Do M.
Ostra, skalista kulminacja turni – kres drogi,
Wieńcem jej agresywne, wrogie, szarpane granie,
Obok przełęcz wąska, jak otchłanny ślad po ranie,
Czeluść pomiędzy wierzchołkami- kula u nogi.
Wodogrzmotów szał - myśli trwożne w odmęty strąca,
I me lico rzewliwe rozsiane krople roszą,
Kamienne korytarze rączo potoki noszą,
Myśli - topielce krzepi szumna woda płynąca.
Gdybym teraz w objęciu Twym snuła miłosną pieśń,
Halny nie byłby gniewny ni mgła, ani zimny deszcz,
Ani przepaść, czekająca na lotu człeczy dreszcz.
Gdybym teraz w objęciu Twym snuła miłosną pieśń,
W raju, ach!, byłabym, raj na ziemi bym miała,
Śród nagich skał, śród nagich skał, szczęśliwa bym trwała.
Komentarze (2)
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania