Poprzednie częściDemony Przeszłości #01

Demony Przeszłości #04

Olivia

 

Wracała do swojego mieszkania w znacznie lepszym nastroju. Rozmowa z mamą podniosła ją na duchu i pozwoliła wierzyć, że kiedyś faktycznie uda się zapomnieć o tym, co złe i w końcu będzie umiała dać szansę komuś innemu.

 

Wchodząc na swoje piętro, zobaczyła drobną sylwetkę koczującą na schodach.

- Rita? - zawołała zaskoczona – co ty tutaj robisz?

- Czekam na ciebie – koleżanka odparła z uśmiechem od ucha do ucha – wiem, że mogłam zadzwonić, ale nie miałam do tego głowy.

Była ciekawa, jak długo rudzielec czekał na nią, siedząc na tych brudnych i zimnych schodach.

- Czy coś się stało? - zapytała lekko wystraszona – jakoś dziwnie się zachowujesz.

Przyjaciółka pokręciła przecząco głową.

- Może wejdziemy do ciebie? - zaproponowała – nie chcę, żeby twoi sąsiedzi za chwilę plotkowali na mój temat.

No tak, Olivia pośpiesznie otworzyła drzwi i czym prędzej zaprosiła gestem dłoni swojego niezapowiedzianego gościa do środka. To by było na tyle, jeżeli chodziło o wypoczęcie po podróży.

Siedziały na łóżku w milczeniu. Młoda kobieta obserwowała przyjaciółkę i nie mogła odgadnąć co się z nią dzieje. Błyszczące oczy i uśmiech nieschodzący z twarzy budził poważne wątpliwości. Znała ją od dwóch lat i nigdy nie widziała jej takiej wcześniej.

- To powiesz mi w końcu – zażądała – co sprowadza cię do mnie?

Rita podskoczyła do góry z ekscytacji. Czy ona coś brała?

- Zakochałam się – pisnęła – byłam wczoraj w klubie i poznałam kogoś.

Olivia stłumiła śmiech, udawanym kaszlem. To było całkiem podobne do Magdy, ale Rity nigdy nie posądzała o taką nierozwagę. Zawsze myślała, że dziewczyna dwa razy się zastanawia i rozpatruje wszystkie za i przeciw, zanim pójdzie na randkę a tu taka niespodzianka.

- Bardzo się cieszę twoim szczęściem – wybąkała zmieszana, w zasadzie nie wiedząc, czy powinna się cieszyć. Czy to nie było przypadkiem tak, że Rita postanowiła wziąć przykład z Magdy, której z zachowania bliżej było do naiwnej i nic jeszcze niewiedzącej o życiu nastolatki niż dorosłej dwudziestodwuletniej kobiety?

- Mówię ci – Przyjaciółka paplała coś bez sensu – jego tatuaże tak mnie, kręcą. Już nie mogę się doczekać naszego środowego spotkania.

Chwila. Tatuaże? Chyba coś jej umknęło. Nie chciała się przyznawać, że wcale nie słuchała, dlatego postanowiła udawać zainteresowaną.

- Super – powiedziała z udawanym zachwytem – a gdzie cię zabiera?

Dziewczyna przybrała tajemniczy wyraz twarzy.

- Mam nadzieję, że do niego – odparła z zachwytem – sobotnią noc i dzisiejsze przedpołudnie spędziliśmy u mnie.

Olivia zaniemówiła z wrażenia. Naprawdę nie poznawała swojego przyjaciółki. Jeszcze kilka dni temu, ostro krytykowała Magdę seks na pierwszej randce, a sama co zrobiła? Czy to przypadkiem nie była hipokryzja najwyższego sortu i w najpodlejszym wydaniu?

 

Maksym.

 

Słuchał swojego przyjaciela i nie mógł uwierzyć w to, co zrobiła z nim ta ruda piękność poznana zaledwie kilkanaście godzin temu. Chyba jednak ja polubi, bo dzięki niej on ma spokój i nikt mu nie suszy już głowy o zawieranie nowych znajomości.

- Stary – przyjaciel rozłożył się na kanapie w salonie, zakładając ręce za głowę – ona jest doskonała. Już dawno nie było mi z nikim tak dobrze. Anioł nie kobieta.

Maksym chrząknął głośno, dusząc śmiech w zarodku. Sam kiedyś oceniał kobiety po umiejętnościach łóżkowych, ale żadnej z nich nie nazwałby Aniołem. Nawet Weroniki, która potrafiła wyczyniać cuda.

- Dobra, dobra – przybrał chłodny ton – ściągaj te śmierdzące buciory, bo zaraz będziesz leżał na podłodze.

Chłopak odburknął mu coś niezrozumiale, ale spełnił prośbę.

- Chyba się zakochałem – powrócił do tematu – to ta jedna na milion.

Maksym zaklaskał w dłonie, ciesząc się, że ma przyjaciela z głowy, przynajmniej na jakiś czas. Nareszcie da mu żyć.

 

Olivia

 

Dni szybko mijały, ten weekend postanowiła spędzić z Ritą, która za wszelką cenę chciała przedstawić pana idealnego, który był ostatnio numer jeden tematów do rozmów.

- Dlaczego my z Olivią nie mamy szczęścia w miłości? - Magda miała jeden z gorszych dni, podczas których uwielbiała się nad sobą użalać.

- Ja nikogo nie potrzebuję – Olivia postanowiła zabrać głos – poza tym nie uznaję szukania na siłę. Sam się znajdzie, w odpowiednim czasie.

Dziewczyny kiwnęły głowami na znak zgody, tylko Magda wyglądała na niepocieszoną.

- Co masz taką minę? - Rita wyprzedziła inne dziewczyny w zadaniu pytania – zamiast szukać w internecie, poszukaj kogoś w realnym życiu. Gdybyś wtedy ze mną poszła, może udałoby ci się poderwać kumpla Wiktora. Mną nie był zainteresowany, ale kto wie, może ty wpadłabyś mu w oko.

Magda westchnęła ciężko i spojrzała na koleżankę wzrokiem zbitego psa.

- Tylko ja trafiłam w internecie na taki artykuł, gdzie były podane statystyki i z nich jasno wynikało, że pary skojarzone przez biuro matrymonialne lub innego pośrednika mają znacznie większe szanse na udany związek niż inne pary, które poznały się na przykład na spacerze albo w kinie.

Głupota Magdy momentami nie znała granic. Patrząc na nią, ciężko było sobie wyobrazić ją w roli przyszłej pani psycholog, która pomaga ludziom zmagającym się z depresją lub takim, które w przeszłości przeżyły traumę. Olivia już zaczynała współczuć przyszłym pacjentom.

- Masz zakaz – Marina popukała palcem w czoło – korzystania z internetu do momentu, aż zmądrzejesz. Powiedz nam, jak można wierzyć w takie brednie wyssane wprost z palca i to nie u ręki a u nogi dodatkowo pisane przez niedouczonych i ignorantów? Może, zamiast zaglądać na portale randkowe, zajrzałabyś do książek? Tam jest wszystko pięknie rozpisane. Przy okazji dowiesz się, na czym polega sekret udanego związku.

Marina nigdy nie przebierała w słowach, była bezpośrednia i miała w nosie to czy ktoś się na nią obrazi. Mówiła to, co myślała i robiła dokładnie to, na co miała ochotę.

- Ona ma rację – Sandra wskazała palcem na Marinę – posłuchaj jej czasami.

Marina posłała Sandrze niedowierzające spojrzenie. Gdy wypowiadała się o Danielu, jakoś nie mówiła, że ma rację, tylko z uporem maniaka obstawiała przy swoim.

 

Dzień na uczelni powoli dobiegał końca i już zaczynała się cieszyć na myśl, że będzie mogła zrelaksować się w wannie pełnej piany i gorącej wody z dodatkiem olejku różanego. Później przeczyta do końca książkę „Klejnoty Tessy Kent” i na końcu weźmie się za przygotowanie do kolokwium, od którego zależało jej być albo nie być.

Wsiadając do samochodu, usłyszała czyjeś wołanie. Rozejrzała się dookoła i z przerażeniem odkryła, że tym kimś był Fabian.

Co on tutaj robił? I po co ją wołał? W tym momencie stało się to, czego tak się obawiało. Wszystko do niej wróciło.

- Już myślałem – chłopak oparł się rękoma o kolana i usiłował złapać oddech – że mnie nie słyszysz.

Cóż bardzo by chciała, ale stało się inaczej.

- Czego chcesz? - wolała od razu przejść do konkretów – tylko pospiesz się, bo nie mam całego popołudnia.

Fabian wyglądał na urażonego.

-Masz randkę? - zapytał oskarżycielskim tonem – widać, jak mnie kochałaś. Skoro już się uganiasz za innymi.

Z głośnym hukiem zamknęła drzwi od auta.

- Zamknij się – podniosła głos – to nie ja zdradziłam ciebie i to nie ja mam dziecko z innym. Nie masz prawa mnie oceniać. Od rozstania minęło pół roku i to nie twoja sprawa z kim i gdzie się umawiam. Jestem dorosła i robię, co chcę, a ty lepiej byś się zajął żoną i dzieckiem.

Chłopak wzruszył ramionami i nadal patrzył oskarżycielskim wzrokiem.

- Chciałem ci tylko powiedzieć – powiedział tonem nieznoszącym sprzeciwu – że mógłbym dać ci jeszcze jedną szansę. Tego w końcu chcesz.

Podeszła do niego i położyła mu dłonie na klatce piersiowej, jednocześnie popychając lekko do tyłu.

- Ty mógłbyś dać mi jeszcze jedną szansę? - naprawdę udało mu się ją rozbawić – to bardzo szlachetne z twojej strony i naprawdę jestem ci ogromnie za to wdzięczna; ale wiesz co?

Mężczyzna wyraźnie zadowolony z siebie pokręcił przecząco głową.

- Pieprz się Fabian – mówiąc to, zrobiła coś, na co miała ochotę już znacznie wcześniej. Zamachnęła się i z całej siły, jaką w sobie miała, uderzyła go.

Chłopak niemal natychmiast złapał się za nos, z którego wypływała krew.

- Jesteś nienormalna – krzyczał – nigdy więcej nie zbliżaj się do mnie. Cofam wszystko, co powiedziałem. To definitywny koniec między nami i przysięgam, zapłacisz mi za to.

W odpowiedzi machnęła ręką, odwróciła się na pięcie i wsiadła do swojego samochodu. Chwilę później wyruszyła z parkingu, obserwując we wstecznym lusterku oddalającą się sylwetkę zakrwawionego byłego chłopaka, który wciąż stał w tym samym miejscu. Rachunki zostały wyrównane. On złamał jej serce, ona mu nos.

Średnia ocena: 0.0  Głosów: 0

Zaloguj się, aby ocenić

    Napisz komentarz

    Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania