Poprzednie częściDemony Przeszłości #01

Demony Przeszłości #07

Zdała, zdała, zdała. Miała ochotę krzyczeć z radości. Odebranie stypendium już jej nie groziło. Nadal mogła czuć się jak osoba w pełni niezależna od nikogo. Przynajmniej lubiła tak myśleć.

-Zabrakło mi dosłownie pół punktu – usłyszała za sobą zawiedziony głos Magdy – wakacje mam z głowy.

-Możemy przybić sobie piątkę – Marina wcale nie wyglądała na przejętą – w końcu, co innego można robić w wakacje, jak nie przygotowywać się do poprawki?

Rita popukała im w czoło. Po uśmiechu można było wnioskować, że jak zwykle zdała na piątkę i to bez uczenia się i zarywania nocy na siedzenie w książkach. Wystarczyło, że słuchała i nic więcej nie musiała robić.

-To może jakoś to opijemy? - zaproponowała nieśmiało Sandra – już dawno nigdzie nie wychodziłyśmy razem.

Wszystkie dziewczyny spojrzały na nią w zdumieniu. A tej, co się stało? Był piątek i nie miała narzuconych od górnie planów na spędzenie wolnego czasu? Czy ona się dobrze czuła?

-A tobie co? - Olivia, która zwykle starała się w nic nie wtrącać, pierwsza zabrała głos – Daniel ci pozwolił?

Od razu pożałowała tej drobnej złośliwości, gdy usłyszała stłumiony chichot dziewcząt.

-Nie jesteśmy już razem – Sandra wzruszyła ramionami – ale nie chcę o tym z wami rozmawiać.

Dziewczyna widziała smutek, który przeszedł niczym cień przez twarz przyjaciółki, ale postanowiła to przemilczeć. Wiedziała, że gdy tylko zechce mówić, to powie i nie było sensu jej naciskać.

-Zadzwonię do Wiktora i powiem, że będziemy w większym składzie – zachichotała Rita i zanim zdążyły zaprotestować, ona już wykonywała połączenie. Podobno nadgorliwość była gorsza od faszyzmu, co idealnie opisywało Rudzielca z piwnymi oczami.

 

Szły za Ritą, która prowadziła je w kierunku loży dla VIP-ów. Olivia z ciekawością rozglądała się dookoła. Rzadko bywała w takich miejscach, po części być może dzięki Fabianowi i jego uprzedzeniom. Uważał bowiem, że w takie miejsca chodzą tylko panienki lekkich obyczajów i mężczyźni szukający łatwego łupu. Skrzywiła się na myśl o nim. Dlaczego o nim w ogóle myślała?

-Jesteśmy – Rita wskazała ręką ich lożę.

Pół koliste, skórzane kanapy w czerwonym kolorze, bardzo ładnie kontrastowały z czarną ścianą. Na środku stał średnich rozmiarów szklany stolik, a całość uzupełniały podświetlane na biało filary.

-Ładnie tutaj – Olivia był pod wrażeniem.

Dziewczyny zawtórowały koleżance i zaczęły zajmować miejsca. Dziewczynie, jak zwykle przypadło miejsce z boku, z czego naprawdę się cieszyła, ponieważ mogła wstać w każdej chwili, nikomu przy tym nie przeszkadzając.

-Zastanówcie się – zarządziła Rita – co pijemy, a ja pójdę po Wiktora i jego kumpla.

 

Maksym.

Był wściekły. Przyjaciel kolejny raz postawił na swoim i prawie siłą zaciągnął go do klubu. Kompletnie nie rozumiał, dlaczego miał poznawać przyjaciółki jego dziewczyny. Znów jakaś zacznie się do niego kleić, a on będzie musiał opędzać się od niej jak od muchy.

-Zemszczę się – pogroził palcem Wiktorowi, gdy tylko zobaczył zbliżającą się w ich stronę Ritę – twoje dziewczę do nas się zbliża.

Tak, jak on kiedyś nie lubił Weroniki, tak teraz to Maksym nie pałał sympatią do Rity. Jego zdaniem było w niej coś odpychającego. Być może był to bezczelny sposób bycia lub kocie ruchy tak bardzo zbliżone do innych, które znał.

-Przymknij się – Wiktor nie wyglądał na urażonego – po prostu baw się dobrze.

-Bardzo śmieszne – warknął w odpowiedzi – pożałujesz tego.

Ze sztucznym uśmiechem na ustach, pomachał na przywitanie Ricie. Niech straci. Dzisiaj zrobi wyjątek, ale to ostatni raz.

 

Olivia

Spojrzała w kierunku zatłoczonego parkietu i nagle musiała wciągnąć głęboko powietrze. Nie wierzyła własnym oczom. Rita szła w towarzystwie dwóch mężczyzn, z czego jednym był chłopak od muzyki i roweru w jednej osobie. Przymknęła oczy, marząc jedynie o tym, by stąd zniknąć. I to już. Zanim ją zauważy.

-To są właśnie moje przyjaciółki – zaszczebiotała dziewczyna, wtulona w ramię w wyższego od siebie o głowę mężczyzny – Sandra, Marina, Magda i Olivia.

Wiktor wymienił ze wszystkimi uprzejme uściski dłoni. Gdy przyszła kolej na Maksyma, ten zatrzymał swój wzrok na ostatniej z dziewcząt.

-My się znamy – skierował się bezpośrednio do niej – miło cię spotkać ponownie.

Olivia niepewnie skinęła głową i poczuła, jak oblewa się rumieńcem. W jednej chwili zapragnęła napić się czegoś mocniejszego. Taki wstyd. Idzie do niego, bo przeszkadza jej hałas, a teraz gdzie ją spotyka? W najgłośniejszym miejscu w mieście. Cudownie. Dlaczego ona zawsze musiała robić z siebie idiotkę?

-A skąd? - Magda była wyraźnie zaciekawiona – Oli, dlaczego się nam nie pochwaliłaś?

Przez moment nie bardzo wiedziała, co ma powiedzieć. Głos uwiązł jej w gardle.

-Jesteśmy sąsiadami – odparła wymijająco – to, co w końcu pijemy?

Postanowiła zmienić temat i miała cichą nadzieję, że chłopak, który cały czas wpatrywał się w nią, nie będzie już do tego wracał.

 

Stała na zewnątrz i paliła papierosa, gdy poczuła, jak ktoś otula jej nagie ramiona marynarką. Odwróciła się gwałtownie za siebie i stanęła twarzą w twarz z Maksymem. Starała się wyluzować, ale nie mogła. Cały czas była spięta.

-Dość chłodno jest dzisiaj – zagadnął do niej.

Potakująco kiwnęła głową i zaciągnęła się. Kątem oka obserwowała, jak chłopak wyciągał z kieszeni swoich spodni paczkę papierosów i wyjmował z niej jednego. Przynajmniej nie była osamotniona w swoim nałogu.

-Przepraszam – mruknęła – pewnie masz mnie za wariatkę.

Sama nie wiedziała, po co to powiedziała. Jednak chłopak, zamiast kiwnąć potakująco głową, roześmiał się tylko.

-No coś ty – odparł – rzeczywiście przesadziłem wtedy z basami.

Tych kilka piw, które wypił, najwyraźniej go rozluźniły w przeciwieństwie do niej.

-To, czego słuchałeś wczoraj – zaczęła nieśmiało – było super i bardzo mi się podobało.

Chłopak wciągnął głośno powietrze. Czyżby znów powiedziała, coś nie tak? Kretynka.

-Dzięki – burknął pod nosem i zaciągnął się głęboko – pewnie nie wiesz, bo i skąd, ale to ulubiona piosenka mojej byłej dziewczyny.

Nagle zrobiło jej się cholernie głupio. Chociaż w jednym miała rację, nadal strasznie cierpiał.

-Nie chciałam – zaczęła – ja po prostu cza…

Chłopak położył jej palec na ustach.

-Nie wiedziałaś – powiedział łagodnym tonem – chcesz wracać do środka, czy może przejdziemy się?

Tak, spacer był bardzo dobrym pomysłem i powinien dobrze im obojgu zrobić.

Następne częściDemony Przeszłości #08

Średnia ocena: 0.0  Głosów: 0

Zaloguj się, aby ocenić

    Napisz komentarz

    Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania