Do biegu, gotowi, start! Wskakujemy na kosiarki

  Po okropnie długiej i srogiej zimie nadszedł w końcu upragniony sezon letni. Kozaki, puchówki oraz kożuszki można spokojnie ulokować na dnie szaf. Czas zmienić garderobę na coś lżejszego, zwiewniejszego, odsłaniającego nasze ciała. Cieszymy się pierwszymi promykami słońca, wychodzimy na spacery z dziećmi i pupilami, ładujemy baterie na wieczorne szaleństwa na mieście, bo ze snu wybudził się wrocławski rynek. Ogródki oraz życie towarzyskie ruszyło pełną parą. Wyspa słodowa pęka w szwach od radośnie upojonych studentów, a w co drugim domku na osiedlu wyczuwam smakowity zapach pieczonego na grillu mięsa. Wszem i wobec ogłaszam sezon 2019 za uroczyście rozpoczęty!. Szalejmy, bawmy się i sprawmy, by te wakacje zapadły nam w pamięć.

     Pierwszy dzień upragnionych, słonecznych kwietniowych upałów. Wstałam rano w cudownym nastroju, wypiłam szybko mrożoną kawkę i chciałam w spokoju, opalając się poczytać książkę na balkonie. Zapowiadało się wprost idyllicznie. W nowo zakupionym kostiumie prezentuję się nadspodziewanie fantastycznie, na niebie żadnej chmurki, w radiu grają mój ulubiony kawałek, na telefonie mam koleżankę serwującą najpikantniejsze ploteczki, aż tu nagle wszystko szlag trafił…

     Kochany, przesadnie pedantyczny sąsiad z parteru, akurat teraz, właśnie teraz postanowił zabrać się za pielęgnację swojego małego poletka ziemi. Jego kosiarka, model HRX, skutecznie zakłóciła moją balkonową sielankę. Nie chcąc tracić dobrego humoru, zbieram swoje zabawki i wracam do mieszkania, by zająć się czymś innym. Tłumaczę sobie, że skończy najwyżej za godzinkę i wtedy powrócę do zaplanowanych zajęć.

 

     Po 1.5h Pan X skończył prace ogrodnicze. Świetnie. Wracam na swój posterunek i zażywam kąpieli słonecznej, aż przez całe 10 minut, bo tym razem sąsiadka z bramy obok również postanowiła tego dnia skosić trawnik. Cierpliwie, nie chcąc się denerwować, ponownie wracam do domu i szukam jakiegoś zajęcia. Minęła kolejna godzina i nareszcie Pani Y skończyła. Moja euforia nie trwała zbyt długo, ledwie zrzuciłam  pareo … A tu słyszę dźwięk, tym razem nie kosiarki, a wodnego smoka – kerhera. I tak w kółko. Symfonia technologicznego postępu dopadła mnie, bagatela na 4 piętrze dodam jakże ekskluzywnego apartamentowca.

 

     Lokatorzy codziennie serwują mi muzyczne doznania, nie dając chwili wytchnienia, ani możliwości na spokojną kontemplację. Żeby nie odbiegać od reszty również zapewnię im niezapomniane doznania dogłębnie i jakże dokładnie odkurzając moje dwa balkony, a nad resztą ekstrasów jeszcze pomyślę. Może przekuję łazienkę, albo powieszę w salonie kilka nowych obrazków. Wszystko jest możliwe, a na pewno po 21 puszcze troszkę głośniej ulubiony koncert Adele.

 

Staram się nie popadać w czarną rozpacz ale słowika, który nie daje mi spać po nocy to chyba naprawdę wystrzelam…

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 1

Zaloguj się, aby ocenić

    Napisz komentarz

    Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania