Dasz radę część 10
Witaj Basiu!
Też się z tobą zgadzam, że najważniejsza jest twoja prywatność , wszelkie dywagacje na temat małżeństwa, tego co było, nie powinno się znaleźć na łamach książki. Oczywiście ,że ludzie uwielbiają to jak mogą zobaczyć afery od podszewki, to wszystko co jest esencją. Zawsze to podnosi nasze morale, bo inni są gorsi, a my tak potrafimy cudownie żyć, a wszystko przez dobrobyt, poprzewracało im się w głowach, bo za dobrze im było. Zresztą to nie tylko tam, ale i na naszym poletku cieszą nas porażki innych, gdy sąsiad, koleżanka z pracy, znajomy, mają spór w małżeństwie. Takie już nasze podejście, że martwimy się, ale czyimś sukcesem , że ktoś się dorobił, a czekamy na potknięcia.
W żadnym stopniu, nie wyobrażam sobie innej możliwości niż taki scenariusz jaki sobie zaplanowałaś, nie jestem nawet w minimalnym stopniu zorientowany, jak to masz zamiar zrobić, ale wiem, że konsekwentnie realizowany, będzie takim, właśnie takim. Pamiętasz, jak rok temu, będąc pod wpływem filmu „ Napisz do mnie” zmieniłaś swoje plany i główny wątek przeniosłaś na łono natury? Dodałaś epizody, rozpisałaś na kila scen i wyszło, że jednak to rozproszyło ten cały pokład nagromadzonej energii. Wiem, że guzik się na tym znam, ale proszę cię zaufaj swej intuicji, a nade wszystko praktyce, która jasno pokazała, że najlepszy pomysł, to ten pierwszy.
Nie przepraszaj, to ja chciałem skrupulatnych relacji, tych nawet najbardziej intymnych, więc to prędzej ja powinienem czuć się zażenowany, że tak nalegałem . Mimo, że nie powinienem tak pisać, powiem ci, że to pozwoliło mi zobaczyć w tobie inną Basię, ta naszą, która też ma problemy. Bo jednak gdy wpadałaś tak na chwilę, to mówiąc kolokwialnie, czuć było ten światek, byłaś nim naładowana, kipiałaś tymi promocjami, wystawami, bankietami, wieczorkami lirycznymi. A w te kilka dni, gdy miałaś chwile słabości, został sam dom , ściany, noc, bez otoczki, bez retuszu w ramach medialnego wizerunku.
Nigdy nie powinno się oceniać ludzi, a już w szczególności za ich słabości, bo tym sposobem wypaczamy samych siebie. Nie mam więc prawa, nawet predyspozycji, by tobie prawić morały, bo sam jestem pokaleczony, sam popełniam mnóstwo błędów. To co pisałem było tylko dla ciebie i nigdy bym tego nie powiedział w obecności osób postronnych. Nie bierz sobie tego do serca, moje myśli, to subiektywna ocena, o ile można to tak nazwać, te chaotyczne, wyjałowione z dziennych realiów, zdania o partnerstwie. Zresztą o czym my mówimy, ja i ekspert w sprawie rodzinnego pożycia, no sam siebie rozśmieszyłem.
Co do poszukiwania wyjścia, zbierania siły, braku pozytywnych motywów w twym działaniu, to według mnie minie, a to tylko pozwoli ci na jaśniej zobaczyć to, co zostało po pobojowisku. Bez urazy za takie nazewnictwo, ale te nocne roztrząsanie życia, hotelowe czuwanie na klęczkach, płacz, musi znaleźć upust, a będzie nim wena. Tylko przyjaciółko, niech to nie wejdzie ci w krew, byś przypadkiem nie chciała tego praktykować, jak wyjdzie bestseller, bo ja wytrzymam, ale turyści w hoteliku mogą mieć coś przeciw. I tym miłym akcentem kończę, bo praca liczy na mnie, a ja liczę ile do dziesiątego.
To do jutra. Pozdrawiam Kacper.
Komentarze (16)
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania