dziwne, ale to jej broszka, znaczy problem. Liczy się dziś, podjęła decyzję, wyjechała, zaczęła żyć, ktoś się pojawił i co? No czeka spokojnie na rozwój sytuacji. Wiktor trafił na godnego rywala, będą tarcia, ale powinno zwyciężyć przyzwyczajenie i może coś więcej. Nie wiem jak jest z Ewą, ale raczej doszła do siebie, lata praktyki, przynoszą efekt, wiedzą z Łukaszem jak się udobruchać i co osiągnęli , szkoda to przekreślać.

Ale czy w dalszych częściach nie wyjdzie coś na jaw? Pewnie pójdziesz drogą zaskoczenia i do końca nie będzie wiadomo, czy ktoś się nie wygada, a to trudne gdy alkohol się gęsto leje.

Ten fragment przypomniał mi o kolegach, którzy przez chwilę jeździli za młodego do takiego…przybytku. Brali siedem dych w zęby i by było bezpieczniej jechali kilkadziesiąt kilometrów od naszego miasta, by się podszkolić w poziomie. Minęło kilka lat, kolega stoi z żoną w kościele, spogląda w lewą nawę, a tu jego towarzyszka uciech. Okazało się, że akurat tu znalazła sobie faceta, w tym mieście, ba! W tej samej dzielnicy. Będą musieli się czasem mijać na ulicy, w urzędzie, na rynku itp.: ale trzeba z tym żyć, bo życie pisze najlepsze scenariusze, dlatego istnieją takie programy jak „ Dlaczego ja”, czy „ Ukryta prawda” emisja w Polsacie polecam. Oczywiście, że żartuję, lepiej poczytać opowiadania na tym portalu.

P.S. Wczoraj spotkałem Irkę, mam Ci przekazać, że jak wrócisz to chce cię zabrać na babski wieczór, ale najpierw dostaniesz kopa w te zgrabne dupsko. Ponoć Ty wiesz za co.

Pozdrawiam, Kacper

Średnia ocena: 0.0  Głosów: 0

Zaloguj się, aby ocenić

    Napisz komentarz

    Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania