Dasz radę część 7
Witaj Basiu!
Wierzę ci, że ten nocny spacer, krętymi uliczkami, te markizy, okoliczne parki wypełnione ludżmi i nade wszystko architektura, zwalają z nóg, to na pewno powoduje poprawę samopoczucia. Po Indiach, które były archaicznym niemal wytworem wyobrażni, Rzym jawić się może, jako zakątek naszych pragnień, to przeskok jażni w sen.
Nie dziwi więc może twoje słabsze samopoczucie, gdy zostałaś sama w pokoju, gdy wszystko jeszcze wrzało na zewnątrz jak to bywa w wielkich miastach, a ty tuliłaś się do pościeli. Znam to uczucie, gdy serce bije jak oszalałe, chce być tam w centrum wydarzeń, wśród tych legionów, a nie jak struchlałe liczyć uderzenia zegara. Obejmowałem ramiona chcąc usnąć, ale nie mogłem, więc podchodziłem do okna, patrzyłem jak z lotniska, samoloty unoszą się do pułapu 8 tysięcy metrów i pierwszy raz było mi żal tych ludzi. Bo ja zostawałem w Paryżu, a oni się żegnali, to oni już nie będą robić zdjęć, posilać się w kafejkach, nie mogą się już zapomnieć, odskoczyć, a muszą wrócić do postawy zasadniczej.
Basiu, to minie, jeszcze trochę cierpliwości, a przyzwyczaisz się do braku męża, przyjdzie dzień, że zatęsknisz za kimś innym, a on wyprze urazy niespełnienia. Nie mam nawet zamiaru cię rugać, za to, że idąc tymi nalejkami z Giovannim zapragnęłaś by cię przytulił, a nawet pocałował, to jest dla mnie konsekwencją, tego wszystkiego co przeszłaś. To może nie będzie adekwatne do tej sytuacji, ale mnie to się kojarzy z weselem, gdzie będąc bez pary, w pewnym momencie zaczynasz się sztucznie uśmiechać. Po prostu dochodzi do ciebie, że jesteś malutkim trybikiem, który napędza koniunkturę, tym wszystkim co się tulą, podrygują, a ty sama tylko udajesz, że jest przednia zabawa. Będąc te parę lat z Witkiem, czułaś się zobligowana do przedstawiania się jako my, a teraz ja, a to już zasadnicza różnica. W naszej mieścinie, to pikuś, bo znajomi, rodzina, ale w tych aglomeracjach to już nie oszukasz siebie, że masz kogoś, a pokój hotelowy przypomni o tym, ogołoci twe serducho, pokaże jak jesteś naga uczuciowo.
Smutna ta wiadomość tekstowa, ale takie jest nasze życie, tak się zmienia, od podskoków, po klęczki, od euforii po szloch. Nigdy z nim nie wygramy, bo zawsze będzie kierować naszym losem, a my biedni, udajemy tylko, że nad czymś panujemy. Ja dziś tak właśnie sądzę, bo nie umiem się oprzeć wrażeniu, że idzie mi jak z nut, taki mam dzień, a Tobie życzę tego jutro. Bo udawać musimy, niech życie nie myśli, że jest nie do ugrania, bo zawsze coś tam uszczkniemy.
To o Giovannim, było żartem, no przecież. Nic do chłopa nie mam, naskoczyłaś na mnie, że mi ciśnienie skoczyło, trochę mnie szanuj, bo rękopis w lesie, a ja recenzent, już zaczynam łapać oddech rękawem.
To do jutra. Pozdrawiam Kacper.
Komentarze (11)
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania