De vitae sensu
Ustawiać litery w szeregu chciałem
Być słów jak żołnierzy wielki generał
Piórem malować w szarości eden
Zostawić piękną i chwalebną bliznę.
Słonymi łzami nieustannie broczyło serce
Brudząc skreślonymi wyrazami białe kartki
Wciąż tylko paliło letnie żywe krajobrazy
Wieszając na ścianie smętne zimowe portrety.
Ciemnymi nocami samotnie marzyłem
O ciepłych promieniach leniwego słońca
Padającego na złociste morza kłosów
Delikatnie tańczących na lekkim wietrze.
Wciąż jestem jak muminkowy Włóczykij
Gdzieś po kątach świata szukam
Powodu dla jeszcze jednego wdechu.
Zamkniętymi oczyma po górach wędruję
Gdzie w skale literami swój tron rzeźbię
Pośród Mickiewicza i młodego Baczyńskiego
Na, którym bez serca bicia zasiąść pragnę.
Komentarze (4)
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania