Poprzednie częściDiabeł.

Diabeł. Cz.2

Kiedyś miała w sobie iskrę, która codziennie rozpalała w niej mały płomyczek. Czasem pod koniec dnia ogień był bardzo duży, a innym razem nie było go wcale. Dzisiaj w jej duszy brakuję jednak zapałki, która stworzyłaby takową iskrę. Jest pudełko, ale puste na nic się nie przyda.

Posiada jedynie połowę swojej ludzkiej strony.

 

Weronika po wizycie Behemota długo nie mogła zasnąć. Gdy zamykała oczy prócz wirującego świata i mdłości, które spowodowało wypicie zbyt dużej ilości wódki, widziała swoje wspomnienia. Była jedynie obserwatorem, ale ciągle pamiętała co wtedy czuła. Rozpoczynała liceum, a wciąż kochała Sebastiana, który już tyle razy ją zbywał. Nigdy nie traktował jej poważnie. Teraz to dostrzegała.

Był 2 września, a ona kończyła z papierosem w ręku w pobliskim parku. Jako buntowniczka nie zamierzała iść do szkoły. Wtedy go zauważyła. Podszedł do niej przypatrując się jej bacznie. Wyglądał wtedy jak typowy licealista. Modne ubrania, lekko potargane włosy, iphone w ręku i paczka papierosów wystająca z kieszeni bluzy.

-Masz ognia?-zapytał przeciągłym głosem.

Nie odpowiedziała, w ciszy wyjęła zapalniczkę i mu podała. Sądziła, że odejdzie, jednak on odpalił fajkę i usiadł obok niej. Wpatrywał się w nią swymi czarnymi oczami. Uśmiechnął się zadziornie i rzucił niby od niechcenia:

-Złamane serce?

-Skąd wiesz?

Widać było po nim, że ucieszyło go to pytanie. Wyprostował się i niemal wyszeptał:

-Znam się na ludziach.

Przeszedł ją zimny dreszcz. Poczuła naglą chęć ucieczki, jednak jej młode serce było na tyle ciekawe nieznajomego, że siedziała dalej na swoim miejscu. Czarnooki wyciągnął dłoń, a Weronika bez najmniejszego zastanowienie uścisnęła ją.

-Jestem Behemot, miło poznać.

-Wera.

Nie puścił jej ręki, patrzył wprost na nią. Onieśmielał ją, musiała odwrócić wzrok.

-Chciałabyś nic nie czuć, prawda?

Zaśmiała się cicho i uniosła głowę.

-O niczym innym nie marzę.

Stało się. Chłopak wyszczerzył się ukazując ostre jak szpikulce kły i wbił jednego z ostrych paznokci w dłoń dziewczyny. Weronika niemal od razu chciała się wyszarpnąć, jednak Behemot złapał ją mocniej jakby wiedział co planuje.

-Spełnie twe życzenie, twoja dusza stanie się moją opłatą. Lucyfer mi świadkiem, Gabriel mi wrogiem. Potępiona duszo, od dziś aż do dnia twojej śmierci utracisz krzywdzące Cię teraz emocje. Potem, gdy umrzesz w sposób naturalny, bez wtrącania się diabłów zostaniesz jedną z nas.

Potem zapamiętała tylko ten okropny ból. Nie mogła nic zrobić. Leżała skulona na ziemi powoli tracąc przytomność. Czuła jak coś wyrywa część jej. Rozrywa złączone ze sobą części czegoś co znajduję się w jej ciele. Krople krwi spływały po jej dłoni i upadały na ziemię. Przed oczami widziała tylko ten krwiożerczy szkarłat.

-Pakt zawarty, do zobaczenia droga Weroniko- powiedział i rozpłynął się w powietrzu, jakby nigdy go tam nie było.

Obudziłam się w łóżku u siebie w domu. Wtedy jeszcze sądziłam, że to był zły sen.

Wszystko się zmieniło, moje życie jak i bliskich mi ludzi.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 1

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (2)

  • oldakowski2013 23.11.2016
    (...) brakuję... = brakuje
    (...) Był 2 września a ona kończyła z papierosem w reku w pobliskim parku... = Był drugi wrzesień, albo było drugiego września, daty, godziny piszemy słownie. Nie rozumiem końcówki zdania ...a ona kończyła z papierosem w ręku w pobliskim parku. Co kończyła?
    (...) Masz ognia?... = masz ogień?
    (...) Stało się. Chłopak wyszczerzył się ukazując ostre jak szpikulce kły i wbił jednego z ostrych paznokci w dłoń dziewczyny... = nie rozumiem tego zdania, ja bym go napisał inaczej, ale ostatnie słowo należy do ciebie.
    (...) znajdują... = znajduje.
    (...) upadały... = spadały.
    Części pierwszej nie czytałem, więc wstrzymam się z oceną, zaczekam na trzecią część, chyba będzie?
  • Shina-san 23.11.2016
    Będzie, będzie :D Dziękuję za poprawę błędów

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania