Dlaczego..?

„Dlaczego? ,dlaczego?, dlaczego?...„ , ciągle zadaje sobie to pytanie. Dlaczego innym żyje się lżej, a drudzy by osiągnąć coś w swoim życiu muszą pracować za trzech, a i tak często nie są docenieni? Dlaczego życie akurat tak się potoczyło? Dlaczego po burzy nie wychodzi słońce , przynajmniej teraz ,w moim przypadku? W swoim życiu przeżyłam mnóstwo pozytywnych chwil. Spędziłam ostatnie dwa lata z miłością mojego życia. Człowiekiem , który jak sądziłam, przypisany był tylko dla mnie. Co mam teraz ? Teraz jestem na skraju utraty zmysłów. Mija dwa tygodnie od rozstania, a ja ciągle nie umiem przyzwyczaić się do faktu, że ktoś kto po prostu był na co dzień, teraz zniknął. Podświadomie traktuje to jako wyjazd. Po prostu wyjechał, ale wróci. Łudzę się że przyjdzie i uśmiechnie się jak dawniej . Dlaczego już nie jesteśmy razem? Z winy obojga. On nie traktował mnie jak swoją drugą połówkę, a ja robiłam awantury i ciągle wyciągałam jakieś stare wspomnienia, które gdzieś w głębi mnie były mocno zakorzenione. Nie chce z nikim rozmawiać na temat rozstania. Samo słowo „rozstanie” przywołuje we mnie emocje wręcz nie do opisania. Na samą myśl serce przyśpiesza, a przełyk dziwnie zaciska się . Szczerze mówiąc, mimo iż nie chce o tym rozmawiać ciągle to robię. Wolę z przyjaciółmi, z obcymi dla mnie osobami, niż z własną rodziną. Czy coś ze mną nie tak? A może z moimi bliskimi jest coś nie w porządku? Cały czas przypominają mi o tym, a słynne stwierdzenie rodziców „a nie mówiliśmy? „ znam już na pamięć. Mam wspaniałych ludzi wokół siebie. Nie zostawiają mnie nawet na krok. Co z tego, skoro ja nie potrzebuje takiej pomocy!? Sama muszę sobie to poukładać, zapomnieć, mimo iż nie chce wcale zapominać i to mój największy problem. Po ostatniej rozmowie z przyjaciółkami doszłam do wniosku, że oddalenie od siebie, wieczne kłótnie i brak zrozumienia nie były naszymi jedynymi problemami. Prawdopodobnie byłam zdradzana. Szok i niedowierzanie . Dwa dni po rozstaniu miał randkę z „koleżanką” , o którą jak to podsumował zamierza się starać. I tu nasuwa się kolejne z pytań. O dwuletni związek nie warto się już starać , ale o dziewczynę poznaną cztery dni temu już tak?! Według mnie taka zabawa „z kwiatka, na kwiatek „ trwała lub musiała trwać dużo dłużej. Przelewam to na papier, ponieważ sobie nie radzę. Każdy powtarza, że była to toksyczna relacja, że nie pasował do mnie.. A ja? Ja najchętniej wtuliła bym się w niego i bez słów zasnęła otulona jego ramionami. Wczoraj go widziałam. Mimo że unikał mnie ciągle czułam jego wzrok na sobie . Stał za mną. Jego perfumy wciąż wywołują na mnie te same znajome doznania co kiedyś. Chciałabym cofnąć czas. Zmienić się. Najbardziej boli świadomość tego, że chociaż staliśmy blisko siebie, a ja marzyłam tylko o tym żeby złapał mnie za rękę, nie mogłam nic zrobić. Mój ideał stał się dla mnie obcy. Nie umiem sobie poradzić, wręcz nie chce. Nie chce zapomnieć, nie chce skreślać tych wszystkich pięknych dni, chociaż wiem ze to nie wróci. Gdy tak leżałam i myślałam o tym wszystkim stwierdziłam, że napiszę to. Od zawsze pisanie sprawiało mi przyjemność i przychodziło łatwo. Może to forma jakiejś terapii? Nie wiem. Wysłałam przyjaciółce cytat, z którego wynika, że tęsknota za kimś jest wtedy prawdziwa, gdy osoba ta staje się twoją pierwszą myślą od razu po przebudzeniu i ostatnią przed snem. Odpisała mi „Ewa... „ . Widzę jej bezsilność i wcale mnie to nie dziwi. Jestem dziwnym człowiekiem. W tej sytuacji można powiedzieć , że przybieram maski. Wcale nie chce myśleć o nim, nie chce cierpieć, był nawet okres kilku dni w których cieszyłam się, że nie jesteśmy razem, a na mój Instagram wleciała fota z hasztagiem „całkiem nowa Ewka”. To wszystko nie znaczy, że ja go nie kocham. Może to głupota, ale wystarczy jeden jego gest, abym wróciła. Nie czuje do niego żalu, czuje niewyobrażalną tęsknotę, bo przecież mieliśmy być na zawsze. Mówią, że potrzebuje czasu. Że z czasem zapomnę i spotkam kogoś nowego. Ale ja już teraz wiem i mogę ogłosić to całemu światu, nie chce zapominać, chce tylko jego, jego drobnej obecności, nawet kłótni z nim, która nie trwała długo, bo gdy któreś z nas pierwsze przemyślało swój błąd, siadało obok i mówiło „no nie złość się już „ , a potem tylko głośno się śmialiśmy i zapominaliśmy o bożym świecie. Związek idealny co? To dlaczego to wszystko teraz stało się przeszłością? Da się to naprawić? Wracając do przyjaciółki. Miałam wysłać jej ten tekst, ale chyba nie widzę sensu. Nie mam do niej o to żalu, ale dostrzegam powagę sytuacji i wiem, że sama siebie najlepiej rozumiem. Nikt kto nie był w podobnej sytuacji nie wie co teraz we mnie siedzi. Jestem kłębkiem nerwów. Martwię się o niego, jestem zazdrosna ,ale czuje też nienawiść za to co zrobił. Marzę, że w końcu przyjdzie i przytuli mnie, ja go odepchnę, po czym on zdezorientowany podniesie się do wyjścia, a ja podbiegnę do niego i przytulę tak mocno jak tylko będę potrafiła. Jak widać nie jest ze mną dobrze. Moje myśli wręcz się przeciwstawiają. Jestem pewna, że on również nie zapomniał o mnie do końca. No bo nie da się od tak wyrzucić z pamięci dwóch lat związku, mam rację?. Chce usłyszeć, że mam. Albo nie, nie chce nic słyszeć. Nie chce robić sobie niepotrzebnej nadziei. Jeden z kolegów zbliżył się do mnie. Wcale mnie to nie cieszy. Na ostatnim spotkaniu pocałował mnie. Tak pocałował.. A ja rozpłakałam się i popadłam w taką rozpacz, że aż cała się trzęsłam. Byłam zła na siebie że mu na to pozwoliłam. Popłakałam się dlatego , bo poczułam, że to nie mój chłopak , a dokładnie były chłopak, nie chce zdradzać jego imienia.Koledze podziękowałam i przestałam z nim pisać. Chce tylko jednego, mojego starego związku, o który walczyłam z całych sił, nawet, gdy inni mówili że nie warto. To wszystko potoczyło się tak szybko. Jestem w rozsypce i przyznaje się do tego. Myślenie o nim mnie dobija, ale nie chce przestać, bo wiem, że to jedyne co mi po nim pozostało. Przeczytałam pewien cytat, tak już na zakończenie tego krótkiego rozdziału, przeszłość ma brązowe oczy, jego imię i bardzo za nią tęsknię, czy jakoś tak. Utożsamiam się z tym w stu procentach. Potrzebuje go bardziej niż by mogło mi się to wydawać.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 2

Zaloguj się, aby ocenić

    Napisz komentarz

    Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania