Opoowi *** D i a l o g *** Czterech Zwierzątek
– No to możemy zaczynać. Jak widzę jesteśmy w komplecie. Świnka, Piesek, Kotek… no i ja, Pani Przewodnicząca.
– A kto cię wybrał, że zapytam?
– Droga Świnko, zważ na to, że odróżniam się od was nie byle czym. Mam dwie piękne nóżki, a wy wszyscy pozostali, po cztery.
– Ja zrozumiałem: wypróżniam. Nieważne. Tak czy siak, gdyby założyć, że mamy po dwie zapasowe, ale schowane, to też wychodzi po dwie.
– Piesku drogi, psu na budę twe gadanie. Fakt jest faktem. To ja jestem najbardziej podobna do człowieka.
– O rany. Ale wybrałaś porównanie. Ja tam chodzę swoimi drogami. Szczególnie tymi, po których chodzą myszy.
– Mniemam, że do czasu.
– Masz racje Gęś. Ale zdarza się, że zamiast do czasu, uciekną do dziurki.
– Drogi Kotku. Chcą przeżyć. Nie możesz się dziwić.
– Drogi Piesku, ja też… ale ktoś musi polec… niestety.
– Chwileczkę. Mieliśmy gadać o sensie życia a nie o sprawach kulinarnych.
– Świnko. Twój sens jest oczywisty: rzeźnik, wyroby, obiad.
– A ty to niby niezniszczalna? Oskubią ciebie śpiewająco, poduszki zrobią, wypatroszą, wspomogą nadzieniem, zaś na patelnie włożą, usmażą... i taki finał będzie.
– A ja wątpię, żeby mnie zjedli. Stoję sobie przy budzie…
– Przy jakiej budzie? Teraz dyskutujemy na łące wśród polnych kwiatków.
– O psia mać! Rzeczywiście. Ale skąd tu my?
– Piesku, nie wiadomo. Co się przejmujesz.
– Jestem kocim drapieżnikiem, ale odczuwam lęk, bo podobno ludzie potrafią drzeć ze sobą koty. Nie pomyślałam... psia krew.
– Gdzie? Jestem ranny? Wzywajcie weterynarza!
– Tu ziemia... piesku. Nieładnie drzemać podczas epokowej dyskusji.
– Chwaliłam się dwoma nogami, ale teraz jest mi cholernie wstyd. Chyba mówię do rzeczy?
– Częściej od.
– Jesteście złośliwi. Naprawdę.
– Chcesz dostać w dziób?
– Kocie! Wypraszam sobie…
– Kluskę. Leży obok. Przecież karmią cię nimi żebyś była tłuściutka… a później skwiercząca…
– Przestańcie. Nie lubię takich gorących wygłupów.
– Skąd tu się wzięła kluska?
– Może przyszła?
– Co ty bredzisz?
– A widziałeś, że nie przyszła?
– Nie.
– No właśnie.
– A mnie ktoś ostatnio podłożył świnię. Sztuczną kość mi dali. Myśleli, że się nie zorientuję.
– Nie przypominam sobie, żeby mnie ktoś ostatnio położył przed psią budę. Ale nieważne.
– Oj Świnko. Metaforyczną świnię. Wiesz co to jest metafora?
– Jak ktoś dostaje fory przed metą. Zgadłam? Na pewno tak.
– Jestem Przewodniczącą i powiem wam definitywnie: metafora jest wtedy, kiedy człowiek nabazgra jakieś hece pazurem, a inni mogą to przeczytać i pomyśleć sobie, co im się żywnie podoba.
– To nie lepiej pisać bez metafor?
– Pewnie, że lepiej. Ale to ludzie. Nie pogadasz.
– Gęś… aleś ty mądra. Po same pióra. A każde bardziej puste od poprzedniego.
– Co?
– Nic. Tylko się przekomarzam.
– A mnie kiedyś gęś kulawą nogą kopnęła.
– W które miejsce?
– Nie wiem, ale wiem, że miałczałem przez jakiś czas. Tylko mysz szukałem w jej z piórach.
– Za przeproszeniem, ja tobie nie przywaliłam. Mam dwie zdrowe nogi i nie łażą po mnie myszy. A poza tym jestem dobrze wychowana i nie w głowie mi kopanie miałczących kotów. Wolę rozmyślać o przystojnym łabędziu.
– Raczej hodowana i lepiej rozmyślaj o łabędzim śpiewie twojego żywota.
– Kocie, czy ty zjadłeś zatrutą mysz?
– To powiedział Piesek. Odgęgaj się ode mnie w tym temacie.
– Piesku! Surowa kość ci zaszkodziła. Nie jedz tego więcej. Proszę. Błagam.
– Gęś! Co z tobą? Pytamy wszyscy. Kiedy przestaniemy nawijać o pierdołach. Przecież nikogo to nie interesuje.
– Ależ Świnko! Niby kogo ma interesować, skoro poza nami nikogo tu nie ma?
– Skąd masz tą pewność? No powiedz sama: ile rozumu może się zmieścić w takiej małej gęsiej główce?
– Nie liczy się ilość, tylko jakość.
– Powiedziała, co wiedziała.
– To, że nikt nie słucha naszego gadania, nie upoważnia nas do tego, żebyśmy pieprzyli głupoty, na całą łąkę. Chociaż nie wiadomo… może pasikonik?
– Piesku drogi… słuchał, ale przestał. Wlazłam na niego omyłkowo raciczką.
– Na pewno omyłkowo?
– Ojejku! Na pewno. Gdyby świadomie, to bym na niego usiadła.
– Kocie! Dlaczego milczysz?
– Czekam na mysz. Głodny jestem.
– Skoro milczysz, to po co odpowiadasz?
– Żebyście wiedzieli, że milczę.
– A ja czekam na rzeczową merytoryczną dyskusję, o sensie naszego życia.
– Przecież wszystko jasne. Ja Gęś i Prosiak, zostaniemy zjedzeni, ty Piesku, staniesz przy budzie, a ty Kotku, będziesz sobie chodził, gdzie się tobie podoba.
Oto cały sens.
– To niesprawiedliwe!!!
– Sens nie musi być sprawiedliwy, tylko sensowny.
Komentarze (18)
" po co wasze światy głupie,
Wnet i tak zginiemy w zupie "
Pozdrawiam serdecznie! I życzę milego dnia!
Gdzieś między Orwellem, Brzechwą i Krasickim.
– Może przyszła?
– Co ty bredzisz?
– A widziałeś, że nie przyszła?
– Nie." - fajne to.
"– Nie wiem, ale wiem, że miałczałem przez jakiś czas. Tylko mysz szukałem w jej z piórach." - a tu... Tu się coś zepsuło.
Dialog, dialog, dialog. Fajnie skonstruowany. Znając Twoją przewrotność i to że często zabierasz głos z trzeciego rzędu, nie mam pewności czy o Opowi nie chodzi.
Lubię, kiedy autorzy stosują zabiegi antropomorfizacji lub antropomorfizmu. Można z uśmiechem zapoznać się z naszymi przywarami.
Świetny dialog.
Pozdrawiam serdecznie
Wyszła uniwersalna scenka, sprawdzająca się zarówno w skali mikro jak i makro. Fajnie ujęty temat, ze świetną puentą.
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania