Demon stróż

"Demon stróż"

Szli razem ulicą. On, wysoki, szczupły i zadbany szesnastoletni brunet i ona, piękna, niska siedemnastoletnia dziewczyna o blond włosach i promiennym uśmiechu. Szli razem późną nocą, oświetlani słabym światłem latarni i bladego księżyca. Dziewczyna, tuląc się do chłopaka rozkoszowała się pięknem nocy, gdy ten uśmiechając się lekko szeptał jej do ucha.

Szli tak, aż za ich plecami usłyszeli cichy szmer. Odwrócili się, by zobaczyć wysokiego mężczyznę w czarnej bluzie, z kapturem założonym na głowę i maską chirurgiczną nałożoną na twarz. Po chwilo jeszcze trzech takich pojawiło się za ich plecami. Przerażeni uświadomili sobie, że przynajmniej jeden z mężczyzn ściska w rękach małą pałkę.

Chłopak natychmiast schował dziewczynę za swoimi plecami i zaczął obliczać swoje szanse.

W między czasie agresorzy powoli zaczęli zbliżać się do pary, dokładnie odcinając jej drogę ucieczki. Chłopak wyjął z kieszeni składany nóż, i po chwili wahania dał go swojej dziewczynie.

-Gdy tylko ruszę do przodu, dźgniesz tego chłopaka za nami i pobiegniesz przed siebie najszybciej jak możesz. -szepnął - Jest sam, raczej nie rady cię złapać. Dasz radę? - jedno spojrzenie wystarczyło mu, by wiedzieć, że ona nawet nie drgnie. Przełknął głośno ślinę. - Ucieknij. - powiedział jeszcze raz, po czym spojrzał na swoich oprawców. Nie wyglądało to dobrze, ale mimo to nie zabrał dziewczynie noża. Uznał, że jeżeli jej coś się stanie, to i tak nie będzie sensu dalej walczyć.

Trójka ludzi była już tuż przed nim, szykując się do ataku. Ten z tyłu ani drgnął. Chłopak wziął głęboki wdech i zacisnął mocno pięści. Spoglądał na śmiejących się mężczyzn, gdy ci coraz bardziej się do niego zbliżali. Przez zaciśnięte zęby zaczął odmawiać modlitwę, gdy ci byli już zaledwie kilka kroków od nich. Dał im zbliżyć się jeszcze o krok, a gdy tylko byli w odległości jednego skoku, rzucił się do ataku, uderzając mężczyznę z pałką w twarz. Ten zatoczył się zdziwiony i chwycił za nos,podczas gdy chłopak uderzył drugiego napastnika w brzuch. Mężczyzna zgiął się w pół, ale chwycił go za rękę, którą uderzył. Chłopak kopnął jeszcze mężczyznę kilka razy w twarz i krocze, ale już po chwili trzeci z atakujących chwycił go za szyję, podduszając go okrutnie. Chłopak wciąż jeszcze krzyczał i wyrywał się, gdy dwaj napastnicy ściskając się za połamane włosy zaczęli okładać pięściami brzuch i penetrować kieszenie swojej ofiary, wydając przy tym triumfalne okrzyki.

Chłopak, dusząc się, wciąż krzyczał i starał się bronić, aż do momentu, w którym zobaczył, że czwarty mężczyzna chwyta jego dziewczynę za włosy. Wtedy jego pieniądze i zdrowie przestały mieć znaczenie.

-Zostaw ją! Zostaw ją do cholery! Uciekaj!- krzyczał, ze wszystkich sił starając się wyszarpać ze stalowego uścisku swojego oprawcy. Nigdy nie był tak przerażony. Jego dziewczyna właśnie traciła jego nóż, podczas gdy on mógł jedynie krzyczeć i płakać w objęciach zwyrodnialców.

 

Może ta historia skończyłaby się inaczej, gdyby ich napastnicy w porę zauważyli, że podczas gdy jedna z ich ofiar krzyczała jak opętana,druga milczała spokojnie. Mimo iż przed jej oczami rozgrywała się przerażająca scena, ona nawet nie otworzyła ust. Gdy jej chłopak zalewał się łzami, ona miała na twarzy wyraz irytacji i znudzenia. Gdy jego katowano, ona po prostu stała, spokojna jak śmierć.

Gdyby w porę to zauważyli, może. Ale nie zauważyli. Jeden był zbyt zajęty łamaniem żeber chłopaka, a pozostali dwaj brutalnym zdejmowaniem jego zegarka, by zauważyć, że coś jest nie tak.

Nie zauważył tego także czwarty opryszek, gdy wkładał rękę pod bluzkę dziewczyny, by po chwili wyciągnąć ją z krzykiem, całą pokrytą trądem i gryzioną przed robactwo. Drugą rękę zdążył jeszcze wyjąć z jej spodni, była to jednak ostatnia rzecz jaką nią dokonał, nim ta upadła na podłogę jako zakrwawiony kawał mięsa.

Mężczyzna zdążył jeszcze zdziwić się, widząc białe tęczówki i nieludzki wyraz twarzy dziewczyny, nim ta rozerwała go na pół jak kurczaka.

A potem, zaczęła się rzeź.

Napadnięty chłopak wciąż jeszcze płakał, patrząc, jak dookoła niego czterech mężczyzn zostaje zmiecionych z powierzchni ziemi, rozerwanych na kawałki i zbitych w jedną kulę, wśród latających wkoło organów i strug krwi. Krzyczał jak opętany, zakrywając oczy i uszy, gdy oblała go świeża, ciepła posoka jego oprawców. Niemal zwariował, słysząc ich opętańcze krzyki, nim zbici w jeden kłąb rąk i nóg niczym makabryczni zapaśnicy, rozbryznęli się na powierzchni ulicy, wtarci w nią i sprasowani jak dywan. Wciąż jeszcze krzyczał jak szalony, obsesyjnie próbując zmyć z siebie krew i zdjąć resztki organów, gdy wszyscy jego przeciwnicy byli już martwi. Biedak chwytał się za głowę, starając się uspokoić, gdy jednak potknął się o czaszkę świeżo zabitego człowieka, nie wytrzymał i upadł na ziemię, po czym zwinął w pozycję embrionalną, odmawiając wszelkiego kontaktu ze światem.

Do siebie doszedł dopiero nad ranem, leżąc na wciąż pustej ulicy, tuż obok skrajnie wyczerpanej dziewczyny. Chłopak widząc ją uśmiechnął się, bardzo, bardzo smutno. Wziął swoją wybrankę na ręce i doniósł pod jej dom. Tam ułożył ją w łóżku i przebrał się w czyste ubrania, po czym zamknął za sobą drzwi na klucz, a następnie skierował swe kroki do własnego domu.

Szybko się pozbierał, bo nie był pierwszy raz. To już się zdarzało. On wiedział, jaką siłą ona dysponuje, a mimo to, nie bał się jej, bo wiedział, że nigdy go nie skrzywdzi. Wręcz przeciwnie, był pewien, że dziewczyna go broni. Ona go kochała, był jedynym człowiekiem, na jakim jej zależało, i dlatego była dla niego niczym tarcza. Niczym demon stróż.

Średnia ocena: 4.8  Głosów: 4

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (1)

  • Perzigon69 14.10.2016
    Leci piątka na zachętę, wszystko poprawnie, ale zapewne jak to ja i moje roztrzepanie, coś przeoczyłam :)

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania