Poprzednie częściDasz radę część 1
Pokaż listęUkryj listę

Dasz radę 179

Hej! Kochana. Witam Cię w ten praktycznie wiosenny dzień. Jak co tydzień w niedzielny wieczór, chciałbym choćby w taki sposób się spotkać.

I już teraz mogę napisać, że dzisiaj to Cię zaskoczę swoimi bogatymi spostrzeżeniami, a powód jest prozaiczny. Mianowicie będę czerpał informacje z niedawno odbytej rozmowy z Martą i Anią. Tak, tak, dobrze kombinujesz, bo jak mniemam, to właśnie o naszych koleżankach pomyślałaś. To one, zatwardziałe zwolenniczki czcionki, które nie omieszkają sprawdzić każdy szczegół w goglach, by udupić autora na nieścisłości, pozwoliły sobie na otwartość, co do książek zwanych już dziś, jakże konkretnie, bestselerami. Nie będę udawał, że ich nie podpuszczałem, odpowiednio do sytuacji jadąc patosem, bądź prychając, by sprowokować do głębszych wynurzeń. Ale dzięki tej perfidii, sprawdziłem kobiecy punkt widzenia czy te książki klasyki na takie miano zasłużyły. Posłuchaj, do jakich wniosków doszliśmy.

Pierwszą, jaka nam się nawinęła, którą przegadaliśmy, a wręcz rozebraliśmy na kawałeczki, na takie ciuciuniunie ( jest takie słowo? Jeśli nie, to pamiętaj, że ja pierwszy je wymyśliłem) to - „ Dziewczyna z pociągu” Pauli Hawkins. Tym to raczej Cię nie zaskoczę, skoro jest to najszybciej ( no może raczej był kiedyś) sprzedający się debiut dla dorosłych w historii Brytyjskiego rynku. Ponoć, co sześć sekund ktoś w Stanach Zjednoczonych kupował egzemplarz tej powieści. Ciekawe jak to obliczyli, pewnie tak jak nasza kochana telewizja. Gdy z niezachwianą pewnością swego podają, że ich główne Wiadomości zgromadziły, osiem koma pięć miliona widzów. I byli w tym względzie lepsi od TVN-U, i ich szlagieru „ Na wspólnej”, „ Brzyduli”, „ Doradcy smaku” i kij wie, czego jeszcze. A że połowa dziadków te niusy ogląda, bo na końcu jest prognoza pogody, to już pikuś. Ich radary wyniuchały, że z przenikliwością, zacięciem i wszelkimi objawami zainteresowania, twardo siedzieli, siorbiąc herbatkę z dodatkiem soku malinowego. Dobra mniejsza o te dane statystyczne i wszelkie cyferki. Chociaż nie, muszę dodać zdanie od Ani, jeśli pozwolisz zacytuję: - „ Pamiętaj, że wydano jej powieść w czterdziestu siedmiu krajach i w ciągu kilku tygodni sprzedano piętnaście milionów egzemplarzy. No stary. Hello! Ale to wyczyn nie w kij dmuchał. Chyba się ze mną zgodzisz?” Przy czym popatrzyła na mnie w tak sugestywny sposób, że uwierz, nie odważyłbym się jej sprzeciwić. Zdobyłem się jedynie na przytaknięcie i wielce elokwentną odpowiedź – no raczej. Ale Ty Basiu możesz wyłuszczyć swoje zdanie odnośnie tego, a zwłaszcza zawartości książki.

I to by było na tyle, tytułem wstępu, takie techniczne i brukowe ciekawostki. Ach! Widzisz, zapomniałbym dodać, że dowiedziałem się od Marty, że prawa do sfilmowania sprzedano praktycznie w momencie premiery na rynku wydawniczym. Nie powiem, że to mnie nie zdziwiło, zważywszy jak wiele arkuszy scenariuszy zbiera kurz w pancernych szafach. A to hop i nakręcili a rzesza ludzi pobiegła obejrzeć i podejrzewam z pewną nieśmiałością, - żeby nie napisać graniczącą z prawdą – że wielu już nie koniecznie sięgnęło po czcionkę. A szkoda. Ja jednak ze wspomnianymi dziewczynami, pokusiłem się o analizę, skupiliśmy się na pierwowzorze, tym na papierze. Bo co by nie mówić, to właśnie w kartkowaniu jest to coś, doszukiwanie miedzy wierszami. No, co Ci będę pisał, sama, jako pisarka to wiesz. To przecież nie, kto inny, a Ty mi opowiadałaś jaką to bekę miałaś, gdy gdzieś w czeluściach swego laptopa znalazłaś nie wydrukowane zapiski. Mówiłaś, że nigdy w życiu nie posądziłabyś się o taką swawolę, lekkość interpretacji i brak kontroli w rozbudzanych emocjami rzadzach.

I spisałem nie to, co chciałem. Ech!

Wybacz, do fabuły przejdę za tydzień.

Pozdrawiam, Kacper.

Średnia ocena: 0.0  Głosów: 0

Zaloguj się, aby ocenić

    Napisz komentarz

    Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania