Poprzednie częściDasz radę część 1
Pokaż listęUkryj listę

Dasz radę część 15

Witaj Basiu!

Znam to uczucie, gdy się poddałeś, wylałeś morze łez i dociera do ciebie, że właściwie to jesteś wolny, już nic gorszego się nie stanie. To co opisujesz, ten stan obojętności, na to co będzie, to już w najmniejszym stopniu nie stanowiło problemu. Wiesz tylko, że teraz to zaczniesz wstawać, zbierać się od nowa, choć jeszcze nie czujesz sensu, nie mówiąc o motywacji. Moja kuzynka coś podobnego przeżyła, gdy jej mąż zginął w wypadku samochodowym, po kilku dniach została jakby bez układu nerwowego. Rozmawiała, ale czuło się , że jej nie ma, była spóźniona z reakcjami, jakby odbierała impulsy o sekundę za późno. Dlatego mogę sobie wyobrazić, co w tamtym momencie z tobą się działo, bo jej rozpacz była równie silna emocjonalnie, o ile nie większa.

W żadnym wypadku by mnie to nie zdziwiło, gdyby się okazało, ze takie momenty każdy przeżywa, a jest to wręcz nieodzowne dla równowagi psychicznej. Większość z nas nie umie, bądź nie ma z kim porozmawiać, a to prowadzi do takich sytuacji, gdzie kumulowane problemy muszą wreszcie znaleźć ujście. W USA, ludzie mają swojego psychologa, a wizyty u niego traktują jak badania okresowe, to dla nich normalna wizyta kontrolna. Nie mówię, że to dla mnie jest warte propagowania, ale jeśli ktoś się zmaga z takimi emocjami, czy nie warto jednak to rozważyć, nie traktować w kategorii wstydu.

Oglądałem raz program o ludziach którzy targnęli się na własne życie, podano wówczas, że jakieś 15 minut, tyle czasu trwa ogólnie taki stan zwątpienia. Gdyby każdy z nich miał z tym momencie wsparcie, ktoś by był, rozmawiał, nie doszłoby do tragedii, do ostatecznej decyzji. Do mnie nie przemawia fakt, że teraz jesteśmy słabszym pokoleniem, że dawniej większa była odporność na stres, że więcej się od nas wymaga. To Basiu jest nie do obliczenia, ale widoczne jest jak na dłoni, że staliśmy się bardzo samotni, przez własny egoizm, samowystarczalność. A to wszystko prowadzi do tego o czym piszesz, że przerasta nas odpowiedzialność, zbyt wiele na siebie bierzemy spraw, a później wstydzimy się prosić o pomoc i dochodzi do takich komplikacji.

Na szczęście Basiu to już za tobą, kilka lat minęło, przezwyciężyłaś to, a wspominaniem mnie nie dobijasz, w końcu to też jest w jakiś sposób tematem twej książki. Nawet powiem więcej, takie dywagacje wśród twoich potencjalnych rozmówców, sprawiłyby, że ta powieść nabierałaby formy reportażu, takiej realności. Ja się na tym nie znam, ale koneserzy zauważają gdy treść ma odzwierciedlenie w rzeczywistości, takie podparcie wręcz biograficzne.

I na koniec mam dla ciebie wiadomość, jakiej się nie spodziewasz, nasza koleżanka, co szukała księcia z bajki, wychodzi za Jacka. Tak chodzi o Jolę, tą co miała zawsze obiekcje do naszej paczki, nagle zauważyła, że wielu adoratorów to jej nie zostało, więc trzeba zaniżyć kryteria. I jak tu nie wierzyć w powiedzenie o zmienności kobiecych upodobań.

To do jutra.

Pozdrawiam Kacper

Średnia ocena: 4.6  Głosów: 5

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (5)

  • cipcia8 12.07.2016
    Super chouette continue comme cela!
  • Enchanteuse 08.06.2017
    Super, wreszcie jakaś francuska dusza... Szkoda tylko, że wymarła :(
  • Robert. M 12.07.2016
    Dziękuję, na pewno jeszcze chwilkę będę ciągnął.
  • Miła 12.07.2016
    Czekam na więcej:)
  • Robert. M 12.07.2016
    Więcej będzie , a ciekawiej gdy zacznie Basia chodzić po Rzymie

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania