Poprzednie częściOpowii ?Iglajus Jodłor→Dla dzieci

Opowii *** D i a l o g *** Niedoszły  Samobójca

–– Popatrz! Facet jedzie na jawie?

–– To dobrze, że nie we śnie.

–– Za chwilę walnie w drzewo. Jak babcię kocham.

–– Przecież twoja babcia nie żyje.

–– Niby od kiedy?

–– Chyba od swojej śmierci. Na pewno pamiętasz ten zbieg okoliczności.

–– Taa… ale w drzewo walnie. Jestem świadkiem.

–– Co ty gadasz? Pruje tyłem. Daję dupy, że nie trafi.

–– No to jest nas jeden. Zabił ciebie.

 

–– A tyś kto?

–– Drzewo.

–– Łatwo stwierdzić. Korzeń ci wychodzi.

–– Tylko bez takich, drogi panie. Jam smukła topola.

–– Ooo… to czołem trzaskam o dechę przeprosin.

–– Kłopot mnie nęka srodze. Miałam się przyczynić do planowego samobójstwa, a dałam plamę. Wytną mnie za to w pień.

–– Przecież przylazłaś. Tyś i tak wycięta.

–– No nie. Jam płocha. Idę stanąć w to samo miejsce. Zielona. Z nadzieją.

 

–– A ty kto? Kolejne drzewo?

–– Czy ja wyglądam na drzewo?

–– Pomału widzę same drzewa. Gadaj coś za jeden?

–– Zdejmij ten złom ze mnie. Paznokieć mi zszedł. Muszę poszukać. On jest mój. Jeszcze ktoś podniesie i mi ukradnie. Jakbym takiego dorwał, to normalnie.

–– Normalnie?

–– Chciałem popełnić samobójstwo… ale trumna świadkiem… w całości. Żeby mi czegokolwiek nie brakowało. Nawet...

–– Paznokcia?

–– Skąd wiesz?

–– Od paznokcia.

–– Muszę go odnaleźć, nieboraka. Gdzieś się tutaj błąka i zapewne tęskni za swoim panem.

–– Zabiłeś mi kolegę.

–– Sorry. Przeproś go ode mnie.

–– Każdy kawałek z osobna, czy hurtem?

–– Z osobna. Większy szacun okażesz. Tak postępują kulturalni ludzie.

–– Mogłeś nic nie brać, skoro chciałeś się wykosić z tej łąki.

–– Jakiej łąki? Co ty pierdzielisz

 

–– Mnie też trochę pogięło.

–– Co?

–– Złom.

–– Może też chciał popełnić? Nie uciekał przecież.

–– Złom?

–– Twoi koledzy… tzn: kolega.

–– Nie mogłeś wybrać alejki z drzewami. Na pewno byś trafił… a nie w niego. A tak w ogóle, to po cholerę siedziałeś dupą do przodu.

–– Do przodu czego?

–– Jazdy.

–– A co... miałem patrzeć jak się drzewo zbliża. Jeszcze bym się spłoszył.

–– Czego?

–– Tego. I wybrał inne. A później znowu. Bardziej liściaste. Aż w końcu by doszło do nieszczęścia i bym przeżył.

–– I tak przeżyłeś.

 

–– Przestańcie jazgać paskudy jedne! Poleżeć w ciszy nie można jak w grobie!

–– A tyś kto? Ja nie pierdzielę. Same ścięte czubki.

–– Twój kolega.

–– Przecież każdy kawałek, to ty.

–– A ten co tu robi?

–– Mnie pytasz?

–– To pytanie retoryczne.

–– To nie muszę odpowiadać.

–– Proszę. Rozkłada mnie ciekawość.

–– To kierowca motocykla. Szuka paznokcia.

–– Swojego nie oddam. Jeszcze by tego brakowało. Po co lump nie pilnował. Teraz ma za swoje.

–– Nic nie płacił. Zgubił za darmo.

–– Od kiedy zwłoki gadają? Zazdroszczę mu, tej komfortowej sytuacji w jakiej się znalazł. To ja miałem być nim.

–– Jakie zwłoki? Manekina trzymałem. Wyrwałeś mi z rąk pędem powietrza. W tym czasie kiedy szedłem siusiu. Dobrze, że chociaż miałem czym. Dlatego zostało dwóch. A tyś nie widział mego odejścia, bo się w tym czasie odsuwałeś od toru jazdy.

–– Od kiedy manekiny gadają? To ja chciałem odejść z padołu.

–– Jazda stąd. Szukać paznokcia. Namieszałeś nam bezzwłocznie.

–– Oj oj. Jam biedny. Za co kupię następną maszynę do zabicia.

–– Tyś zdurniał całkowicie w cieniu głupoty. Maszyny chcesz pozabijać. Przecież miałeś siebie. Zapomniałeś.

–– Nie zapomniałem. Tylko nie wiem czego.

 

–– Cicho! Słyszymy turkot?

–– Słyszymy.

–– Uciekamy?

–– Nie uciekamy. Za późno.

–– A może stańmy tyłem?

–– Stańmy.

–– To chyba wściekła TIRica.

–– Znowu grasują w naszych stronach.

–– Co to za hałas?

–– No i dupa. Szatkuje ciała

–– Nasze?

–– Ałaj!! Jednak nasze.

–– Cicho tam.

–– Pragnę nadmienić, że właśnie nic nie mówię.

–– Cholera!

–– Co?

–– Moje zewnętrzne oko widzi paznokieć. Tak się cieszę twoją szczęką.

–– Zgubiłem but z cudzej nogi.

–– Nie łaskocz jego żebrem mojej twarzy.

–– Oddawaj moje ucho! Słyszę połowę was!

 

*

 

–– Mamo. Jeść mi się chce.

–– Wiem skarbie. Zaraz naskrobię do koszyczka. Zaniesiemy do domku i mamusia ugotuje obiadek. Niepotrzebnie marudziłaś. Mówiłam tobie, że wystarczy cierpliwie poczekać.

–– To fajnie, że kupiliśmy TIRicę. A z nas nie zrobi mielonki?

–– Nawet gdyby… to co. Najedzą się inni. Bądźmy ludźmi.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 5

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (9)

  • Canulas 24.07.2019
    Srogie. Nawet jak na Ciebie
  • Dekaos Dondi 25.07.2019
    Canulasie. Dzięki. Adyć nie aż tak. Mogło być bardziej szczególowo:) Pozdrawiam:)
  • JamCi 25.07.2019
    Ałć gdzie moje oko? Znęca się nad zmysłami mojemi z samego rańca :-) 5
    Jak Ty robisz strzałeczki?
  • Dekaos Dondi 25.07.2019
    JamCi Dzięki. Adyć zaraz znęca:) Toż to zwykłe pogduszki:)
    →.... prawy alt i literka: i
    ←.... prawy alt i literka: y ... jeszcze: u i u z shift:) ↓ ↑
    Pozdrawiam:)
  • Aisak 25.07.2019
    Szkoda, że nie pracujesz w telewji.
  • Aisak 25.07.2019
    telewizji***
  • Dekaos Dondi 25.07.2019
    Dzięki Aisaczku. No przecież się skapłem, że w telewizji:))
  • Aisak 25.07.2019
    Wiem DD, ale zależy mi na poprawności językowej.

    Za kilkadziesiąt lat, kiedy gatunek ludzki wykształci długie, cienkie palce do obsługiwania telefonów, na pewno nie będą zdarzały się podobne potknięcia.
  • Dekaos Dondi 25.07.2019
    No wiesz. Ai →Byle tylko nie wykształcił za długich. Bo będziemy dziesięciornicami.
    A takie mogą falować na końcach i znowu problem z właściwym trafieniem:)

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania